Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2018, 17:14   #25
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Eghart, Nemrod, Izynyd

W lesie od strony rzeki, czyli od strony od której mogli się spodziewać Rabenforta pojawił się jego koń, który powoli przekraczał gęstwinę krzaków i małych drzewek. Zaraz za koniem szedł Everet rozglądając się bacznie. Sierżant musiał nie zauważyć jego obecności na tyle szybko co wiedźmini i odpowiedział.

- To tchórz i kupiecka pijawka. Uszedł z placu boju i już pewnie w pół drogi do Ban Tiel konia ujeżdża - pokiwał z aprobatą dla samego siebie Szyszka.

Rabenfort z niekoniecznie rozbawioną miną wsiadł na konia i podjechał do wozów. Obejrzał podziurawione od strzał plandeki i oszacował prawdopodobnie straty.

- Zawrzyj mordę Sierżancie. Na temat profesjonalizmu i umiejętności zawodowych prosiłbym się wypowiadać jedynie w swoim imieniu jeśli łaska. Jesteś odpowiedzialny za ten transport przypominam i na pewno odpowiednie osoby dowiedzą się o waszej niekompetencji. Gdzie ja teraz dostanę lampiony dla Namiestnika? Nie wspominając już o strojach szytych na miarę! Ale nie o tym chciałem prawić. Ja jestem Everet Rabenfort, Starszy Izby Kupieckiej z Ard Carraigh! To mnie powinno się tutaj chronić! Tymczasem ja muszę zbiegać w las, gdy Wasza kompetencja doprowadza do śmierci dwóch zbrojnych! Osobiście wniosę skargę i traficie wszyscy pod batog!

Everet wsiadł na koń i ruszył przed karawanę w kierunku Ban Tiel. Nie zważając na jakiekolwiek zaczepki i odpowiedzi za swymi plecami. Sierżantowi gęba opadła, a reszta milczała.



Piraviel


Ban Tiel położone jest nad Loc Gwenllech, czyli jeziorem białych skał, na których znajduje się między innymi Fort Leyda wybudowany na elfich fundamentach. Dolne partie fortu bieleją od tego właśnie kamienia, a reszta to już toporna ludzka konstrukcja, która niczym nie przypomina dawnego piękna. Na wieżach powiewają flagi z herbami Kaedwen i z pewnością lokalnego władyki. Ten drugi zawiera w sobie jednorożca z Kaedweńskim zółtym polem i w drugiej cześci herbu skrzyżowane miecze na czerwonym tle. Piraviel znała bardzo dobrze ten herb, który należy do rodziny Argylla z Kaedwen. Już wcześniej poinformowano ją, że to właśnie Baron Ortelius Argylla jest lokalnym Grododzierżcą i Namiestnikiem Fortu Leyda.

[MEDIA][/MEDIA]

[MEDIA][/MEDIA]

Jej wzrok skupił się na Ban Tiel. Niewielki gród rozciągał się wzdłuż Loc Gwenllech. Wszędzie drewno. Oczywisty materiał do budowy w tym rejonie, który jakże bogaty jest w lasy. Palisada jak oceniła dość wysoka by odeprzeć atak rozjuszonego tłumu, ale niekoniecznie zbrojnych w sile lub maszyny oblężnicze. Ochrona grodu bardziej jako komfort psychologiczny mieszkańców. Wjazd do grodu od tej strony strzegło czterech zbrojnych - dwóch knechtów w ciężkich zbrojach i z mieczami dwuręcznymi opartymi o ziemię. Kolejnych dwóch - uzbrojonych w lekkie miecze i bez zbroi - pełni bardziej funkcję urzędniczą oraz informacyjną jak zdążyła zauważyć. Pod samymi wrotami kłębiło się nieco przyjezdnych. Wozy małe i duże, kryte i bez plandek wypakowane po brzegi różnymi dobrami. Gdzieś po prawej kuglarz żonglował nożami ku uciesze lokalnych dziewek. Po lewej grubawy mężczyzna kłócił się z innym o miejsce w kolejce i rację czyj glejt jest ważniejszy. Widać mała mieścina szykowała się na Midaëte i goście ściągali na festyn.

 
WielkiTkacz jest offline