Z walki Morn niewiele pamiętał.
Szkielety wyskoczyły, jeden walnął go w łeb i tak się zakończył udział maga w tym starciu, bo kolejną rzeczą, jaką pamiętał, był widok Tanisa, kończącego odprawiać nad nim jakieś czary-mary.
- Dzięki stokrotne - powiedział, powoli się podnosząc do pozycji siedzącej i stale trzymając się za głowę. - Dobrze, że sobie z nimi poradziliście. Ja w tym momencie nie mam już zaklęć i niewiele wam pomogę - przyznał.
W tej chwili przydałoby mu się kilka godzin odpoczynku, ale nie chciał proponować czegoś takiego na samym początku wyprawy.
- Chodźmy sprawdzić, co się znajduje tam - powiedział, wskazując na drzwi prowadzące na południowy-zachód.