Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2018, 20:36   #323
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina, mimo, że zmęczona i trochę zziębnięta zanim poszła do izby postanowiła rozmówić z jedną osobą pewną sprawę, która nie dawała jej spokoju. Weszła do stajni kiedy Estalijczyk wprowadził swojego wierzchowca i nie czekając aż zwróci na nią uwagę zaczęła ‘wyjaśniać’ pewną sprawę.
- Czy to dla ciebie normalne, że opuszczasz towarzyszy na szlaku? - powiedziała do jego pleców blondynka, miała gniewną minę jej usta były zaciśnięte w cienką linie czoło zmarszczone, ręce splecione na piersi. Santiago nie miał nawet czasu zareagować bo ich zwykle uśmiechnięta i pogodna towarzyszka przeszła od razu do gniewnego werbalnego ataku. - Nie wiem, jakim mężczyzną trzeba być, żeby na głupiutkie propozycje młodej siksy od razu podkulać ogon pod siebie i uciekać w las! Gdyby oprócz tej grupy goblinów gdzieś na przedzie była jeszcze druga, to zostawiając mnie i Wilhelma samych przyczyniłbyś się do czyjejś śmierci! - Tyrada trwała. Lavina nawet zbliżyła się do Santiago na tyle, by podczas wypowiadania słowa ‘Ty’ mogła dźgać go palcem. - Jeśli Ty chcesz umrzeć sobie na szlaku, proszę bardzo, ale ja nie zamierzam przez Ciebie skończyć jako zwłoki w rowie, bo Ty nie umiesz sobie odjechać parę metrów przed wóz, by się odseparować od niechcianych zalotów!- Ostatnie słowa właściwie wykrzyczała mu w twarz. Wzięła głęboki oddech jakby zaraz miała kontynuować tę tyradę, ale zamiast tego położyła sobie dłonie na biodrach i spytała już spokojniej, ale nadal przeszywając go gniewnym spojżeniem.
- To jak to z tobą jest, panie de Ayolas? Jest pan przydatny, czy jest pan kulą u nogi?

Estalijczyk przerwał rozkulbaczanie wierzchowca i spojrzał ze zdziwieniem na dziewczynę. Jego zdumienie stało się jeszcze większe, gdy ta zaczęła dźgać go palcem i robić wyrzuty.
- Não entendo, senhorita. - Odpowiedział z przepraszającym uśmiechem, gdy Lavina przerwała, by zaczerpnąć tchu. - Me desculpe, eu preciso cuidar do meu cavalo. - Dodał, wskazując kciukiem za siebie w kierunku strzygącego uszami zwierzęcia. - Você pode me ajudar ou pode gritar comigo. Por favor, faça sua escolha. - Powiedział jeszcze i obrócił się plecami do Laviny skupiając uwagę na gniadej klaczy.
Przez chwilę wydawał się całkowicie pochłonięty luzowaniem kolejnych rzemieni, aż w końcu zdjął siodło i trzymając je w rękach obrócił pozbawioną wcześniejszej wesołości twarz i spoglądając na wyraźnie wkurzoną kobietę. Nie mylił się sądząc, że próba spławienia jej nie przyniesie efektu - od razu było wiadomo, że ta dziewka jest na to zbyt zdeterminowana.
- Gdybym miał choć cień podejrzenia, senhorita, że grozi wam jakiekolwiek niebezpieczeństwo, to pozostałbym przy wozie. - Rzekł we wspólnej mowie z wyraźnie południowym akcentem. - Możesz mi wierzyć, że Herr Wilhelm nie musi obawiać się byle goblina, czy bandyty. Możliwe, że to właśnie ich musiałbym ratować przed jego gniewem... - roześmiał się ponownie, ukazując równy rząd białych zębów, co było dość niecodziennym widokiem w Imperium.
- Nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie, senhorita. - Kontynuował. - Nie wiem, czy jestem przydatny, czy raczej kulą u nogi, bowiem nie mnie to oceniać. Nie muszę jednak nikomu niczego udowadniać. Może sama za jakiś czas będziesz mogła udzielić sobie odpowiedzi, senhorita? - Ponownie się uśmiechnął.
- Gniada czeka na oporządzenie i nakarmienie. Pomożesz? - zapytał wskazując zgrzebło i worki z obrokiem pod ścianą stajni.
Jednak wieloletnie wyuczenie z cyrku “Najpierw zwierzęta potem ty” wzięło górę nad kontynuowaniem pouczania Santiago. Podeszła do worków sprawdziła pierwszy, ale znaleziona w nim martwa mysz zdyskwalifikowała obrok z podania go gniadej, wyrzuciła truchełko z obroku i sprawdziła drugi.

Dziewczyna nie widząc tam żadnych niespodzianek wróciła do klaczy i jej właściciela łapiąc po drodze zgrzebło. Podała rzeczy Santiago a sama złapało garść słomy i zaczęła czyścić sierść konia zwłaszcza grzbiet.

- To często działa ? To twoje przechodzenie na język ojczysty w nadziei że jeśli ktoś go nie zna zrezygnuje z dalszych prób niewygodnych konwersacji? - spytała już bez złości w głosie a skupieniem nad wykonywana czynnością.
- Si, senhorita. - Odpowiedział ze śmiechem. - Zwykle działa. - Wyszczerzył się.
Lavina zatrzymała się na ten bezczelny pokaz ludzkiej pychy patrząc na mężczyznę po drugiej stronie konia. Mina jej malowała czyste zaskoczenie, po chwili dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- Ha ha ha ha… jakim cudem wać pan nadal stąpasz po ziemi z tak wybujałym ego? … Ha ha ha- dziewczyna nadal się śmiała z estalijczyka, miała go za kulę u nogi, ale zabawną kulę u nogi.
- Co to ego? - Santago zapytał marszcząc brwi. - To jakaś wasza potrawa z gotowaną kapustą? - spytał z poważną miną. Nie sposób było poznać, czy żartuje, czy pyta na serio. W końcu wzruszył ramionami i wrócił do oporządzania klaczy, przy ciągłym chichocie złodziejki.

***

Po udzieleniu pomocy Santiago dziewczyna skorzystała z jednego zakamarka w stodole i przebrała się z stroju “awanturniczki” w jej zwykłą suknie, i ruszyła do środka karczmy.
“W końcu!” Lavina prawie chciała skakać z radości. Rzadko piła, ale poprosiła o podanie jej ciemnego do posiłku, jadła powoli delektując się każdym kęsem w jej ustach. Kiedy zaczęli się do nich przysiadać miejscowi, wyjęła z plecaka flet i podeszła do muzyków, którzy akurat grali znaną jej melodie. Na migi pokazała o co jej chodzi, a tamci skineli głowa, że może dołączyć.
Zagrała z nimi sześć melodii, cztery były jej znane a dwie nowe które improwizowała ale szybko się nauczyła je współgrać na instrumencie. Później podziękowała grajkom, w nietakcie było proszenie o współudział w zyskach więc dziewczyna musiała zadowolić się poznaniem dwóch nowych melodii.
Pamiętając, że kolejnego dnia znowu mają cały dzień podróży przed nimi, udała się do stajni dołączając do dzieciaków i Baragaza.
 
Obca jest offline