Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2018, 11:21   #229
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Najpierw Kea, a potem Camden poczuli zbawienny wpływ zaklęć Iskry. Ból mijał, a rany przestawały krwawić. Byli wdzięczni za udzieloną im pomoc, ale nikt nie zauważył dziwnej bladości na twarzy czarodziejki.

Ryś z Fungim pełnili straż przy drzwiach, podczas gdy Liward przeszukiwał pomieszczenie. Nie znalazł tu nic interesującego poza kilkoma monetami w sakwach orków i dziwnym, metalowym naszyjnikiem martwego szamana.

- Ochronny… - wyszeptała Iskra. – Weź go, przyda się.

Gdzieś w głębi korytarza, z którego przyszli, zaczynali słyszeć głośniejsze hałasy. Nikt jeszcze nie szedł w ich stronę, ale wiedzieli, że muszą być ostrożni. Kłódka na drzwiach po drugiej stronie wyglądała na solidną i Fungi pokręcił głową w reakcji na szeptaną propozycję jej strzaskania. Camden był jednak mocno zainteresowany wejściem do tego pomieszczenia. Już raz nie pozwolono mu otworzyć innych zamkniętych drzwi i tym razem nie chciał do tego dopuścić. Zamek może i był mocny, ale drewno… Dwa kopnięcia później resztki przeszkody wisiały smętnie na wyłamanych zawiasach.

Weszli do bogato urządzonego pokoju. Bogato, jak na standardy orcze, rzecz jasna. Legowisko pokryte było grubymi skórami, stół nie chwiał się na wszystkie strony, a nawet mięso na talerzach wydawało się nieco bardziej świeże. Dwa puchary były zrobione ze złota i szybko trafiły do worka z łupami. W skrzyni pod ścianą znaleźli też kuszę z bełtami, mały toporek, trzy kobiece suknie i but bez pary. Chcieli już wyjść, gdy Liward zaklął po trafieniu nogą w schowany pod skórami kamień, gdy rozkopywał barłóg. Wojownik zerknął jeszcze raz, przykucnął i wyciągnął z dziury ukrytej pod tym kamieniem żelazną kasetę. Ciężką, żelazną kasetę. Podniósł wieczko i zagwizdał z wrażenia, a za plecami usłyszał westchnięcia towarzyszy.

- Wysyp to do worka Kei, skrzyneczkę zostaw – pogonił go krasnolud.

Zawartość - złote monety, drogocenne kamienie i biżuteria – z brzękiem i dzwonieniem spadała w głąb worka. Półbrzymka założyła go na plecy i cicho stęknęła czując znów ból w ranie. Fungi widział, że nawet dla niej niesiony ciężar staje się kłopotliwy.

- Rozdzielimy to potem między wszystkich, dziecinko. Wyjdźmy tylko z tych jaskiń.

Kea pokiwała w odpowiedzi głową łapiąc mocniej swoja nową tarczę.

Wyszli zatem z tego pomieszczenia. Wprost – niemalże – na zdziwionego orka. Czas zamarł na chwilę, gdy patrzyli sobie w oczy, po czym stwór odwrócił się i uciekł z wrzaskiem w stronę, z której tu przybyli. Słyszeli już inne krzyki, warknięcia, tupot stóp i inne dźwięki dobiegające z tamtego kierunku.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline