Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2018, 22:07   #43
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2037.II.11; śr; południe

Czas: 2037.II.11; śr; południe; g. 14:30
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho



Wydział Produkcji Lekkiej



No i gotowe. Mogli sobie pogratulować. Po niefortunnej akcji w Dutchtown wreszcie postrzeleni w niej ludzie Franka w ciągu kilku dni doszli do pełni zdrowia i sprawności. Kilka dni później do bazy przyjechała ciężarówka przysłana z nowojorskiej ojczyzny. Poza zapasami przywiozła też maszyny niezbędne do założenia warsztatu rusznikarskiego w jakim wszyscy leccy się specjalizowali. Była to pierwsza ciężarówka z nowojorskiej bazy macierzystej odkąd miesiąc temu cały mini konwój przyjechał do St. Louis założyć nową bazę.

Jeszcze kolejne kilka dni zajął montaż owych przywiezionych maszyn i teraz, gdy z wolna początek lutego przechodził w środek lutego warsztat rusznikarski był gotów do pracy.

Niejako przy okazji i po godzinach ludziom Franka udało się uzbierać odpowiednie części i materiały i uruchomić gorzelnie. Mogli teraz produkować butelki z promilowa zawartością które w przeważającej większości szły potem do chłopaków z handlowego aby wspomóc ich wymianę dóbr i usług.




Czas: 2037.II.11; śr; południe; g. 14:30
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho



Wydział Skanu



Ruben wracał do bazy z wieczornych spotkań ze swoim nowym kumplem, funkcjonariuszem Francisem Wallem w coraz lepszym nastroju. Wydawało się, że rozumieją się bez problemu, mówią o tym samym, nadają na tej samej fali i są ulepieni z tej samej gliny. No ale w końcu trzeba było postawić kropkę nad “i” i wyłożyć kawę na ławę. Na oko Rubena pewnie w ten weekend. Chociaż jeszcze pozostawała kwestia jakie warunki przedstawić ich potencjalnemu, pierwszemu agentowi w mieście. Najbardziej przydałyby się jakieś sztony czy inne podobne przedmioty jakie nie dało się tak łatwo namierzyć przez oficjalny system a było względnie łatwo upłynnić. Najprostsze bowiem było przelanie kredytów z konta na konto ale to było też i najłatwiejsze do namierzenia. A gdy ktoś zaczynał wydawać więcej niż oficjalnie zarabiał to nawet standardową skarbówkę zaczynało to interesować.

Ale można było to obejść projektując osobną kartę płatniczą z odpowiednimi zasobami elektronicznej gotówki. Wtedy gdy miało się taką kartę można było płacić nią zamiast własnej. I dopóki kredyty się zgadzały a właściciel z innej okazji nie wpadł pod czyjąś lupę to zwykle taki numer się udawał o ile zachowało się umiar i rozsądek w korzystaniu z takiej dodatkowej karty. Trzeba było tylko wyprodukować taką kartę co projektowało się podobnie jak inne dokumenty osobiste i odpowiednie do nich legendy. Tylko bezpieczniej było produkować taką kartę co miesiąc bo podobnie jak z legendami osobowymi były w bezpieczny sposób do jednorazowego użytku.


---



Ze swoim raportem koronera wróciła też Lena. Ledwo Laura Nadel wybronila ją podczas rozprawy sądowej w poniedziałek po akcji w klubie. Na szczęście Lena odpowiednio poinstruowana w niedzielę przez prawniczkę i broniona przez nią w poniedziałek rano wyszła z rozprawy obronną ręką. Laura wykazała, że to co wylapala podczas przesłuchania funkcjonariuszka Ross, było zwykłymi przejęzyczeniem wywołanym stresem i zmęczeniem tą straszną sytuacją w klubie do którego "Brenda" przyszła się zabawić i zrelaksować po ciężkim tygodniu pracy. I szefowa biolabu wróciła do browaru Lempa a już kilka godzin później musiała wrócić na wschodni brzeg Mississippi aby pod kolejną przykrywką wkroczyć do kostnicy miejskiej. Bez większych trudności i przygód udało jej się dostać do ciała zabranego w weekend z klubu “Night Girls”.

Ku zaskoczeniu najpierw panny Grey a po powrocie do starego browaru także reszty zainteresowanych to nie był żaden Azjata ani pracownik klubu ani żaden z jego gości. To był jeden z ochroniarzy Collinsa, ten który był z nim w klubie. Przyczyna śmierci była oczywista nawet dla kogoś bez biologicznej specjalizacji panny Grey. Dwa bezpośrednie trafienia w głowę. Kule przeszły na wylot i jeśli je technicy policyjni odnaleźli w klubie to pewnie zawieźli je z resztą zebranych dowodów na komisariat i w kostnicy ich nie było. Niemniej Lena doszła do wniosku, że rany zostawiła broń małokalibrowa, prawdopodobnie dość standardowy kaliber broni krótkiej.

Rany wlotowe były od strony twarzy a wylotowe w okolicach potylicy. Korytarze pozostawione w ciele przez kule sugerowały, że wystrzelono je albo z jednej broni albo dwóch znajdujących się bardzo blisko siebie. I wystrzelono szybko po sobie, prawie w jednym momencie. Więc synchroniczny atak z dwóch luf albo błyskawiczny podwójny strzał z jednej.

Sądząc z załączonego raportu z miejsca zbrodni, ciało znaleziono w jednym z pokoi vipowskich klubu czyli przestrzeni dość małej. Na twarzy nie było śladów prochu więc rany nie zadano z przystawienia lufy do twarzy ale ze względu na wielkość pokoju z odległości nie większej niż kilka kroków. Ochroniarz, zapewne musiał coś podejrzewać bo znaleziono przy nim dobyta broń ale nie zdążył jej użyć. Trudno mu pewnie przegapić faceta czy dwóch z kilku kroków celujących mu w twarz z pistoletu.

Lena zdobyła jeszcze personalia denata z których wynikało, że jest pracownikiem ochrony korporacji NAS w której pracował też i jego szef.


---



Znacznie dłużej i trudniej poszło z rozgryzieniem kodów chroniących dane skopiowane z datapadu Collinsa a potem ich posegregowane i zanalizowanie co to właściwie jest i do czego służy. Okazało się, że dane dotyczyły kilku aktualnych projektów jakimi zajmowano się w NAS. Wyglądało na to, że korporacja prowadzi bardzo ożywiona działalność badawczą nad wdrożeniem kosmicznych technologii obcych do życia codziennego. Chociaż to raczej było powszechnym zajęciem wszystkich korporacyjnych molochów na tej planecie. Różniły się tylko skalą, dziedziną produkcji i zaawansowaniem tych badań.

Z najciekawszych rzeczy było to, że w NAS udało się albo byli bardzo bliscy, używania komponentów obcych do produkcji nowych urządzeń. A taka technologia pozwalałaby na przełom i wprowadzenie nowej jakości w porównaniu do urządzeń stosowanych obecnie a uchodzących za nowoczesne. Xcomowcy wiedzieli bowiem, że podczas ostatniej wojny ich poprzednicy opracowali metodę wykorzystania obcych materiałów ale raz, że obecnie była na w pół zapomniana i nie udało się chyba nikomu zdobyć na tyle dużo danych aby odtworzyć ten proces a dwa to dawniej X-COM chociaż był tajną organizacja to korzystał z legalnych kompleksów badawczych i przemysłowych na całym globie a obecnie zeszli do takiego podziemia, że właściwie mieli garażowe warunki pracy. Więc wcale nie było pewne czy nawet gdyby odzyskać dawny “przepis” to czy dałoby się to w tych nowych warunkach odtworzyć. A wyglądało z tych danych na to, że w NAS to się udało albo byli tego bardzo bliscy.

Sami skanerzy mogli nacieszyć się opisem technicznym nowego procesora który przy wykorzystaniu materiałów obcych niesamowicie zwiększał moc obliczeniową urządzenia w jaki go wpakowano. Z takim procesorem dałoby się choćby znacznie przyśpieszyć różne badania dzięki szybszej analizie danych. Pewnie gdzieś o 10 - 30% jeśli te dane były właściwe i udałoby się wyprodukować taki procesor na miejscu. No albo jakoś zdobyć go od NAS.

Z analizą danych znalazło się też zajęcie dla Franka bo nad ekwipunkiem używanym przez resorty siłowe też pracowano w korporacji dla której pracował Collins. Kompozytowe pancerze i broń z wykorzystaniem nowych materiałów byłyby znacznie lżejsze przy zachowaniu tych samych gabarytów. A to by pozwalało na zabraniu większej ilości innego ekwipunku przy zachowaniu jego podobnej masy ogólnej do dźwigania. Chociaż do produkcji takiego szpeja potrzebne było to kosmiczne alenium i fragmenty broni i pancerzy obcych bo ich samodzielnie nie umiano jeszcze wytwarzać.

Trzecim ciekawym elementem był namiar na “Blue Lab” w okolicach dawnego Denver. A tam, w tej zdewastowanej wojna centrum badawczym wielu firm, były prawdopodobnie prowadzone te projekty NAS. Ale dotrzeć tam a nie mówiąc o jakiejś aktywności nie wydawało się takie proste. Bardzo wątpliwe aby środki bezpieczeństwa w Denver, nie mówiąc o samej tajnej placówce, były słabsze niż w na miejscu w Night City albo lokalnych siedzibach korporacji.




Czas: 2037.II.11; śr; południe; g. 14:30
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho



Wszyscy



Zdobyli nowe dane, baza się rozbudowała o kolejną placówkę i dodatkowe podsystemy, ludzie odpoczęli po styczniowych przygodach i wyglądało na to, że znów trzeba będzie się ruszyć aby było się czym pochwalić przed następnym raportem. Przynajmniej tak wyglądało to na ostatnim, niedzielnym zebraniu gdy podsumowano sobie sytuację.

Przede wszystkim, bolączką wszystkich był niedobór środków transportowych. Zwłaszcza jak furgonetka była prawie na stałe przydzielona handlowym i tego raczej nie dało się uniknąć bo karmili oni całą bazę. A osobówki prawie co drugi wieczór rekwirował Ruben aby spotkać się z urabianym gliniarzem. Więc momentami w bazie w ogóle nie było nic na kółkach. No a to bolało i denerwować chyba wszystkich no i nie było bezpieczne. Koniecznie więc trzeba było uzupełnić park maszynowy.

Kolejne zalecenie przedstawił szef. Otóż z Nowego Jorku wysłano sygnał, że dobrze by było zrobić jakiś numer rządowym. Najlepiej przeciw ADVENT. Nie naciskali na to na nową placówkę no ale “dobrze by było gdyby”. No i detale zostawiali lokalnej placówce więcej na razie było to jak dobre życzenie które mogli spełnić i może liczyć na jakieś profity za to. No a mogli i przesunąć to na kolejny miesiąc no ale prędzej czy później musieli się zająć walką z ADVENT. Tutaj szef czekał na opinię i pomysły szefów działów czy, co i kiedy mogliby się tym zająć. Na przeprowadzenie małej akcji dostali miesiąc a większej trzy.

Na tapetę wrócił też Alvarez. O nim mówił głównie agent Carter. Wywiad trochę pomyszkowal i znalazł parę ciekawych rzeczy. Po pierwsze facet był lokalnym mafiozem. Więc traktował teren jak swój. A lokalni uważali go za nieoficjalnego króla szczurów w tym rejonie. Był nawet swego rodzaju żywą legendą bo bardzo szybko wyszło, że ten wówczas jeszcze areszt miejski to wysadził i spalił gdy odbijał swoich i miejscowych ludzi wziętych na zakładników aby zmusić go do ujawnienia i złożenia broni. Broni nie złożył a objawił się atakiem na areszt i brawurowa ucieczka przez całe Night City z policyjnymi zakładnikami pod lufami czym zapewnił sobie wówczas bezpieczny przejazd oraz wysokie miejsce na liście gończym oraz czarny piar u oficjalnych mediów które nazywał go odtąd mafiozem, bandyta i terrorysta. A wśród lokalnych, zwykle mało legalnych i lojalnych nowej władzy obywateli zyskał pewien szacunek i posłuch albo strach. Bo w końcu jak ktoś może w biały dzień zrobić udany rajd w centrum metropolii to co może na jej peryferiach gdzie jest u siebie?

Jakby tego było mało było jeszcze ciekawiej. Wśród tych małolatów za jakich wzięli się ludzie Franka był jakiś brat, pociotek czy inny kuzyn Alvareza. Dlatego zareagował tak żywiołowo i pewnie potraktował sprawę osobiście. Tylko wywiadowcom nie udało się ustalić który to z tych małolatów czy któryś “furgonetkowy” czy któryś z tych co się jednak im wymknął.

No i ulica była zgodna i wściekła na “tych nowych” którzy wtrącili się w ich sprawy w tak brutalny sposób i jeszcze spuścili na kark znienawidzona w tych rejonach policję. Tubylcy bowiem byli przekonani, że nikt z nich nie wzywałby znienawidzonej policji więc musieli zrobić to “ci nowi”. Kim byli ci nowi ulica nie wiedziała ale nie chcieli więcej takich wizyt. I miejscowi nie wierzyli aby psy mogły dopaść takiego cwaniaka jak “Lobo” Alvarez. Wyglądało więc, że zgodnie z przewidywaniami Franka, Alvarez w ten czy inny sposób wróci na scenę. A w tych zapomnianych i opuszczonych przez system dzielnicach nie jest plotka. Miał widać spore możliwości i zarówno szef jak i Carter zastanawiali się jak ta kartę dalej rozegrać przy okazji dając okazję wypowiedzieć się szefom innych działów.

No i jak sam Frank wiedział najlepiej, teraz gdy byli gotowi do uruchomienia produkcji sprzętu w swoim warsztacie będą musieli postarać się o źródło surowców używanych do tej produkcji. Na start mieli jakieś zapasy przywiezione z NY no ale one się szybko wyczerpią. Potrzebowali świeżych i najlepiej stabilnych dostaw.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline