Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2018, 13:13   #320
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Grzebanie przy goblińskich trupach nie okazało się owocne. Tylko trzech z nich miało pieniądze, trzymane w niewiadomym celu. W sumie uzbierało się dziewięć szylingów i cztery miedziaki. Jeden zielony miał całkiem ładny, zakrzywiony sztylet z rękojeścią z kości słoniowej. A inny na szyi, na srebrnym łańcuszku nosił medalion z podobizną jakiejś pucułowatej panienki.
Na wozie, poza niemal do połowy opróżnioną beczką wina, znajdowały się osobiste rzeczy handlarza, w tym list przewozowy dla Herr Rudigera Schoppenkrafta, handlarza winem. Ostatnia pieczęć celna jaka widniała pod dokumentem przybita została w Waldbachu. W sakiewce kupiec miał niewiele ponad koronę w srebrnych monetach.

Pomysł aby zabrać ciało kupca i jego wóz, szybko upadł za sprawą Albana Handlera, który kategorycznie sprzeciwił się. Obawiał się o stan psychiczny dzieci, które mogłyby ucierpieć na skutek przebywania w jednym miejscu z trupem, a do tego uważał (całkiem słusznie), że koń nie uciągnie dwóch wozów, nie liczył też na to, żeby konie wierzchowe bohaterów chętnie podjęłyby się pracy.

Herr Schoppenkraft znalazł więc swoje miejsce w ziemi nieopodal drogi, a awanturnicy uzupełnili swoje bukłaki wiezionym przez niego winem. A już chwilę potem Erika kusząco spoglądając na rajtara i prawiąc mu komplementy o waleczności i odwadze, domagała się od niego opowieści o walce. Wszystko wróciło do normy.

Pod wieczór zatrzymali się w ufortyfikowanej gospodzie Pod Skocznym Jelonkiem, rozbrzmiewającej gwarem głosów i muzyką; woniejącą na niemal milę wokoło aromatem pieczonej kiełbasy i gotowanej kapusty. Gości było sporo, ale udało się znaleźć zarówno miejsce na posiłek, jak i kąt do spania na noc (niedźwiedziowi kategorycznie odmówiono wejścia do karczemnej izby).

- A dokąd to zmierzacie? – zaraz po tym jak awanturnicy rozsiedli się na ławach, dosiadło się do nich kilku zarośniętych mężczyzn odzianych w proste, schludne kapoty. Byli rozgadani, nieco podchmieleni i mieli mnóstwo pytań. – Czy drogi bezpieczne? Słyszeliśmy, że bandyci grasują w okolicach. Ale wy, zbrojna kompania. Wam nie podskoczą. Wy kupcy czy ochrona? Co wieziecie? A może na południe się kierujecie?
 
xeper jest offline