-Nie wiem który raz mnie ratujesz, dziękuję - powiedział Marius do przyjaciela. - 10 koron jak najbardziej, to nie temat do oszczędzania. Zamówiłbym również Twoją opinię, za godziwe wynagrodzenie rzecz jasna. Spróbuję znaleźć część tych rozporządzeń w ratuszu. Jak tylko będzie gotowa, podeślij mi ją. - z niekłamaną wdzięcznością uściskał rękę przedsiębiorczego skryby na pożegnanie.
Marius z niechęcią opuścił gościnne progi skryptorium, kierując się do ratusza. Oprócz rozporządzeń, chciał dowiedzieć się czegoś nowego o spodziewanych renegocjacjach kontraktu.
Po drodze, mijając stragan Karla "Kajzerki" z halflińskiego rodu Burczybrzuchów, kupił od niego po jajku na twardo i po jabłku dla siebie i Dużego. Sprawy bieżące sprawiły, że obiad trzeba było zjeść w ruchu. Niziołek był wyraźnie zawiedziony - Marius, kiedy tylko mógł, zatrzymywał się posłuchać co też Kajzerce udało się przypadkiem usłyszeć, przy tej okazji płacąc z górką za zamówienie w formie podziękowań, jeżeli informacja była użyteczna. Tym razem nie miał na to czasu.