Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2018, 16:39   #22
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
To było dość atrakcji jak na jeden wieczór. Musiała jakoś zapanować nad swoim językiem, bo kiedyś właduje ją w kłopoty. No bo czy naprawdę miała zamiar oddać się elfowi zamiast jakiejś kurtyzany? Przecież wprost powiedział, że to co lubi on, nie musi wcale podobać się jego kochankom. Taki długowieczny elf musiał się już pewnie zgodzić zwykłymi igraszkami, a ona sama przecież dopiero zaczynała poznawać tę stronę życia...
To były tematy do przemyśleń na następny dzień. Mimo późnej pory musiała jeszcze się trochę pouczyć. Danillo był dość spolegliwym nauczycielem, ale Meleghost to zupełnie co innego. Jakby nie mógł sobie nawet wyobrazić, że komuś trzeba było cokolwiek powtórzyć.

Jednak następnego dnia to wcale nie alchemik okazał się stresującym czynnikiem, tylko jego kruk. Ptaszysko milczało, ale siedziało na grubej gałęzi i wpatrywało się swoimi paciorkowatymi oczami w Leilenę. Dziewczyna była pewna, że to była forma jakiegoś ptasiego szantażu. "Gdzie moje ślimaki" zdawał się pytać. Starała się jednak skupić na lekcji, szczególnie że były to zajęcia praktyczne. Musiała utrzeć na drobną papkę wskazane zioła i okazało się to całkiem męczącycm zajęciem.
Na obiedzie prawie nie czuła własnych nadgarstków i musiała jeść bardzo ostrożnie. Alchemicy kojarzyli się ze zdziwaczałymi starcami, a tu okazywało się, że musieli mieć silne i zręczne dłonie by wszystko właściwie przyrządzać. Lily poradziła sobie lepiej, ale była nawykła do ręcznych robótek, a Connor był silny z natury. No i widok pełnej miski obojgu dodawał sił. Rudowłosa dyskretnie rozglądała się też, czy nie dostrzeże gdzieś znajomo wyglądających majteczek, ale chłopak chyba dalej bił się z myślami, czy wykonać polecenie. Jeszcze wszystko się obróci przeciw Lei i służka oskarży ją o kradzież bielizny. A przecież zrobiła to z dobrego serca dla kolegi!

Opuszczenie murów uczelni okazało się jednocześnie bardzo proste i bardzo nieprzyjemne. Z wewnętrznej strony nikt nie pilnował furtki, ale na zewnątrz stał strażnik. Ubrany w zbroję pocił się pod południowym słońcem i wyraźnie nie był w humorze. Zapytał o to z czyjej to zgody dziewczyna opuszcza teren akademii. A gdy ta zgodnie z prawdą poinformowała go, że robi to za wiedzą mistrza Norlynna, zapewnił że to sprawdzi a jeśli Leilena kłamie, to nie ma po co wracać. Samozwańcze wymykanie się kończy się wyrzuceniem z uczelni.

Akademia znajdowała się na granicach Halagardu, ale piesze dotarcie do placu targowego i tak zajęło sporo czasu. Tyle, że Lei przeszło przez myśl, czy nie oszczędzić złota Theodena tylko po to, by wrócić jakąś dorożką i oszczędzić swoje stopy.
Z drugiej strony za złote monety mogła sobie coś kupić. Bo targ w stolicy z każdej strony kusił czymś z rozstawionych stoisk.


W cieniu baldachimów i palm rozłożone były bowiem przeróżne towary. Jedzenie, biżuteria, przyprawy, ubrania, zwierzęta. Handel był przecież drugim po magii najpopularniejszym zajęciem w Halruaa, a kupiecka krew w dziewczynie aż się zagotowała, gdy dotarły do niej wszystkie obrazy, dźwięki i zapachy. Ważne rzeczy najpierw. Szkolenie kupieckie walczyło mocno z kobiecą naturą Leileny, kiedy ta szła przez targ rozglądając się ciekawie. Rodzice nigdy wcześniej nie puszczali jej samej na targowisku dużego miasta, zresztą rzadko w takim bywali mając rezydencję na uboczu. Teraz natomiast wszystko wydawało się być na wyciągnięcie ręki. Pamiętała jednak dobrze wzrok kruka. Kto mógł sprzedawać ślimaki? Najpierw postanowiła zdobyć to prostsze, czyli ziarno. Kupców ziarnem sama poznała wielu, na pewno był tu taki mający coś smacznego. I nawet nie trzeba było długo się kręcić by takiego znaleźć. Zdziwiło go trochę, że ziarno ma być dla kruka a nie dla jakiegoś drobiu, ale stanął na wysokości zadania, a nawet pozwolił stargować trochę cenę. Ślimaki to już było większe wyzwanie. Ostatecznie Lei znalazła dwa miejsca, w których je sprzedawano. Jedno specjalizowało się w przynętach dla wędkarzy i obok robaków, a może nawet w ramach nich, oferowało też ślimaki. Drugi stragan był dziwniejszy. Obco wyglądający mężczyzna sprzedawał tam bowiem delikatesy zagranicznych kuchni w tym właśnie ślimaki. No i był wyraźnie droższy. Panna Mongle zakupila kilka tych zwykłych ślimaków na ryby, to byly grosze nawet jak na jej niezbyt bogate standardy. Ale te egzotyczne… Zastanawiała się przez cały dzień nad tym co sugerował elf. Mówił, że nie uszkodzi ciała, więc co złego miałoby się stać? Potrzebowała zarobić na studia. I na swoje potrzeby. Dlaczego nie spróbować w ten sposób. Przynajmniej wiedziałaby co to miałoby się nie spodobać. Zastanawiała się też nad tym, na ile mógłby przydać się jej chowaniec alchemika w ramach sprzymierzeńca. Zatrzymała się przy tym egzotycznym straganie.
- Przepraszam, po ile są ślimaki? - zapytała z przemiłym uśmiechem.
- Niedrogo, trzy złote monety za miskę - wymówił zatrważającą cenę. Za takie pieniądze można było jeść przez dekadzień.
Powstrzymała wybałuszenie oczu. Egzotyczne przysmaki, też mi coś. Wyglądały obrzydliwie.
- A można dostać mniej? Chciałabym dla przyjaciela, który pragnie spróbować czegoś takiego, ale jak mu nie posmakuje to się zmarnują - nachyliła się odrobinę do kupca. - Za to jeśli mu posmakuje to na pewno będzie chiał więcej i tu wrócę po znacznie większą porcję…
- No wie panienka. Ja tu sprzedam mniej, a potem będę miał wybrakowaną porcję. I kto mi to kupi - marudził sprzedawca.
- Przełoży pan do innej miseczki i sprzeda większą porcję - podała mu rozwiązanie. - Mogę być dobrą klientką, będę tu mieszkała przez długi czas, a mój przyjaciel bardzo lubi ślimaczki - uśmiechnęła się słodko, bawiąc się górnym guziczkiem swojej koszuli.
Handlarz jeszcze się trochę wzbraniał, a potem targował, ale uległ w końcu urokowi rudowłosej proponując trzecią część miski za jedną złotą monetę.
- Nie sprzedaję ich na wagę, więc więcej nie zejdę - stwierdził.
Lei zgodziła się i dobiła targu.
- Jak posmakują, to wrócę - posłała mu całusa i mrugnęła okiem. Ale kiedy oddaliła się od straganu, zaczęły się wątpliwości. Czy naprawdę chce się poświęcać dla tych siedmiu monet? Nie, to nie poświęcenie. To ogromna ciekawość. On na pewno będzie chciał to powtarzać, więc potem będzie mogła mu przyprowadzać inne kobiety. Wzięła głębszy oddech, ale postanowiła najpierw przejść się po odpowiedniej dzielnicy, wypytać o ceny. Nigdy wcześniej nie zamawiała kurtyzany! Albo raczej ulicznicy, bo na kurtyzanę siedem monet to o wiele za mało. Tak naprawdę nie musiała iść daleko... chyba. Bo na obrzeżach targu kręciły się, albo stały w parach i trójkach kobiety w zwiewnych strojach. Tylko, że w gorącym Halruaa nawet zamożne mieszczki ubierały się dość lekko, więc odsłonięty brzuch albo wystająca spod rozciętej sukni łydka nie czyniło z nikogo ladacznicy. Co jeśli się ośmieszy, albo co gorsza kogoś obrazi? Obiecała jednak nauczycielowi, że kogoś poszuka, więc zebrała się w sobie i podeszła do dwójki opartej leniwie o ścianę budynku.
- Tak słoneczko, jakoś ci pomóc? - zagadnęła jedna z nich uśmiechając się zalotnie. Miała ostry makijaż, który odejmował jej lat, ale prawie mogłaby być matką Lei. Jej ciało było jednak całkiem ponętne.
- Bardzo przepraszam - nie miała pojęcia za co przeprasza. - Ale zostałam tu przysłana, aby się dowiedzieć… - zająknęła się. - Czy panią można… wynająć? Nie dla mnie - dodała szybko. - Dla pewnego pana.
- Nie dla ciebie? Szkoda, z tobą bym się położyła za jedną monetę - zaśmiala się, a koleżanka szturchnęła ją w bok. - No co? Śliczniutka jest - prostytutka się nie speszyła.
- Może kiedyś - odparła rezolutnie Lei, uśmiechając się i trochę bezczelnie zerkając na dekolt kobiety. - Na razie potrzebuję dowiedzieć się dla kogoś innego, kto… nie jest z tych stron.
- Wszystko zależy od tego, czego ktoś chce. Macanko sztukę złota, lizanko dwie, ruchanko cztery, nietypowe ciągoty od sześciu wzwyż - wymieniła.
- Nie pytałam dokładnie, ale cytuję: “Nie musi się jej to sposobać, ale na ciele nie pozostaną ślady” - przytoczyła słowa elfa niezbyt precyzyjnie, lecz dobrze oddając kontekst.
- Jeden z tych - westchnęła. - Osiem. Może więcej, bo jak go poniesie to żadna w mieście mu już nie da.
- A co on może zrobić, że nie uszkodzi ciała, ale żadna mu już nie da? - Lei wykorzystała tę okazję, aby podpytać. No i zawsze miała już wymówkę: dał jej za mało na kurtyzanę odpowiadającą jego potrzebom. Przecież nie sprawdzi sam, czy to prawda. Nagle przyszła jej do głowy straszniejsza myśl: a co jeśli jednak już sprawdzał i dał jej wyliczoną kwotę?
- Oj, słonko. Długo by wymieniać. Może po prostu lubić lżyć swoje kochanki, wtedy wystarczy go nie słuchać. Ale może też lubić wiązać, podduszać, wsadzać w tyłek, albo bić. Jeśli dobrze zapłaci, to nie jest tak źle. Ale jak zostawi ślady, albo straci nad sobą kontrolę... żadna nie będzie ryzykować. Jeśli pozwoli sobie na więcej, niż uzgodnimy a potem nie dopłaci, to też żadna nie da się okradać. Naprawdę chcesz wiedzieć o takich sprawach słonko? - przestąpiła z nogi na nogę.
- Bardzo - pokiwała głową z entuzjazmem. - Bić chyba nie, to zostawia ślady, prawda? Wierzę mu, że będzie nad sobą panował. To elf, przez tyle lat życia chyba wie co mówi. Czy jego rasa coś zmienia? - dopytywała.
- Można bić tak, żeby potem nie było tego widać. A czy to elf czy półork nie robi żadnej różnicy - stwierdziła.
- Ale ile będę musiała zapłacić lub co zrobić, żeby potem się dowiedzieć co robił? - Lei nagle uznała, że chyba jednak woli się najpierw dowiedzieć o preferencjach elfa.
- A po co opowiadać? Możesz popatrzeć - wzruszyła ramionami, co wprawiło jej biust w przyjemne dla oka falowanie.- Za to biorę pięć sztuk srebra.
- Obawiam się, że jemu mogłoby się to nie spodobać - Lei skrzywiła usta.
- Taki wstydliwy? Dlatego wysłał ciebie? - pokiwała głową, najwyraźniej uznając że ma to sens. - No, niech będzie. Opowiem ci za dwa srebrniki.
- Zgoda - Lei postanowiła się nie targować, potrzebowała dowiedzieć się co planuje elf i czy jest to warte tej sumy w złotych monetach. Wyjaśniła kobiecie gdzie i kiedy oczekuje jej klient.
- Chwila, chwila, chwila - nierządnica uniosła ręce, kiedy usłyszała o akademii. Jej milcząca koleżanka też się ożywiła i odsunęła od krok. - Nie było żadnej mowy o czarodziejach. Dziesięć sztuk złota z góry, albo nigdzie nie idę. Nie wiadomo co im tam za murami odbija.
Leilena wzruszyła ramionam.
- Dostałam tylko osiem. Albo wracam mu przekazać, że za tyle nie pójdziesz, albo dopłaci ci przed… no wiesz - uśmiechnęła się. - Jestem tylko posłańcem! - uniosła dłonie w obronnym geście, odrobinę celowo przesadzonym.
- Ja bym nie szła - wtrąciła ostrzegawczo druga, ale prostytutka z którą rozmawiała Lei wyraźnie się wahała. - No dobrze - powiedziała ostrożnie. - Osiem z góry, dwa na samym początku właściwego spotkania - wyciągnęła dłoń po pieniądze.
- W porządku - Lei przekazała jej to, co już dawała jej wcześniej. - I będę chciała wiedzieć wszystko o tym co robił jeśli liczysz za to dodatkowo i nie dasz się przekonać całusem.
- Całusa, to wezmę na zaliczkę - stwierdziła nachylajac się i nie czekając na zgodę wpijając się w usta dziewczyny. A to musiało zwrócić zwracać uwagę! A Mongle wcale nie uciekła, zamiast tego odpowiadając na ten pocałunek i przysuwając się jakby trochę do przodu. Pocałunków nie odmawiała! Prostytutka miała bardzo miękkie usta i z bliska pachniała jakimiś leśnymi owocami, jakby malinami. Odsunęła się jednak nim Lei zdążyła rozpoznać zapach.
- Zaliczka przyjęta. Przygotuj sobie te dwa srebrniki na opowieść, a ja stawię się punktualnie w tej waszej łaźni. Nie mam zamiaru wystawiać czarodziei do wiatru. Jeszcze rzuci na mnie klątwę, czy coś.
- Albo zamieni cię w żabę i nigdy nie wypuści - mruknęła druga nierządnica.
- Co?
- Nic, nic - machnęła ręką i zaczęła pilnie rozglądać się za potencjalnymi klientami.
- Możesz przekazać swojemu wstydliwemu zboczeńcowi, że wszystko załatwione… I nie mów mu, że nazwałam go zboczeńcem! - dodała szybko prostytutka.
 
Lady jest offline