Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2018, 19:16   #62
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Lugir bez trudu odnalazł ponownie ślady uciekiniera. Nie było to trudne z dogasającym tuż obok ogniskiem rozpalonym na środku traktu. Tu musieli się rozdzielić. Dziewczyny skierowały się ponownie na plaże, kierując się ku tunelowi. Mężczyźni, wraz z wierzchowcami i towarzyszącym im Davirenem zagłębili się w leśną gęstwinę. Tuż przy mieście roślinność dawało się pokonać nawet siedząc na koniu, ale bardzo szybko wyszły dwie kwestie: Tsuto miał bardzo lekki krok i zostawiał mało śladów oraz wiedział dobrze, jak kluczyć. Wszyscy trzej musieli śledzić go z nosami blisko ziemi, poruszając się bardzo powoli. Najpierw na wschód, potem północ, północny-wschód, chwilę na zachód i znowu północny-wschód. Ogólny kierunek był jasny. Jeden las zmieniał się na drugi po niewielkiej przecince, wpadając w gęsty bór i ponownie rozjaśniając się kilka minut później. Wtedy też, po mniej więcej godzinie tropienia, zgubili ślady. Wracali się kilka razy, ale nie potrafili nawet wskazać dokładniejszego kierunku dalszej ucieczki półelfa. Teoretycznie nie wszystko było jeszcze stracone. Znajdowali się ciągle w miarę niedaleko północnego traktu, który z kolei wił się tuż przy brzegu, niewiele od niego się odchylając. Tsuto mniej więcej zachowywał ten kierunek ucieczki i nie zbaczał na długo. Poszli nawet kawałek dalej, ale nie odnaleźli ponownie tropu uciekiniera.

- Tak se myślę, że jak on z goblinami się zbratał, to do ich leża gdzieś biegnie - podsumował wkurzony tą ich nieporadnością Hosk. - A trocha nas mało na atakowanie leża.

- Trocha - zgodził się Chasequah, wstając z kolan i porzucając próby odnalezienia śladów. - Skurczybyk nie czuł naszych oddechów na karku i zatarł ślady. No nic to, przynajmniej wiemy gdzie posłać wojsko jak szeryf przywiedzie posiłki z Magnimaru. Wróćmy traktem, będzie szybciej. I zahaczmy po drodze o tunele, może spotkamy dziewczęta.

- Jedźmy pędem na trakt, i zobaczmy czy ślady nie wychodzą na niego gdzieś blisko. Tak znaleźliśmy gobliński obóz wczoraj, to może i dziś się poszczęści - druid też był lekko zirytowany, ale nie zamierzał się poddać tak łatwo.

- Rzucić okiem nie zawadzi - rzekł Kas, prowadząc swoją kasztankę za uzdę do miejsca, gdzie las się przerzedzał i dało się swobodnie jechać. - Wytnę na drzewie ostrzeżenie dla podróżnych, jak pokażecie mi wasze litery.

Wyszli na trakt bez problemu, lecz poszukiwania śladów należących do Tsuto spełzły na niczym. Znaleźli tylko trochę końskich kopyt, kół wozów i kilkudniowych odcisków stóp, nie pasujących do świeżego tropu uciekiniera.
Gdy naszkicowali mu litery, Shoanti wyciął na szerokim pniu rosnącej tuż przy drodze lipy napis, układający się z grubsza w słowa: “UVAGA GOBLNY”. Może jakiemuś podróżnemu nieświadomemu, że północny trakt do Sandpoint stał się obecnie śmiertelną pułapką ocali to życie. A może nie, jeśli tak jak barbarzyńca nie będzie umiał czytać. Ale w karawanach zwykle ktoś potrafił, zaś samotnie mało kto wędrował po Varisii.

- Wracajmy - powiedział do kompanów. - Chyba, że możesz zapytać tutejsze zwierzęta czy czegoś nie widziały - zasugerował druidowi.

- A zapytam, faktycznie - pomysł był wcale niegłupi. O ile przedtem szukanie pod bramą Sandpoint człowieka który przechodził tam wczoraj mogło się nie powieść, to teraz szansa na to że przechodził tędy niedawno inny człowiek była znacznie mniejsza. Lugir odszedł więc kilkadziesiąt kroków od grupy i zaczął rozglądać się za jakimś drapieżnikiem, czy to ptakiem czy to innym zwierzęciem.

Ptaków było sporo, ale niekoniecznie drapieżników. Niedaleko stukał dzięcioł, na niebie tu i ówdzie pojawiło się coś większego, nad głowami przeleciała im wrona. Podobnie było z naziemnymi stworzeniami, ślad po drapieżnikach gdzieś zaginął.

Jak nie było nikogo kto mógłby chcieć zapolować na Tsuto, to trzeba było gadać z tymi którzy raczej byli mniej obyci z światem dwunogów. Choć taka wrona...wrony miały bystre, ciekawskie oczy i po chwili Lugir zawrócił w poszukiwaniu ptaka. Znalazł go po chwili szukania. Wrona nie uciekła, co stanowiło w miarę dobry sygnał. Tyle że niespecjalnie pojmowała co druid od niej chce - wszak nijak nie mówił w jej języku, a nikt wcześniej niczego takiego od niej nie chciał. Po kilkudziesięciu próbach, druid wrócił jak niepyszny i bez słowa wgramolił się na siodło.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline