Anathem był zły. Ledwie zaczęła się walka, a on zdążył już poważnie oberwać. Pierwsze sekundy i pierwsze dwa trafienia w dodatku od szkieletów! Na szczęście wypadki później potoczyły się zdecydowanie lepiej i tym razem udało mu się nie stracić przytomności
~ Może właśnie na tym polega moje szczęście? Mimo ciężkich ran i nieprzewidzianych wypadków zawsze jakos staję na nogi. Może faktycznie ktoś ma mnie w opiece?~ zastanawiał się ~Dzięki Płomienisty! Miło mieć Cię po swojej stronie. Oby tak dalej bo zamierzam otworzyć te drzwi.~ Mnich podjął decyzję.
- Zorenie, Zazo! Macie jeszcze trochę tego balsamu na zdechlaki? Myślę że też mógłbym go wykorzystać - zapytał licząc na odpowiedź twierdzącą, po czym zabrał i założył swój plecak.
Następnie diablę skierowało się w stronę drzwi wskazanych wczesniej przez swoich towarzyszy.
- Graj muzyko ! - zawołał wesoło by dodać otuchy reszcie ekipy i otworzył drzwi. Wchodząc do środka czujnie rozglądał się na boki i starał się być przygotowanym na każdą ewentualność.
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 29-10-2018 o 13:22.
|