Revan sam jesteś gothic. Może mam zacząć do ciebie mówić bezimienny? Ile razy mamy ci powtarzać, że nie podobają nam się takie sesje? A już tym bardziej sesja z nieumarłymi. Do nieumarłych samych w sobie nie mam nic. Ale Revan wcale nie pomyślał o tym, jak my mamy to przeżyć! Nie wiadomo jak trafiliśmy do wioski męczonej przez chordy nieumarłych i otoczonej lasem pełnym tychże wspomnianych umarlaków.
Ale dość o tym.
Ja ostatnio zafundowałem graczom przygodę neuroshimy. Na zlecenie tajemniczego kolesia, który schwytał graczy w pułapkę mieli oni ukraść dokumenty pewnego "biznesmana"(pod karą śmierci w razie niewykonania). Dokumenty znajdowały się w czerwonej książeczce. Gracze dostali adres tegoż gościa i mieli na własną rękę włamać się do jego mieszkania, które było pełne ochroniarzy. Po przeszukaniu całego domu znalezli sejf(z którym męczyli się dobre pół godziny, bo była podpowiedź zapisana szyfrem), w którym była cała masa przedwojennych dolarów i adres. Czerwonej książeczki nie było. Pojechali pod ten adres i znaleźli mniejsze mieszkanie na pierwszy rzut oka opuszczone, z zabitymi oknami itd. Po wejściu i pokonaniu symbolicznej ochrony, która zresztą była zaskoczona, bo grała wtedy w karty przetrząsnęli mieszkanie i znaleźli czerwoną książeczkę. Bez patrzenia co jest w środku wrócili do jegomościa, który zadał im to zadanie. Okazało się, że w środku są zapisane wyniki z gier w karty. Wrócili do mieszkania i w końcu jeden z graczy wpadł na pomysł z przeszukaniem talii kart. To była trafna decyzja. Wzięli dokumenty, które były schowane między talią "pomocniczą" i pojechali. Po krótkim pościgu zajechali do tajemniczego gościa, gdzie skończyła się przygoda.
Warning!!!
Przygoda była przerywana dość dużą ilością zadań pobocznych łatwiejszych i trudniejszych, których nie będę już opisywał. |