- Ażebyś sczezł obkurwieńcu! Poszedł won! - zagroził Zingger pijaczynie, który nagabywał ich o pieniądze.
- Nie jestem pewien - zwrócił się później do Lothara poufale, gdy kmiot zniknął za rogiem - czy gorzałka jest dla wszystkich. Ta wioska nadaje się do spalenia do gołej ziemi. Sami alkoholicy i birbanci. Jak na uniwersytecie.
***
Świątynia Sigmara w Wittgendorfie, mimo że zniszczona, zrobiła na kapłanie dobre wrażenie. Kojące, przytulne. Na pytania szlachcica Bernhardt wyszczerzył zęby w uśmiechu i odparł.
- Klasyczny znam biegle, Mistrz Gross mnie egzaminował nie jeden raz. Zaraz nam przetłumaczę te święte napisy. Co do ułożenia figury Założyciela, to nie potrafię odpowiedzieć Ci jednoznacznie. Może chodzi tu o jakąś lokalny odłam wiary? Pierwszy raz taki widzę monument. Tak czy siak musimy się rozejrzeć. Szczególnie ciekawi mnie ta księga na postumencie. Należałoby ją zabrać i oddać w lepsze ręce. Zerknę okiem, a Ty przyjacielu pomyszkuj, byle kulturalnie. Wszak to święte miejsce. Później proponuję rozejrzeć się po przyległych pomieszczeniach. Może znajdziemy opiekuna tego miejsca... Byle żywego - spojrzał znacząco na von Essinga.