Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2018, 16:56   #13
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Kąpiel dobrze nastroiła ją przed udaniem się do łóżka i noc przespała bez problemu, a z rana obudziła się bez pomocy dzwonka oraz - dość męskiego w jej przekonaniu - głosu karczmarki. Po porannej toalecie, ułożeniu włosów i odświeżeniu się, zeszła na dół i zjadła z pozostałymi pyszne śniadanie. Jadła małymi kęsami, powoli, wyprostowana na swoim siedzisku, jakby pochodziła z rodziny szlacheckiej. W międzyczasie pojawili się ludzie grafa, którzy mieli im towarzyszyć przez jakiś czas w podróży do zamku. No cóż, ich pracodawca najwyraźniej nie należał do zbyt ufnych ludzi, ale Yelenie to w sumie nie przeszkadzało i nie dziwiło; każdy w dzisiejszych czasach dbał o własne interesy, a już zwłaszcza w momencie, gdy nad krainą wisiała groźba nadejścia mrocznych czasów.

Po śniadaniu zabrała z pokoju swoje rzeczy, na które składał się wypchany plecak oraz równie pełne juki, po czym przeszła do stajni. Jej biała klacz czekała na nią, wesoła i wypoczęta, a widząc, że chłopiec stajenny dobrze się nią zajął, wręczyła mu dodatkową, drobną monetę. Zarzuciła juki na grzbiet zwierzęcia, a kostrur wrzuciła w specjalny olstr przy siodle, po czym wyprowadziła klacz (bezimienną, a jakże, bo nie lubiła się przywiązywać do ludzi czy zwierząt) i usadowiła się na niej wygodnie, z dumnie uniesionym podbródkiem. Na Strigankę stojącą niedaleko rzuciła jedynie okiem, nie robiąc sobie nic z jej obecności. Pewnie stara liczyła jeszcze na poranny zarobek wśród wyjeżdżających na szlak naiwniaków. Cóż, nie wyszło. Niedługo później wyruszyli.

Odwaga ludzi grafa skończyła się przy wjeździe do ponurego lasu, gdzie zostawili ich z instrukcjami, jak dojechać do zamku, a potem popędzili z powrotem do Ubersreiku. Yelena przyjęła to beznamiętnie. Może takie mieli rozkazy, a może po prostu nie chcieli ryzykować? W końcu to nie oni mieli zająć się sprawą czarnoksiężnika. Las, do którego wjechali niedługo później, nie był normalny. Czarownica niemal od razu wyczuła dziwną, złowieszczą moc oplatającą drzewa, zamykającą ich w swoim uścisku.
- Pewnie wszyscy już doskonale zdajecie sobie z tego sprawę, ale w powietrzu coś wisi, bądźmy ostrożni i czujni - powiedziała spokojnym tonem, rozglądając się po okolicy.

Yelena nie czuła się zaniepokojona w tym miejscu. Mówiąc szczerze, nie czuła zupełnie nic patrząc po rosnących przy szlaku oraz w głębi mrocznych drzewach i mgle wędrującej z miejsca na miejsce. Wiedziała, że co ma być, to będzie, a zakrwawiony, opuszczony wóz przy drodze, który znaleźli, tylko potwierdzał informacje i plotki od których huczał Ubersreik. Kislevitka omiotła okolicę spojrzeniem, ale jako, że nie znaleźli nic ciekawego, ruszyła z pozostałymi dalej. Zresztą, ci, którzy podróżowali tym wozem z pewnością dawno już nie żyli, tak samo, jak ich zwierzęta. Nie była zbyt rozmowna, zbywając szybko każdą próbę konwersacji. Rozmowy z innymi męczyły i nudziły ją na dłuższą metę, poza tym to nie była odpowiednia pora.

Niedługo później dojechali na polanę, która aż kipiała od paskudnej mocy, a ożywione przez czarną magię przerośnięte kruki tylko to potwierdziły. Yelena nie przestraszyła się ich - nie takie rzeczy widywała w miejscach, w których bywała. Teraz miała ochotę działać i posłać te cholerstwa tam, gdzie ich miejsce. Najpierw ostrą komendą i ściągniętymi lejcami uspokoiła klacz, w pamięci szybko odnajdując formułę prostego, acz skutecznego zaklęcia. Wypowiadając słowa mocy kreśliła dłonią mistyczne wzory w powietrzu, mając zamiar uderzyć w nieumarłe ptaszyska lodowymi grotami, które, jeśli nie wyeliminują jednego, czy dwóch, to przynajmniej pomogą w walce towarzyszom idącym na pierwszy ogień. Potem zamierzała chwycić za szablę i objechać pole walki. Może nie była mistrzynią broni białej, ale coś potrafiła, a chlastanie z doskoku niedobitków zajętych kompanami nie wymagało przecież wielkich umiejętności, prawda?

 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 26-10-2018 o 17:00.
Tabasa jest offline