Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec
- Ja? Dobre pytanie. - brunet szczerze się zdziwił pytaniem blondynki i zamyślił się na chwilę. Od czasu gdy zaciągnął się na służbę w Generale z jedną pompką to uzbierał całkiem sporą kolekcję różnorakiego złomu, że w niezbyt dużych kabinach mieszkalnych pociągu jego koja przypominała graciarnię. Pod tym względem nieźle mu się powodziło i należało to do plusów tej służby. Trochę mniej było zabawne, że był chyba zbyt pazerny co wpędziło go w długi za te fanty przez co ostatnio rezygnował z łupów aby tego nie pogłębiać. Ale przez to wszystko rzeczywiście miał od groma z czego wybierać na tą wartę. Dlatego dumał nad tym chwilę.
- A myślę, że postawię na uniwersalnie dziewiątki. - powiedział w końcu gdy przestał przesuwać sobie palcami po szczęce co pomagało mu w myśleniu.
- Powiedzmy uniwersalna Bercia i polewaczka CX, też od Beretty*. - powiedział gdy zdecydował się w końcu. Miałby w takim zestawie nie tylko broń długą i krótką na takie same ammo ale nawet na takie same magi. Co było dla niego bardzo wygodne. Pod względem zasięgu pm nie umywał się do karabinu blondyny ale w nocy realny zasięg widzenia a więc i mierzenia znacznie się skracał a pm miał przyzwoitą szybkostrzelność. Na szybkie, nocne strzelanie wydawał mu się optymalny ze swojej kolekcji. I właśnie dosć uniwersalny.
- Myślę, bo odkąd się zaciągnąłem na Generała, uzbierałem troche tego złomu. A gdy przyszłem miałem tylko chińską kopię naszego Winchestera. Ale bardzo udana broń, bardzo ją sobie chwalę no i mam do niej sentyment. Ogólnie to idzie się obłowić w łupy na tej służbie więc przynajmniej ja jestem bardzo zadowolony. - wyjaśnił blondynce swoje wahanie gdy zdał sobie sprawę, że dziwnie długo odpowiadał na jej dość proste pytanie. Temat łupów i akcji zaś przywołał wspomnienia jakimi pod wpływem wesołej atmosfery, wypitych promili, postanowił się podzielić z nowymi towarzyszami.
---
- ... No i mówię, wam, wtedy to mi przez moment serce stanęło! - Andy przerwał na chwilę gdy z przejęciem opowiadał o jednej z akcji jakie przeprowadzili podczas swoich wojaży z Generałem.
- Już na rozpoznaniu wiedziałem, że to będzie krytyczny moment. Odkryta przestrzeń gdzie nie było jak się skryć. Jakby dopadli nas ołowiem to mogli nas rozstrzelać zanim byśmy zdążyli coś zrobić. - zwierzył się z ówczesnych swoich wątpliwości jakie nim targały gdy na niego spadło zaplanowanie i poprowadzenie całej akcji.
- Dlatego wybraliśmy porę o switaniu po nocnej imprezie gdy powinni odsypiać. Wcześniej, w nocy, akcja wydawała mi się zbyt ryzykowna a później w dzień, trudniej byłoby zaskoczyć bo by kolejni się budzili i dochodzili do siebie. - wyjaśniał motywy swoich decyzji, dlaczego poszło tak a nie inaczej. Ale po tej retrospekcyjnej wstawce wrócił do głównej akcji.
- I oczywiście, biegniemy przez tą cholerną patelnię, serce mi wali jak młotem i pada strzał! No mówię wam, serce mi staneło! W tamtym momencie to wyglądało jak wymarzona zasadzka na nas! - szturmowiec rozłożył ramiona by podkreślić jak bardzo wówczas obawiał się w tamtej chwili gdy zdawało się, że czarny scenariusz się sprawdza.
- I kurde, stoję przed dylematem albo kitramy się za samochodami co mogły dać nam jakąś zasłonę albo mimo wszystko prujemy do środka i wbijamy się. - pokręcił krótkoostrzyżoną głową gdy wyjaśniał swoje dylematy z tamtego momentu.
- No ale tak, samochody by nam dały osłonę ale zastopowałbym szturm. Tamci by się pobudzili i zaczęłaby się regularna strzelanina. A ich było więcej niż nas, okien też no nie upilnowalibyśmy wszystkich i mogło być cieżko. - wyjaśnił sporo gestykulując aby pokazać różnicę rozmiaró między ogromnym zdawałoby się domem a dość wątłymi osobówkami za którymi mogli się ewentualnie kryć szturmowcy generała.
- Dlatego drę się, "Za mną!" i wbijamy się do środka! Bo był jeden! Tylko jeden strzał, od jednego kolesia. Wiecie może szedł się odlać, może jakiś strażnik czy co ale tylko jeden a nas były dwie czwórki! Więc na gorąco to my mieliśmy przewagę no to mówię, "Wbijamy się!". No i się wbiliśmy i ja zasuwam na czele, ledwo przekraczamy próg i bach! Dostałem postrzał w nogę. Ale zdjęliśmy go. Kurde parę centymetrów wyżej to by mnie zasłoniła kamizelka no ale cóż, stało się. Na szczęscie parę centymetrów poniżej a nie powyżej pancerza bo z postrzałem w szyję czy głowę to mogłoby być trochę trudno. - zaśmiał się szturman pokazując gdzieś w okolicy poniżej przedniej kieszeni spodni gdzie wówczas oberwał. A potem z garść nad obojczykiem gdzie normalnie kończył się pancerz więc oberwałby w szyję przynajmniej co raczej nie rokowało na zbyt wielkie szanse na przetrwanie takiego postrzału.
- Jeszcze mi trochę dokucza, dość mocno kulałem przez jakiś czas no ale już jest lepiej. - poklepał się po swoim udzie gdzie pod spodniami nadal miał ślad po tym postrzale.
- No ale! Potem już było z górki. Ja z pierwszą grupą zasuwaliśmy po schodach na piętro bo tam był szef bandy a druga grupka ozyczszała parter. I jak pojmaliśmy szefa to trochę pokrzyczeliśmy, pomachalśmy bronią i w końcu poddali się. Nam na szczęście udało się wyjść bez strat trwałych. I potem jak żeśmy ich pogrupowali jako jeńców też nachapaliśmy trochę szpeja. Sam udzielała pomocy jednemu z nich. Mocno oberwał. Ale odratowała go. Także ten, no wsparcie medyczne i inne też jest potrzebne. I łączność. To nasza bolączka. Mamy za mało krótkofalówek. Więc jak gdzieś jakąś dorwiecie to bierzcie bez wahania. Przyda nam się, bez łączności trudno się koordynuje i prowadzi akcje. - dorzucił na koniec swój stały postulat o potrzebie większej ilości środków łączności. Wyznawał zasadę, że grupę można podzielić na tyle podgrupek ile jest środków łączności. I nadal świetnie pamiętał jaką bolączką była w tamtej akcji wystarczająca ilość krótkofalówek.
---
*Bercia - Beretta 92, polewaczka CX - pm Beretta CX 4