Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2007, 16:05   #26
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Las nad Sołanką, Polana

Do Walentego podeszło dwóch ludzi jeden młody, jasnowłosy, miał lat może 20, drugi starszy, siwy już, choć rodzinne podobieństwo można było uchwycić.

- Witaj bracie. Jestem brat Marek Wróblewicz, przełożony zboru, a to mój syn Jan. Strawy i odpoczynku nie odmawiamy nikomu, kto w pokoju przybywa. Wiedz jednak, że broni nie uznajemy jako wytworu szatańskiego i jej nie używamy. Pomiarkuj się tedy w tym względzie. Uszliśmy przed synami Lucyfera co przybyli do Sańska. Rozgość się tedy bracie i strawą poczęstuj.



Niewiarowski milczał chwilę rozmyslając, po czym sie ozwał.

- To pewnie ludzie co z Sańska uszli. Spokojni oni, każdego gościa przyjmą jeśli nie pijanica i rozrabiaka. A nas tam kolacją poczęstują i pod dachem zanocujemy, bo do Chajnówki już dzis nie dojedziemy. Zatem panowie skoro decyzja podjęta na koń i ruszajmy spokojnie. Panowie Daniłłowicz. Czetkowski, Leszczyński, o dobrze, żeś panie Ankwicz za nami nadążył. W samą porę dogoniłeś nas. Koń już zdrów ?

Uzyskawszy odpowiedz skinął w odpowiedzi głową i kontynuował.

- Zatem panowie bandolety i pistolety do juków i jedzmy..

Kompania zatem wolno ruszyła. Zza kępy paproci obserwowały ich czujne oczy. Wkrótce zbliżyli się do linii drzew.



Michicz czołgał się za dwójką wycofujących się. Zobaczywszy więcej jeżdzców, dosłownie się zapadł między krze i łowił pilnie o czym rozmawiają. Po wyruszeniu jezdzców, podniósł się ijuż tak nie zważając czy go odkryją ruszył tam gdzie powinni przybyc sabaci.
 
Arango jest offline