“Siedmiostrunowa Harfa”
Po utracie gruntu pod nogami (i to dosłownie) przez
Ritę, małej akcji ratunkowej odnośnie jej osóbki, oraz towarzyszącej wszystkiemu sporej ilości golizny, w końcu zamieszanie w karczmie zostało zażegnane.
Najpierw
Glaiscav opierniczył żonę karczmarza za stan przybytku, po chwili dołączyła do tego i sama Elfka, zażądano zwrotu zapłaty za wynajęte izby, oraz postanowiono wynieść się w cholerę z tej rudery. W tym czasie z kolei Agray zwiał oknem, goniony przez rozjuszonego Półorka.
Monety oddano, towarzystwo spakowało wszystkie manele (w tym i tych z ich szeregów, których w tej chwili nie było w “Harfie”), po czym… stwierdzono brak Heny. Dziewczyna gdzieś zniknęła, co wywołało spory niepokój wśród czwórki przebywających jeszcze w tej karczmie.
-
No była na piętrze...
-
Kręciła się i na parterze...
-
I co? Wyszła z karczmy, a wy ślepi?
No to był problem, i to duży. “Zgubili” swoją pracodawczynię w tak niezwykle banalny sposób, i teraz szukaj wiatru w polu… a bez Heny to przecież cała wyprawa stawała pod znakiem zapytania. Dlaczego ta dziewucha nie mogła usiedzieć na dupie nieco czasu przy nich??
-
Trzeba się rozdzielić i jej poszukać? Ech dzieciaki, nawet się już zdrzemnąć nie mogę, bo zaraz problemy - Burknął
Durin.
“Śpiewający Chochlik”
“Wysokie słońce już dawno minęło… podano obiad… pobliskie dzwony ostatnio biły dwa razy…” - Dumał
Khalim, spoglądając przez okno karczmy. Miał więc w sumie jeszcze masę czasu do spotkania z Corrą o godzinie ósmej wieczorem. Beltu i Grageon z kolei pożegnali się w końcu z mężczyzną, po czym zajęli swoimi sprawami, zostawiając go już samego przy stole.
Po pewnym czasie do Zaklinacza powrócił
Ramas. Mag był ponoć zjeść obiadek z jedną z kelnereczek przybytku, trwało to jednak prawie godzinę… no cóż, pewnie się im nie spieszyło.
Druid zaś gdzieś wyszedł bez słowa, opuszczając “Chochlika”. Pewnie pozwiedzać miasto, czy tam choliba wie, co
Shargoz robił w takich chwilach…
~
Do karczmy zawitał
Durin. Krasnolud przyprowadził wierzchowce całej kompaniji, wraz z dobytkiem wszystkich towarzyszy, pozostawionym w “Harfie”. W skrócie wyjaśnił co zaszło w poprzedniej karczmie, że postanowiono tu nocować (a przecież tu, w “Chochliku” nie było miejsc?), ale co ważniejsze, poinformował Khalima i Ramasa, że gdzieś im przepadła Hena.
Glascaiv, Rita i Synarfin już jej szukali, ale wiadomo, może to potrwać.
-
To co robimy? Wy też idziecie szukać dziewuchy? A ja tu zostanę, jakby co? - Krasnolud rozsiadł się na ławie, spoglądając ukradkiem na jadło i kufle na okolicznych stołach.
Ale w sumie, nie tylko Hena gdzieś zniknęła, jakby się nad tym nieco zastanowić, to i nikt nie wiedział, gdzie podziewał się na chwilę obecną
Shargoz...
.