Selkirk
- Panie de La Veronne chwileczkę. Chyba nie pozwoliłem panu odjechać ? Zbliżył się do szlachcica i wysyczał.
- Posłuchaj fircyku jeszcze raz wsiądziesz na konia gdy ja stoję dostaniesz 20 batów na tą jaśniepańską dupę. A polecenie wydam Selinie więc będzie bolało. Albo natychmiast zsiądziesz z konia albo ja Cię z niego ściągnę.
- Od teraz, jedna uwaga, którą uznam za kpiącą, wysranie się pod nie tym krzakiem pod którym każę, albo kichnięcie bez pozwolenia a resztę drogi spędzisz przywiązany do ogona tego szlachetnego wierzchowca.
A teraz czterdzieści kroków od ogniska na wschód wykopiesz w ziemi dziurę, do której pan Sierżant i reszta będzie srać. Jak nie masz łopaty zrobisz to rękami, albo swoim fiutem nie obchodzi mnie to. Ma mieć łokieć głębokości.
Zrozumiałeś gówniarzu ? Swoim zachowaniem zagrażasz wszystkim bo Twoja samowola i głupota może zabić nas wszystkich. Zwrócił sie do Seliny.
- A Ty moja pani sama napoisz swojego konia. Ciekawe jestem jak będziesz wyglądać w tych szmatkach po krótkim spacerze przez krzaki ? Teraz. No i gotowe. Towarzystwo będzie ustawione na jakis czas. Choć dobrze, że Roscoe i Heart wydają się profesjonalistami.
Popatrzył na dziewczynę i zrobiło mu się Jej nieco żal. Moze trochę przesadził ? Szybko odegnał jednak tę myśl. Odrobinę rozrywki jak wróci przyda im sie przed snem, a będzie na co poatrzeć.
- Panie Hearth proszę dorzucic do ognia. Selina nie moze przecież zbłądzić w lesie, bo znów Ja coś napadnie. Hearth więcej, za kwadrans sie przekonasz, ze warto. |