Tego przebrania Francisca nie miała w planach. Drugi raz obrzuciła wzrokiem suknię i uznała, że ostatecznie takie przebranie też może się kiedyś przydać. Porzuciła odklejanie błota, uznając, że tymczasowo wyglądanie jak ofiara nieszczęśliwego wypadku może przynieść większe korzyści niż miejska prostytutka. Złapała suknię w miejscu rozdarcia w rękę. Zmniejszyło to zakres ruchu, ale przynajmniej odsłonięta noga przestała rzucać się tak bardzo w oczy. Taką przynajmniej miała nadzieję. Ważne, że żyła, podobnie jak Fyodor, którego udało jej się dostrzec.
- Co z Dohnem? - zapytała.
Sądząc po minie Czerwonego Brata znów coś poszło nie tak. Westchnęła zmęczona i wyszeptała modlitwę o spokój serca i myśli.