Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2018, 15:09   #223
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
icz wyglądał zaprawdę mniej więcej tak, jak przedstawiają ich ballady, czy krążące wśród ludu opowieści. Czarodzieje, czy też może częściej czarnoksiężnicy, o posturze szkieletu, z wiszącymi nań resztkami odzienia. Dłonie i twarze w postaci kości, na które naciągnięto resztki zaschniętej skóry. Zaprawdę oblicze niezbyt ujmujące. Tak, czy inaczej nie jego prezencja, a spojrzenie wzbudziło w Edriku obawy. Świdrujące go ogniki zdawały się płonąć jakby intensywniej, a splecione palce wskazywały na zainteresowanie ich osobami. Pytaniem pozostawało w jakim kontekście.

Tamten postąpił z wolna kroku, jednocześnie dotykając swych pierścieni. Zatańczyła wokół niego magiczna poświata o barwie fioletu, by po chwili zniknąć. Spod niej zaś wyłoniło się żywe ciało. Prezentujące się dostojnie w eleganckiej, zadbanej szacie. Jedynie jego oblicze zdradzało coś co można by nazwać zmęczeniem. Niemniej nie mógł zapomnieć widoku, który miał przed oczyma jeszcze przed chwilą. Zdawał sobie sprawę, że za tą maską nadal są puste oczodoły i kości.

Słowa, które wypowiadał nie zdradzały, by miał względem nich wrogie zamiary, przynajmniej w tej chwili. Szczególnie zaskoczyło go nazwanie paladynem. Z wyglądu dość łatwo wprawdzie można było się pomylić, lecz nigdy nie czuł się kimś takim. Wiara i oddanie sprawie nie mają nic do rzeczy. Przywary i desperacja, zwątpienie i gniew nigdy nie pozwoliłyby mu stać się kimś takim. Nie, to nie było jego przeznaczenie. Z zamyślenia wyrwał go gest licza, już wyczekiwał błyskawicy, albo czegoś podobnego, lecz mylił się. Miast tego pojawiła się zastawa, jadło i napitki. Wszystko wyglądało jak najbardziej na prawdziwe, z kolei zachowanie czarownika dawało do zrozumienia, że jest dość zadowolony z gości. Edrik był się z myślami, bowiem z jednej strony chciał mu zaufać, lecz z drugiej targały nim wątpliwości.

Jestem Edrik z Kirig, właściwie Sir Edrik z Kirig, lecz nie ma to w tym miejscu znaczenia – rzekł opuszczając bułat, lecz nadal trzymając go w dłoniach. – Wyprowadzę Was również z błędu. Nie jestem paladynem, chociaż Helm i jego kler są mi bliscy. Co do naszego pojawienia się tutaj to dodam jeszcze, że natrafiliśmy na twój dom szukając schronienia przed deszczem, jak również miejsca na postój i odpoczynek. A teraz proszę wybaczcie.

Edrik skończył, po czym odszedł z wolna kilka kroków i poszedł do leżącego jaszczuroczłeka. Ostrożnie podniósł go trochę i odciągnął pod najbliższą ścianę. Zostawił go w pozycji siedzącej, by mógł w spokoju dojść do siebie. Wracając podniósł swoją szablę i schował do pochwy. To samo uczynił z tarczą, lecz ją już przewiesił przez plecy. Następnie zbliżył się do zastawionego stołu, na którego krawędzi położył swój bułat, tak by mieć go w zasięgu ręki. rzucił okiem po jadle i napitkach, po czym chwycił za najbliższy kielich z winem. Uniósł go spoglądając w oczy licza.
Szacunek gospodarzowi okazuje się m. in. korzystając z okazanej gościnności – rzekł, po czym pociągnął łyk z kielicha.
Oraz przepraszając za wtargnięcie – dodał w pokornym ukłonie.
 
Zormar jest offline