Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2018, 16:49   #12
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Popijawa trwała dalej w najlepsze i krasnolud późną porą walnął się w końcu na leże otumaniony lichym ludzkim alkoholem. Wrzaski z dołu porankiem uderzyły w jego czaszkę z siłą młota bojowego, na co miał ochotę odpowiedzieć równie dosadnie ale ostatecznie zwlókł się na dół zgarniając swój niewielki dobytek.
Cokolwiek można było o nim powiedzieć tego ranka, to z pewnością dwie rzeczy. Pierwsza, to że miał sporego kaca co dawało się słyszeć poprzez jego mamrotanie niezadowolenia podczas spożywania posiłku, do którego wręcz zarządał dzbana piwa. A druga, że ozdoby jakimi był upstrzony starczyły by co najmniej na rok życia w Nuln w porządnej kamienicy. Broda spleciona w warkocze spięta była spinkami z brązu, dwie srebrne i dwie złote bransolety opinały jego potężne nadgarstki do spółki ze srebrnymi pierścieniami na palcach. Do tego trzy złote kolczyki w uchu dodawały urok krasnoludowi, który swą sylwetką robił wrażenie. Wieczorem podczas kolacji zdawał się być tylko kolejny członkiem starej rasy, z fantazyjnie uformowanymi i ufarbowanymi w czerwonego irokeza włosami na szczycie głowy. Teraz jednak, w świetle dnia gdy wyruszyli mogli podziwiać również jego sporą ilość tatuaży oraz paskudnych blizn widocznych na rękach czy czaszce. Odziany w znoszone podróżne ciuchy, w wysokich butach i w czymś co kiedyś musiało być kaftanem, przez kogoś nieobytego mógł być brany za podrzędnego wędrowca bez grosza przy duszy. Mógłby, gdyby nie zatknięty z tyłu za pasem paskudnie wyglądający nadziak oraz kunsztownie wykonany, zdobiony krasnoludzkimi oznaczeniami potężny topór dwuręczny. Postawa krasnoluda, jego zachowanie i spojrzenie mówiły same za siebie – lepiej schodź mi z drogi.

***
Patrol kawałek ich odprowadził, a potem czym prędzej czmychnął z powrotem co jedynie spotkało się z pogardliwym spojrzeniem ze strony krasnoluda. Inną sprawą było że jazda konna nie była najlepszą formą podróży dla niego, ale jakoś sobie radził złorzecząc przy tym po krasnoludzku na maniery swojego wierzchowca, który chyba nie do końca lubił swego jeźdźca i to z wzajemnością. Im głębiej jednak wjeżdżali w las tym bardziej Balgrim zyskiwał na humorze, z zadowoleniem czując złowrogą atmosferę i nadchodzące niebezpieczeństwa. Wręcz niecierpliwił się rozglądając w poszukiwaniu przeciwnika w przeciwieństwie do konia, który zapewne wolałby być daleko stąd.
Polana gdzie zatrzymali się na postój była przystankiem w ich podróży, ale dla krasnoluda miejsce było równie dobre jak każde inne. Wrzaski ptaków zwróciły jego uwagę. Zabójca dostrzegłszy nieumarłe ptaszyka wydał z siebie głośny okrzyk radości i czym prędzej zeskoczył z konia, nie miał bowiem zamiaru walczyć z jego grzbietu.

- Chodźcie i zdychajcie!!! – wrzasnął i popędził niczym burza ku nieumarłym, co z poziomu siedzących na wierzchowcach mogło wyglądać jak niska, czerwona kula armatnia lecąca ku swojemu celowi z doczepionym toporem. Balgrim nie miał zamiaru dać się komuś wyprzedzić, miał tylko swojego przeciwnika przed oczami a reszta go nie obchodziła. Cios za ciosem, unik i kolejny wyprowadzony z furią cios. Dla niego liczyło się w tej chwili tylko zabijanie i nie było miejsca na jakąś wyrafinowaną taktykę.

 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline