Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2018, 19:59   #70
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Michael przeniósł wzrok na Abi, trzymającą skalpel. Z jakiegoś powodu spodziewał się zobaczyć kogoś innego.
- Co zamierzasz zrobić? – zapytał obcą kobietę ze skalpelem. – Mam za sobą trochę operacji po tej stronie stołu, mogę pomóc... - kolejne słowa wypowiedział z lekkim ociąganiem - tworzycie z ich trzewi świece, amulety?

- To jeden z tych pozaświatowców, czy coś innego?

- Tak? Robiłeś już jakieś operacje? - dziewczyna nieco podniosła wzrok aby spojrzeć na uzbrojonego w skafander ochronny hibernatusa. Zaśmiała się cicho, niekoniecznie wesoło. - No to chodź, czegoś takiego na pewno dotąd nie widziałeś. - zachęciła go gdy znowu wróciła swoim wzrokiem i dłońmi do rozcinania dziwnej istoty.

- Tak, jeden z trików strefy polega na tym że strefa działa w strefie. Dlatego nic z zewnątrz tutaj nie działa albo działa na opak. Żadne skanery, noktowizory, maskowania ani inne takie tutaj raczej nie zadziałają. Więc jak coś ma działać w strefie musi mieć w sobie elementy strefy. - Abi zaczęła tłumaczyć podczas przeprowadzania sekcji. Sama sekcja wydawała się prowadzona na podobnych zasadach jak Michael znał z własnej praktyki chociaż dziewczyna nie przejawiała za grosz delikatności. Gdyby tak rzezała żywego pacjenta przypominałoby to iście średniowieczną medycynę. Ale to nie był pacjent i chyba był nieżywy. A przynajmniej leżał bezwładnie jak na trupa przystało. Stalkera rozcinała stwora z wyraźnym pośpiechem i całkiem sprawnie co świadczyło, że nie robi tego po raz pierwszy.

Michael skrzywił się niezauważalnie. Obserwował chwilę zabieg, który przypominał bardziej pracę w rzeźni, jak operację, by potem przejść do krytycznej analizy tego co widzi.

Wnętrze stwora było dziwne. O ile z zewnątrz na siłę jeszcze istota była podobna do jakiegoś psowatego czworonoga na tyle, że można było go właśnie całkiem intuicyjnie nazywać jakimś psem czy wilkiem to wewnątrz… No wewnątrz coś było. Jakby w jakąś ulepioną, gąbczastą masę powtykano jakieś organy. Jakie to można się było tylko domyślać. Co to było i do czego służyło. Wydawały się ułożone całkiem chaotycznie, być ich zbyt mało i w zbyt zdegenerowanej formie aby utrzymać istotę tej wielkości przy życiu.

- Jedni mówią, że strefa jakoś kopiuje wzorce jakie natrafia. Jeśli natrafi na psa to próbuje zrobić psa. Widzisz co z tego wychodzi. Inni mówią, że to my, ludzie jakoś nadajemy i kształtujemy strefę. Widzimy coś co wydaje nam się psem no to to coś zaczyna być podobne do psa. Chyba nikt nie wie jak jest naprawdę. Jak to mawia Nick, “Wybierz sobie co chcesz i będzie równie dobre”. - stalkerka otarła rękawem pot z czoła i przez maskę chirurgiczną jej głos wydawał się nieco przytłumiony a mimika przez zasłonę tej maski i gogli bardzo zubożona. Popatrzyła na chwilę na śpiącego partnera i po chwili wróciła do pracy. Wyjęła z trzewi hellhounda jakieś organy czy inne ochłapy wydawałoby się dość przypadkowo. Jedne pomijała już w trzewiach stwora, inne wycinała tylko dlatego by dostać się do kolejnych, jedne oglądała sprawdzając je chyba i w końcu część z nich odkładała do tej części która chyba była do niczego nieprzydatna a część na drugą.

- Dlatego Nick pozwala mi łazić ze sobą. Trochę umiem układać te klocki i puzzle. - przez maskę dało się wyczuć delikatny uśmiech stalkerki gdy na chwilę wskazała zakrwawionym skalpelem na śpiącego stalkera.

- A z tego da się zrobić coś. Markery, zasłony i inne takie cuda. Mamy za mało osłon na taki tłum więc pewnie nie wystarczy do lotniska. Musimy dorobić więcej. Trik polega na tym, że każda rzecz, każdy składnik działa na różne elementy strefy inaczej. Więc jeśli coś zablokuje nas przed hellhoundem, że nas zgubi to jest jak światełkiem w ciemności dla czego innego. I tak w kółko. Jedyna nadzieja to to, że coś co na przykład leci na świeczki jest na tyle daleko by ich nie wyczuć. Dlatego nie ma co siedzieć w strefie dłużej niż to konieczne, zawsze trzeba się śpieszyć bo każdy z nas zostawia za sobą okruszki które sprowadzą mu coś na łeb. Nawet my, nawet taki wyga jak Nick a o was to już nie mówię. Jedyne wyjście to jak najszybciej opuścić strefę. - stalkera mówiła równie szybko i pewnie jak i pracowała nad oprawianym stworem. W końcu chyba skończyła bo stęknęła łapiąc wybebeszone truchło i zaczęła z nim iść w kierunku pogrążonych w dymie ubikacji chcąc pewnie je tam zostawić. Na zakrawionym dziwną posoką biurku służącym za improwizowany stół operacyjny zostały jakieś dziwne, wybrane przez nią ochłapy.

Michael pomógł Abi bez słowa przenieść zwłoki.
- Z tego co widziałem, to coś nie ma prawa żyć w ziemskich warunkach, ale te jak ciągle mówicie zmieniły się. Może jednak są jakieś reguły, tylko niezauważone? - bardziej myślał na głos niż pytał. - Skąd wiesz jak w ogóle tego używać? - Skinął na Hellhunda, którego właśnie odstawili - Dlaczego część organów zachowałaś, a inne odrzuciłaś? Zawierają jakąś konkretną substancję?

Dla Michaela, choć nie był głupi, ani niewykształcony świat był całkiem prosty. Rządził się jakimiś regułami, część z nich doskonale rozumiał, inne bardziej przyjmował za fakt, niż starał się zgłębić, ale no właśnie, zawsze była jakaś przyczyna i skutek, reguły, prawa. Jeśli nawet wraz z tymi stworami do świata wtargnęły inne prawa, nawet jeśli zupełnie odmienne, to jednak powinno się z czasem zauważyć jakieś korelacje, a to pomogłoby zrozumieć nowy świat i przetrwać.

- Reguły. - Abi westchnęła z zastanowienia. Ale chwilowo skoncentrowala się bardziej zrzuceniu truchła do jakiejś dawnej ubikacji i zamknięciu drzwi. Otwarła rękawem czoło i lekko uśmiechnęła się do Michaela. - Dzięki. Wcale nie taki lekki. - klęknęła go po przyjacielsku w ramię i dała znać aby wracać do części głównej.

- A reguły. No. Przydałyby się tu jakieś reguły. Przydałyby się jak jasna cholera. - powiedziała smętnie kiwając głową i wracając do zakrwawionego biurka. - Nie nazwałabym tego regułami ale po paru dekadach udało nam się ustalić pewne zależności. - rzekła kładąc dłonie w gumowych rękawicach na zakrwawionym blacie.

- A skąd wiem co i jak? Z doświadczenia. Od Nicka, od innych stalkerow, od tych co byli tu przed nami i udało im się wrócić. Taka stalkerska wiedza. Chociaż nie każdy stalker jest taki sam, ja na przykład jestem techmikiem a Nick to typowy terenowiec. Dlatego pasujemy do siebie i nawzajem się potrzebujemy i uzupełniamy. - Abi popatrzyła na śpiącego partnera opierając się dłońmi na biurku.

- To czym są te “zależności”? - Michael mówiąc i słuchając poprawiał skafander.

- Generalnie przyjęło się uważać, że strefa zbudowana jest ze składników. Albo elementów. Albo jak to mówi Nick “wybierz sobie i też będzie pasowało równie dobrze “. - Abi uśmiechnęła się nieco ironicznie. Spojrzała na zakrwawione dziwną posoką pobojowisko równie dziwnych ochłapów.

- Te mądre terminy z dawnej nauki się tu nie sprawdzają. Dlatego wymyśliliśmy własne. I dlatego każdy z nas nazywa to wszystko trochę inaczej. I dlatego nie można podać jednego, mądrego wyjaśnienia. - stalkerka spojrzała na Michaela i pozostałych hibernatusow przyglądając im się co robią i jak wyglądają.

- A że składnikami to na przykład my, ludzie zwykle uważa się, że strefa “czyta” nas jako coś, żywego, coś ciepłokrwistego, i coś z emocjami. A taki hellhound reaguje na wszystkie te trzy rzeczy. Dlatego jak znajdzie się odpowiednio blisko by nas namierzyć to nas już nie zgubi. Nie pomoże ukrycie się w cieniu, skradanie czy bezruchu. Namierzy cię i dopadnie. Jak pies myśliwski. Dlatego hellhound. - Abi wzruszyła ramionami patrząc teraz na miejsce w dymie gdzie niedawno zostawili truchło dziwnego stwora.

- A świeczki to dym i ogień. - broda wskazała na wciąż palące się jeszcze równie dziwnie świeczki. - Blokują część zmysłów części hellhounda. Dlatego was namierzył w rurach, dlatego kazaliśmy wam się streszczać w schronie i dlatego zgubił was tuż przed kryjówka jak skryła was zasłona że świeczek. Ale wiedział że jesteście blisko więc krążył w pobliżu i ściągnął resztę paskud. Dlatego Nick się tak wściekł na was. Chociaż to właściwie norma, z nowymi zawsze jest podobnie. Dlatego my, stalkerzy, nie przepadamy za nowymi. I chyba z wzajemnością. - kobieta zasępiła się pod koniec ale do sprawy ściągnięcia w okolicę kryjówki stwora nabrała już chyba nieco dystansu. Potrząsnęła głową i wróciła wzrokiem do stołu. Sięgnęła po coś do swojego plecaka i wyjęła małe plastikowe pudełko jak na poręczne narzędzia warsztatowe. Gdy je otwarła ukazał się zestaw fiolek, menzurek, sitek, mały palnik i jakaś maszynka też tam były.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek zapragnę zostać alchemikiem, ale co właściwie zamierzasz zrobić z tego… psa? - Michael tak to właśnie widział, jak jakąś jebniętą alchemię, tyle, że przy tym wszystkim wokół z jakiegoś powodu miało to dlań sens.

Abi zaczęła rozstawiać tą aparaturę i do wkładać wyrżnięte wcześniej ochłapy do owej maszynki. Na dole tej chyba wyciskarki był pojemnik do którego leniwie spływała smołowata, przeniknięta jakimiś jaśniejszymi drobinkami ciecz.

- Hellhound też jest żywy. Na strefowy sposób oczywiście. Więc można użyć jego składników do zrobienia różnych rzeczy. Zrobię z tego bloker. Powinien zamaskować nasze ciepło. - mówiła dziewczyna pracując szybko i bez wahania. - Rozrób to jak możesz. Ma być ciepłe i elastyczne jak ciepła plastelina. - podała Michaelowi jakąś brylke podobną nawet do wosku, kitu albo właśnie plasteliny. Bryła była wielkość przeciętnej pięści.

Lekarz posłusznie zabrał się za wykonanie polecenia Abi. Poświęcił tę chwilę, by rozejrzeć się po tym dormitorium. Jego wzrok napotkał spojrzenie Mervina i wtedy to przypomniał sobie o ranach jego i przede wszystkim Koichi. Była tam Keira, ale ona sama wyglądała jakoś słabowicie.

- Oczywiście jak mawia Nick, “skoro to strefa to musi być jakieś “ale””. Więc coś co działa na hellounda jak bloker czy odstraszacz na inne elementy strefy nie działa w ogóle albo działa jak wabik. A, że nigdy nie wiadomo na co się trafi no to trzeba brać po trochu wszystkiego i zwykle jeszcze dorabiać na miejscu a cała wyprawa do strefy to szycie na gorąco i improwizacja. - Abi wzruszyła ramionami gdy odłaczyla pojemnik że smolistym płynem. Płyn parowal albo dymil wewnątrz tego pojemnika więc granica między cieczą a powietrzem zacierała się.

- Michael… obejrzysz tę ranę w wolnej chwili? Nie mam bandaża… - wtrącił się Mervin

- Na śmierć zapomniałem, wybacz. Zdejmę to z siebie i oczyścimy rany, ale pozwól, że najpierw zajmę się Koichi. Już dawno powinniśmy to przemyć, a może i… wybacz Abi… dokończ sama, muszę się nimi zająć.
 
Rewik jest offline