Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2018, 23:20   #300
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Majtek powrócił po jakiejś godzinie. Przyniósł podziękowania, flaszkę zacnego wina i obietnicę, iż pan De Tregill nie zapomni o tej przysłudze. O dziwo, kapitan znał to nazwisko. Powiedzieć, że był to kupiec o nieposzlakowanej opinii, byłoby jak wypięcie gołej rzyci na środku rynku w dzień targowy i liczenie, że nikt… obyczajnie miało być. Hmm… Kupiec ów, zajmował się towarami, które miały braki w papierach dotyczących pochodzenia. Za sowitą opłatą, robił porządki w papierach, tak że nikt złego słowa powiedzieć nie mógł.

Przygotowania do wyruszenia nie zabrały wiele czasu i już wkrótce mknęli pod pełnymi żaglami na wschód. Po zmyłkowym manewrze rzecz jasna, ale takim wilkom morskim jak wy to wszak nie trzeba o tym przypominać. Tedy po marynarsku do dna wypijmy, bo widzę, że karczmarz nie może się doczekać by dolać wszystkim.

Dwa dni spokoju, nie licząc pokrzykiwań bosmana na marynarzy, zleciały szybko. Wszyscy poza Wróblem doszli do siebie po ostatnich bitwach. Kuba odczuwał jeszcze lekkie rwanie, ale za dzień powinno przejść bez śladu.
Późnym popołudniem ujrzeli port. Kapitan zakrzątnął się i niedługo cumowali do nabrzeża.

Zapytany, kapitan wyjaśnił jak trafić do banku, a chwila była już najwyższa, bo budżet po kolejnym leczeniu już się z leka nie domykał. A i trzeba było za coś nająć ludzi.
 
Mike jest offline