Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2018, 07:16   #52
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Dorothy - Peter przerwał chwilę niezręcznej ciszy. - Może jakaś ciekawa historyjka z tamtego okresu? Tej u sióstr?
- Niech pomyślę… - Dorothy przeniosła powoli spojrzenie na Currana.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy.
- W dziesiątej klasie pojechaliśmy na wycieczkę do Waszyngtonu. Każdy to zalicza. Biały Dom. Gabinet Owalny i takie tam. Mieszkałyśmy w jakimś tanim hotelu. Miało to swoje plusy. Odkryłyśmy którędy można się wymknąć. I wymykałyśmy się. Chyba trzeciego dnia zauważyłyśmy, że nasza opiekunka też się wymyka. Poszłyśmy za nią. Ona była … no w stroju cywilnym. Taka mała, tęga kobieta. I bez habitu wymykała się. Śledziliśmy ją do jakiegoś klubu Chippendales. Ochroniarza, który stał z tyłu, łatwo było przekupić, żeby nas wpuścił. Gorzej było z tym co pilnował wejścia za kulisy. Ale i to dało się załatwić. Magia Franklina - Dot zaśmiała się nosowo. - Wchodzimy za te kulisy. A tam? W jednym z pokoi, ta mała, pulchna zakonnica i jakiś mężczyzna… ten to miał się czym pochwalić. No i oni się obejmowali. Patrzymy przez tę niewielką szparę w drzwiach jak się akcja będzie rozwijała, a tu nagle z tyłu słyszymy: “A co wy tu dziewczyny robicie?” Tak się wystraszyłyśmy, że wpadłyśmy do pokoju. Siostra Margaret odskoczyła od mężczyzny, do którego przytulała się. A gdy nas zobaczyła? Myślałyśmy, że zacznie na nas krzyczeć. Ale ona najspokojniej w świecie kazała nam wstać. Zapytała się co my tutaj robimy. Byłyśmy tak przerażone, że bez szemrania i kłamania odpowiadałyśmy każde jej pytanie. Siostra zaczęła nas łajać. Że to było nieodpowiedzialne. Głupie i tak dalej. Takie wymykanie się. Ten jej kochaś w pewnym momencie wybuchnął śmiechem. Ten, który nas przyłapał też. Koniec końców siostra Margaret zapakowała nas do samochodu wypożyczonego z tego klubu. Zostałyśmy odstawione dwie przecznice od hotelu. Wróciłyśmy tą samą drogą. Nie wiem jak to się stało, że druga z sióstr nic nie zauważyła. Ale upiekło się nam. Siostra Margaret nie zgłosiła tego. - Zrobiła dłuższą przerwę by dokończyć zupę. - I jak? Podobało się?
- Wniosek stąd prosty... Trzeba popracować nad swymi technikami ukrywania się - z poważną miną powiedział Peter.
-Bez przesady. - Oburzyła się wyjątkowo teatralnie i z przesadą.- Miałyśmy po kilkanaście lat. A ty nas tak surowo oceniasz. Ciekawe kiedy ty zacząłeś pracować na swoimi technikami ukrywania się, co?
Peter przez moment zastanawiał się.
- W wieku siedmiu, ośmiu lat... - powiedział w końcu.
- Ło!!- Kobieta nie kryła zdziwienia.-To przed kim lub przed czym musiałeś się ukrywać?
- Przydaje się, gdy się chadza na polowania.
- To stąd te blizny? Z polowań?- Dot ruchem głowy wskazała na szramy na ciele mężczyzny.
- Nic z tych rzeczy... Najchętniej powiedziałbym, że to wszystko pamiątki z wojen i wojenek, ale nie do końca byłaby to prawda.
-To jak wygląda prawda?- W jej głosie dało wyczuć się zaciekawienie.
- Ta prawda - Peter dotknął ledwo widocznej krechy na prawym przedramieniu - wygląda tak, że pewna obrażona na mnie panienka nasłała na mnie swego brata i jego dwóch kompanów. Na szczęście miałem świadków, że to oni zaczęli.
- To nieźle musiałeś ją wkurzyć, że sięgnęła po aż takie argumenty.- Lie pokiwała z uznaniem głową. - Co zrobiłeś? Zapomniałeś o jej urodzinach? Czy pomyliłeś ją z jej siostrą?
- Potrafię odróżnić jedną dziewczynę od drugiej... Po prostu wybrałem jej koleżankę.
Dot zaśmiała się głośno.
- No ale co zrobiłeś? - Nie ustępowała.
- Z dziewczyną, czy z jej 'wysłannikami'?
- Oczywiście, że z dziewczyną. Opisy możliwych uszkodzeń ciała możemy pominąć.
- Posmarowałem miodem i zakopałem w mrowisku... Stara, dobra metoda. I dość popularna w pewnych kręgach - odparł z poważną miną.
Dorothy przez dłuższą chwilę przypatrywała się najemnikowi w milczeniu zastanawiając się czy on mówi poważnie, czy też żarty sobie z niej robi. A jej mina wskazywała na to, że jest zszokowana opowieścią.
- Co jej zrobiłeś? - zapytała w końcu.
- Nie do końca rozumiem... Chcesz wiedzieć, co jej zrobiłem, zanim postanowiła się zemścić?
- Tak, chcę wiedzieć co jej zrobiłeś. Smarowanie miodem i zakopywanie w mrowisku? To brzmi jak jakiś western.
- Nie jestem pewien, czy wymyślili to Hiszpanie, czy Indianie... - Peter przez moment zastanawiał się. - W każdym razie ta metoda była w moich stronach parę razy stosowana... z pół setki lat temu. Ale, prawdę mówiąc, w jej przypadku wystarczyło parę obietnic... Widać bała się mrówek... albo nie lubiła miodu.... - Peter przez moment wpatrywał się w Dot, ale, być może, wcale jej w tym momencie nie widział. Albo nie ją widział... - W każdym razie nie miałem już więcej z nią problemów. Ani z jej braciszkiem.
- Czym sobie ta biedaczka zasłużyła na taką karę?- Dot już nie dopytywała. Nie chciała poznać szczegółów tej okropnej i nieludzkiej kary.
- Wszak nawet cienia mrówki nie widziała... A przecież nikt jej nie kazał nasyłać na mnie jakichś zbirów.
- Mówiłeś, że brata z kolegami nasłała w odpowiedzi na to, co jej zrobiłeś. To jak to w końcu było? Hmmm…?
- Byłem uprzejmy i postawiłem jej piwo. To nie było zaproszenie na randkę, ani tym bardziej ślubowanie wiecznej wierności. Jedno piwo to wszystko, co nas łączyło.
- I? - Tym jednym dźwiękiem Lie usiłowała zachęcić rozmówcę do kontynuowania zwierzeń.
- I tego samego wieczora umówiłem się z jej koleżanką.
- Aha. - Dorothy pokiwała ze zrozumieniem głową. - To wiele wyjaśnia. Ale jak to się ma do blizny, mrówek i miodu?
- Dwaj z jej wysłanników sięgnęło po noże, gdy już dostali po pyskach. No i jeden zniszczył mi koszulę... - Peter odruchowo spojrzał na przedramię. - Uznałem, że odesłanie ich do szpitala może być dla niej mało zrozumiałe. Więc żeby ją zniechęcić do kolejnych wyczynów opowiedziałem jej o mrówkach. I o miodzie.
- Świetny pomysł. - Rudowłosa zaczęła się śmiać szczerze rozbawiona. - Muszę to sobie zapamiętać i zastosować następnym razem.
- Im większe, tym lepsze - z poważną miną powiedział Peter. Westchnął. - Najważniejsze, że dała mi spokój, prawda?
- W zasadzie, to tak. - Dot przyznała mu rację.- A ta druga blizna?
- Jakiś zawzięty talib. Zasadził się na dachu... No i miał trochę szczęścia.
- Czyli ciebie też talib napastował?
- Nie wiem, czy strzelanie do kogoś ze strzelby na słonie można nazwać napastowaniem... Ale pewnie zbytnią sympatią mnie nie darzył. Ty też masz jakieś blizny? - spojrzał na Dot.
Wzmianka o talibie przykuła na chwilę uwagę Alana, który po rozlaniu zupy innym członkom wyprawy siedział niedaleko rozmawiających. Szybko jednak wrócił do swojej menażki, jakby nic się nie stało.
- Nie. - Odparła zgodnie z prawdą. - Wiesz ta współczesna medycyna estetyczna…- Zaczęła głośno się śmiać.
- Ach, wierzę... - W głosie Petera nie było za grosz wiary.
- Ale miałam kiedyś złamaną nogę. I to w dwóch miejscach.
- Och, współczuję... To bardzo nieprzyjemne, tak być potem unieruchomionym. Samochód, narty czy przysłowiowa skórka od banana?
- Narty. w Aspen. Wtedy gdy byłam z Travisem. I rzeczywiście tak leżeć i nie móc się ruszać.. to było straszne.
- Jedną z rzeczy, jaką można wtedy zrobić, jest nadrobienie zaległości w lekturach. Chyba że ktoś lubi krzyżówki. Długo tak leżałaś, ze szpitalnego okna obserwując niedostępne w tym momencie góry? - Peter jakoś nie zainteresował się osobą Travisa.
- Niedługo.- Powiedziała z żalem w głosie. - Mój tata przyleciał następnego dnia i zabrał mnie do Nowego Jorku. Tak że całe cztery tygodnie spędziłam w nowojorskim szpitalu. Nie było gór za oknem.
- A już się zastanawiałem, co takiego przyjemnego było w tym szpitalu... - Do słów dołączył lekki uśmiech. - Nie dał się przekonać?
- Nie. Uważał, że najlepsza opiekę zapewni mi tylko jego szpital.
- Rodzice bywają przerażająco uparci. - Peter ze zrozumieniem pokiwał głową. - A jeszcze gorsze jest to, że miewają czasami rację...
- Czasami. - Zgodziła się z jego zabawną uwagą. - A ty Alan? Skąd masz swoje blizny? Tak pięknie je prezentowałeś przy sparingu.- Dot zmieniła nagle temat. Nie miała ochoty ciągnąć tematu rodziców.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-10-2018 o 16:27.
Kerm jest offline