| Tanis dołączył do Morna i powoli przykucnął przy koboldzie, by ten nie czuł się zagrożony jego rozmiarem. W tym samym celu założył swoją tarczę na plecy.
- Jestem Tanis, szukamy tu zaginionych ludzi. Jesteś ranny? - półelf także pochwalił się znajomością smoczego. Bardzo charakterystycznego dialekt smoczego, bo Aragrakh, Starej Wężowej Mowy nie można było pomylić z zbyt wieloma rzeczami.
Pierwsze pytanie było proste - miało jedynie skłonić Meepo do mówienia. Kolejne musiało być sprawdzalne.
- Czy coś nam tu grozi?
W czasie rozmowy Tanis wyobraził sobie jak powinny wyglądać litery smoczego alfabetu, nakreślone pazurem a oddane pędzelkiem. Wtedy mógł odczytać strasznie niegramatyczny przekaz. Wszystkie napisy były wariacja na temat. “Smoki Som Tu i Uwdź”.
Meepo popatrzył się na półelfa.
- Meepo nie wie, ale wódz wie. Meeepo zabierze do wodza, Yusdrayl, jeli być grzeczni. Nie zranić Meepo wy przejść do wodza bezpieczni.
- Meepo. Co tutaj robisz? - zapytał mnich.
- Nie wiesz czy jesteś ranny? - półelf nie dał się wypchnąć z rozmowy, a do tego obdarzył intruza kosym spojrzeniem
- Nie ma, zabrały. Meepo gówno, nic dla plemienia. - w koszmarny wspólnym przemówił kobold wskazując na pustą klatkę.
- Kto zabrał? - Tanis być może i miał coś wartościowego do zaoferowania koboldom, ale nie zamierzał się z tym afiszować
- Klanowy smok.. Stracić nasz smok. Paskudy gobliny ukraść Calcryxa, nasz smok. - po pysku Meepo popłynęły łzy.
- No, po czymś takim plemię nie będzie szczęśliwe - Tanis wzorowo dokręcił śrubę koboldowi - I co teraz poczniesz?
- Meepo opiekun Calcryxa, teraz gówno, umrzeć bez niego. Wy pomóc? Gadać z wódz ja prowadzić? - na pewno po tej deklaracji Meepo zaczął wykazywać jakieś ożywienie.
- Wódz powie: głowy uciąć, broń wziąć, a po Calcryxa pójdziemy sami. I co my bez głów, jak my tu, po zagubionych ludzi przyszliśmy? - półelf niby to nie chciał, ale podsuwał Meepo kolejne rzeczy których ten mógł się uchwycić
- Wódz, mówić, odpowiadać, nagrodzić jeśli obiecać uwolnić smok klanowy. Meepo zaprowadzić bezpiecznie dowódz, jeśli wy nie walczyć z klan. - kobold po tej deklaracji podniósł się z leża.
- Co wiesz o goblinach które ukradły smoka? - pytająco rozejrzał się po towarzyszach, chcąc poznać ich opinię na temat propozycji kobolda - Ukradły też wam jakichś ludzi? -
- Czy gobliny mieszkają w twierdzy? - zapytał mnich.
- Wódz wie. Meepo opiekun Calcryxa. Ważny, wtedy. Ludzie poszli dalej walczyć z goblinami. Mówić z Yusdral, potem iść bić gobliny. Dawno. Gobliny dalej, głębiej mieszkać. Wy grzeczni, iść do wodza? - kobold pokazał na korytarz bez drzwi na zachodniej ścianie.
- Meepo, jaki kolor ma wasz klanowy smok? - Anathem czuł, że odpowiedź będzie nieprzyjemnie kojarzyć się ze śniegiem.
- Biały. Calcryx bialy. - pokiwał głową na potwierdzenie.
- Naradzimy się, Meepo i zaraz zdecydujemy - Tanis powoli podniósł się i ostrożnym krokiem wrócił do towarzyszy - Jest szansa że nasi zaginieni wpadli w ręce goblinów i wciąż żyją.
- W takim razie będziemy musieli porozmawiać z tymi koboldami - odparł Morn.
- Jeśli Meepo nie zaprowadzi nas w pułapkę. - Anathem podsunął towarzyszom
Mnich był pewny, że Meepo nie ma złych zamiarów. Kobold liczył, że obcy odzyskają smoka a on znów będzie ważny.
- Myślę jednak, że mówi prawdę. Chyba faktycznie zależy mu na odzyskaniu tego smoczątka, oczywiście jeśli to faktycznie smoczątko. Pytanie tylko czy faktycznie będzie w stanie nas obronić przed pozostałymi Koboldami. Sądzę, że jeśli zdecydujemy się mu zaufać to powinniśmy wcześniej trochę odpocząć i odzyskać siły.
- Wy iść z Meepo do wodza. Wy pomóc nam Meepo znowu opiekun. Meepo ważny. Wy zostać tu przyjść strażnicy plemienia i was zabrać do wodza. Meepo nie zostać wtedy opiekun. Wy iść teraz. Po tych słowach kobold ruszył korytarzem.
- Meepo iść sam, Meepo radzić sobie sam - półelf przyjął obrażoną na pokaz minę - Morn i Anathem się wypowiedzieli a co z wami? - zwrócił się do pozostałej dwójki - I proszę, dajcie mi coś żeby mały stwór się tak nie panoszył - dodał w orczym.
Zaza słysząc prośbę w orczym postanowiła interweniować, ruszyła w stronę kobolda łypiąc groźnie i odsłaniając bardziej kły. - Pomóżmy mu zawsze lepiej mieć mniej nieprzyjaciół w danym miejscu - mówiąc dalej złapała kobolda i uniosła go jedną ręką do wysokości oczu i dokończyła groźnie - A jeśli przyjdzie ci do głowy nas oszukać albo niedopełnienie obietnicy, ...zawsze możemy cię zjeść. Zrozumiałeś? - Powiedziała i czekała na potwierdzenie przez kobolda że zrozumiał. Po czym odstawiła go na ziemię.
- Ok gdzie idziemy dalej widzę tutaj mnóstwo drzwi do wyboru.
- Nie zdradzi Meepo. Wy głupi, zaraz patrol i on Was zabierze do wodza. Wy iść z nim po dobroci lub jako żarcie. Zabić Was. Lepiej teraz z Meepo iść mówić z wodzem. - kobold drżał, ale nadzieja wlała się już w jego duszę, dla niego byliście tymi którzy przywrócą mu wysoką pozycję w plemieniu.
- Drzwi nie ważne, za jednymi żarcie smoka. wskazał na południowe drzwi. - Puste pokazał drzwi obok. - Słabi bojcy klanu. wskazał na zachodnie za korytarzem bez drzwi. - Ostatnie długa niebezpieczna droga do goblinów.
- Tędy do sali wodza. Wy mówić z wodzem? - wskazał na korytarz bez drzwi
-Meepo. Nie mamy siły. Musimy odpocząć. My odpoczniemy i pójdziemy z Tobą do wodza. - Mnich próbował jakoś dotrzeć do Kobolda - Musimy obronić Meepo przed goblinami
- Może powinniśmy iść jak ta jaszczurka mówi, że mogą tutaj w każdej chwili przyjść strażnicy to i tak nam przerwą ten odpoczynek. W ten sposób on nas przeprowadzi bezpiecznie. - Powiedziała zielonoskóra.
- Zawsze możemy się cofnąć i rozłożyć w sali szkieletów, czy nawet przed wejściem do cytadeli. Wtedy patrol nie powinien nam zagrozić. Możemy też zapytać Meepo dokąd sięga ich terytorium. - powiedział ogoniasty.
- Meepo, kiedy gobliny ukradły smoka? I jak daleko mieszkają? - Tanis wrócił do kobolda z ostatnim pytaniem.
- Dwa razy jeść, to chyba dwa dni. Dalej gobliny przy zagajniku co niżej. Bronić dostępu do Drzewa. - kobold zamyślił się. W końcu dla stworzeń, które słońca nie widzą upływ czasu ma niewielkie znaczenie.
- Drzewa? Gobliny bronią drzewa? Pod ziemią? - Tanis nigdy nie słyszał o goblinach z zamiłowaniem do ochrony czegokolwiek, a tym bardziej natury.
- Tak dla Drzewoluba, on ich szef. Mówić z wódz. Wódz wie dużo. - pokiwał kobold głową.
- To drzewo...jakie to drzewo? Jabłoń? - półelf zapytał zmienionym głosem
- Tak, gobliny sprzedawać owoce głupim ludziom z powierzchni. - odparł szczekliwym głosem Meepo.
- Jak daleko za tymi drzwiami są gobliny, a jak daleko za tymi wódz? - Tanis wziął się w garść i dalej wyciągał detale z kobolda. Już prawie był zdecydowany co należy dalej czynić.
- Wódz blisko, gobliny daleko. - być może potwierdził przypuszczenia Tanisa kobold.
- Więc idziemy do waszej osady, porozmawiamy z wodzem i tam odpoczniemy. Wszyscy się zgadzają? - Tanis wyprostował się i ponownie upewnił się że nikt nie jest przeciw i rzeczywiście nikt nie był.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |