Podejrzenia rzucone przez Iladabode były poważne, wszyscy rozejrzeli się za R, by odpowiedziała co też sądzi na ten temat. Niestety, nie było jej nigdzie w pobliżu. Na polecenie kapitana, by ją zawołać jednej z marynarzy wrócił i powiedział, że nigdzie jej nie ma. I że brakuje jednej szalupy.
Pozostały też inne problemy. Najęcie ludzi było proste, Kuba znał się na tym. Na Kulawym żółwiu, niewielkiej wyspie kształtem przypominającej żółwia o trzech nogach, na północnym archipelagu był piracki port. Tam bez trudu można nająć załogę gotową na wszystko. Szkopuł w tym, że to tydzień drogi stąd.
Drugim rozwiązaniem była stolica, tam na pewno trafią na kogoś wartego uwagi, tyle że trzeba będzie bardziej skrycie werbować. No i tam będą placówki banków, z których można wyciągnąć gotówkę. I tylko dzień drogi na zachód. Albo dwa dni na wschód, kolejny port Alanii. Trochę mniejszy, ale też zawija tam sporo statków.
Rozwiązaniem ciekawym było by zrekrutowanie ludzi w Borgandii (4 dni) lub Chlovarcjii (5 dni).