Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2018, 23:40   #211
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



- Noo... Jutro możemy się poganiać w tę i we w tę. Dziś nie ma co przesadzać. - Morrison znów zgodził się z blondyną. Z całej grupy przyjezdnych ona i ten brodacz, Dave, wydawali mu się najbardziej obrotni i charakterystyczni.

- No to jesteśmy ugadani z tą wartą. - szturman ucieszył się, że poszło tak gładką z tym pierwszym wspólnym grafikiem. Upił kolejny łyk z kubka i przyjżał się ciekawie swojej przyszłej, wieczornej partnerce na tą wartę. - A z czym przyjdziesz? - zapytał z tym zaciekawieniem widocznym na twarzy i spojrzeniu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 01-11-2018, 13:13   #212
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondyna powoli sączyła sobie bimber z kubka. Dzień całkiem miło mijał, a i nastrój miała dobry, więc nawet nie miała ochoty pić za szybko alkoholu.

- No to spoko - odparła Alice z przyjaznym uśmiechem do swojego nowego kompana, z którym szykowała jej się najbliższa warta. Cieszyło ją, że mężczyzna przynajmniej wydawał się być otwarty i rozmowny. Dla niej nie było nic gorszego jak stróżowanie w parze z aspołecznym mrukiem.

- Bez karabinu czuję się jak bez ręki, więc poza tym - lekko klepnęła dłonią w kaburę z pistoletem. - Wezmę też ze sobą mojego zaufanego sterlinga. Model AR180 SCS - odpowiedziała na pytanie Morrisona. - A ty? - odbiła pytanie w rozmówcę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 03-11-2018, 06:21   #213
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


- Ja? Dobre pytanie. - brunet szczerze się zdziwił pytaniem blondynki i zamyślił się na chwilę. Od czasu gdy zaciągnął się na służbę w Generale z jedną pompką to uzbierał całkiem sporą kolekcję różnorakiego złomu, że w niezbyt dużych kabinach mieszkalnych pociągu jego koja przypominała graciarnię. Pod tym względem nieźle mu się powodziło i należało to do plusów tej służby. Trochę mniej było zabawne, że był chyba zbyt pazerny co wpędziło go w długi za te fanty przez co ostatnio rezygnował z łupów aby tego nie pogłębiać. Ale przez to wszystko rzeczywiście miał od groma z czego wybierać na tą wartę. Dlatego dumał nad tym chwilę.

- A myślę, że postawię na uniwersalnie dziewiątki. - powiedział w końcu gdy przestał przesuwać sobie palcami po szczęce co pomagało mu w myśleniu. - Powiedzmy uniwersalna Bercia i polewaczka CX, też od Beretty*. - powiedział gdy zdecydował się w końcu. Miałby w takim zestawie nie tylko broń długą i krótką na takie same ammo ale nawet na takie same magi. Co było dla niego bardzo wygodne. Pod względem zasięgu pm nie umywał się do karabinu blondyny ale w nocy realny zasięg widzenia a więc i mierzenia znacznie się skracał a pm miał przyzwoitą szybkostrzelność. Na szybkie, nocne strzelanie wydawał mu się optymalny ze swojej kolekcji. I właśnie dosć uniwersalny.

- Myślę, bo odkąd się zaciągnąłem na Generała, uzbierałem troche tego złomu. A gdy przyszłem miałem tylko chińską kopię naszego Winchestera. Ale bardzo udana broń, bardzo ją sobie chwalę no i mam do niej sentyment. Ogólnie to idzie się obłowić w łupy na tej służbie więc przynajmniej ja jestem bardzo zadowolony. - wyjaśnił blondynce swoje wahanie gdy zdał sobie sprawę, że dziwnie długo odpowiadał na jej dość proste pytanie. Temat łupów i akcji zaś przywołał wspomnienia jakimi pod wpływem wesołej atmosfery, wypitych promili, postanowił się podzielić z nowymi towarzyszami.


---



- ... No i mówię, wam, wtedy to mi przez moment serce stanęło! - Andy przerwał na chwilę gdy z przejęciem opowiadał o jednej z akcji jakie przeprowadzili podczas swoich wojaży z Generałem.

- Już na rozpoznaniu wiedziałem, że to będzie krytyczny moment. Odkryta przestrzeń gdzie nie było jak się skryć. Jakby dopadli nas ołowiem to mogli nas rozstrzelać zanim byśmy zdążyli coś zrobić. - zwierzył się z ówczesnych swoich wątpliwości jakie nim targały gdy na niego spadło zaplanowanie i poprowadzenie całej akcji.

- Dlatego wybraliśmy porę o switaniu po nocnej imprezie gdy powinni odsypiać. Wcześniej, w nocy, akcja wydawała mi się zbyt ryzykowna a później w dzień, trudniej byłoby zaskoczyć bo by kolejni się budzili i dochodzili do siebie. - wyjaśniał motywy swoich decyzji, dlaczego poszło tak a nie inaczej. Ale po tej retrospekcyjnej wstawce wrócił do głównej akcji.

- I oczywiście, biegniemy przez tą cholerną patelnię, serce mi wali jak młotem i pada strzał! No mówię wam, serce mi staneło! W tamtym momencie to wyglądało jak wymarzona zasadzka na nas! - szturmowiec rozłożył ramiona by podkreślić jak bardzo wówczas obawiał się w tamtej chwili gdy zdawało się, że czarny scenariusz się sprawdza.

- I kurde, stoję przed dylematem albo kitramy się za samochodami co mogły dać nam jakąś zasłonę albo mimo wszystko prujemy do środka i wbijamy się. - pokręcił krótkoostrzyżoną głową gdy wyjaśniał swoje dylematy z tamtego momentu.

- No ale tak, samochody by nam dały osłonę ale zastopowałbym szturm. Tamci by się pobudzili i zaczęłaby się regularna strzelanina. A ich było więcej niż nas, okien też no nie upilnowalibyśmy wszystkich i mogło być cieżko. - wyjaśnił sporo gestykulując aby pokazać różnicę rozmiaró między ogromnym zdawałoby się domem a dość wątłymi osobówkami za którymi mogli się ewentualnie kryć szturmowcy generała.

- Dlatego drę się, "Za mną!" i wbijamy się do środka! Bo był jeden! Tylko jeden strzał, od jednego kolesia. Wiecie może szedł się odlać, może jakiś strażnik czy co ale tylko jeden a nas były dwie czwórki! Więc na gorąco to my mieliśmy przewagę no to mówię, "Wbijamy się!". No i się wbiliśmy i ja zasuwam na czele, ledwo przekraczamy próg i bach! Dostałem postrzał w nogę. Ale zdjęliśmy go. Kurde parę centymetrów wyżej to by mnie zasłoniła kamizelka no ale cóż, stało się. Na szczęscie parę centymetrów poniżej a nie powyżej pancerza bo z postrzałem w szyję czy głowę to mogłoby być trochę trudno. - zaśmiał się szturman pokazując gdzieś w okolicy poniżej przedniej kieszeni spodni gdzie wówczas oberwał. A potem z garść nad obojczykiem gdzie normalnie kończył się pancerz więc oberwałby w szyję przynajmniej co raczej nie rokowało na zbyt wielkie szanse na przetrwanie takiego postrzału.

- Jeszcze mi trochę dokucza, dość mocno kulałem przez jakiś czas no ale już jest lepiej. - poklepał się po swoim udzie gdzie pod spodniami nadal miał ślad po tym postrzale. - No ale! Potem już było z górki. Ja z pierwszą grupą zasuwaliśmy po schodach na piętro bo tam był szef bandy a druga grupka ozyczszała parter. I jak pojmaliśmy szefa to trochę pokrzyczeliśmy, pomachalśmy bronią i w końcu poddali się. Nam na szczęście udało się wyjść bez strat trwałych. I potem jak żeśmy ich pogrupowali jako jeńców też nachapaliśmy trochę szpeja. Sam udzielała pomocy jednemu z nich. Mocno oberwał. Ale odratowała go. Także ten, no wsparcie medyczne i inne też jest potrzebne. I łączność. To nasza bolączka. Mamy za mało krótkofalówek. Więc jak gdzieś jakąś dorwiecie to bierzcie bez wahania. Przyda nam się, bez łączności trudno się koordynuje i prowadzi akcje. - dorzucił na koniec swój stały postulat o potrzebie większej ilości środków łączności. Wyznawał zasadę, że grupę można podzielić na tyle podgrupek ile jest środków łączności. I nadal świetnie pamiętał jaką bolączką była w tamtej akcji wystarczająca ilość krótkofalówek.


---


*Bercia - Beretta 92, polewaczka CX - pm Beretta CX 4
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 04-11-2018, 11:51   #214
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Elen podniosła w górę swoją szklankę.
- I ta historyjka uczy nas także tego że oprócz broni warto też zainwestować w pancerz, tak się składa że trochę tego zdobyliśmy, ale po sklepach też się warto rozejrzeć. Tak czy inaczej na mnie pora mozecie jeszcze posiedzieć ale ja spadam. Mam taką propozycje na jutro: zrobimy małe zawody, strzelanie statyczne do tarcz z pistoletów i karabinów i małe zawody z pistoletem i karabinem, tylko że tutaj raczej polecam coś z większym magazynkiem

Impreza zaczęła się z wolna kończyć.

Na koniec zostali tylko Andrew i Alice którzy bez większych problemów pozostali na warcie do rana. Po czym do południoa odsypiali

przy obiedzie Ellen zbierała zapisy na zawody (a Kiefer zaproponował że będzie zbierał zakłady)

strzelania statyczne zakładały pistolet na 10, 25 i 50m
Karabiny na 100, 300, 500m

Pistolet + karabin miał zakładać jakąś scenę w której będzie konieczność zmiany dystansów i broni oraz strzelanie z różnych pozycji (i jakieś dodatkowe zadania)
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 05-11-2018, 21:14   #215
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo dopił ostatnią kolejkę, jak reszta jeszcze bawiła się w najlepsze. Uniesieniem ręki pożegnał się z resztą i udał się do przedziału po karabin, tym razem IMI. Miał go od czasu tej cholernej zadymy w Duncannon, gdzie on też oberwał. Wrzucił do kieszeni garść nabojów. Wada broni bez wymiennych magazynków.

Zajął standardowe miejsce przy lokomotywie, na razie przy przednim sprzęgu, wieczorem wycofa się do budki wygaszonego obecnie parowozu. Obserwował narzędzia i urzadzenia wzdłuż toru, po drugiej jego stronie widoczne były wyjeżdżone ślady skręcające dalej w kierunku drogi. Za plecami miał rzekę.

Wtedy, w Duncannon, w nawale tej strzelaniny i po niej, nie myślał przyszłościowo. Mógł wziąć inną broń. IMI różnił się od Marlina jedynie sposobem przeładowania i dłuższą lufą. Mógł zabrać więcej broni i mieć coś na handel. Wczoraj zabrał tamtemu jeden z pistoletów, spróbuje go sprzedać. Nie był pewien, czy tamten chwalił się tą bronią. Może ktoś ją rozpozna. W sklepie nie powinni robić problemów.

Dobra, powiedzmy że uda ci się przehandlować pistolet. Najlepiej na amunicję, te srebrniki to ewentualnie jako dodatek. Drobne gamble też nie będą złe. Monterowi najbardziej zależało na amunicji do Rugera, dwudziestki dwójki. Ostatnie wystrzelał jej trochę, powinien znowu potrenować.

Jutro rano bierze się za podwozie wagonu, nie ma sensu odkładać tego na później.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 14-11-2018, 19:17   #216
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
post współtworzony z Pipboyem

Nocna warta Halsey i Morrisona.

Relacji jaką opowiedział Morrison słuchało się całkiem dobrze. Różne opowieści już słyszała, a ta jego wydawała się nawet nie ubarwiona, prosto przedstawiona, tak jak Alice lubiła. Pasowało jej, że to nie ona musiała być tą rozgadaną na początek, by zachęcać resztę. W międzyczasie Halsey dyskretnie przyglądała się pozostałym, oceniając ich zachowanie wyciągając wnioski według swoich własnych standardów.
Tak jak zapowiedziała, na wartę stawiła się ubrana w czarną kurtkę, czarne spodnie bojówki i z karabinem przewieszonym na pasku przez ramię. Gdyby nie jej blond czupryna to mogłaby kolorystycznie stopić się z nocną paletą barw. Na jednej dłoni miała świeży bandaż, a w drugiej butelkę z przeźroczystym płynem - nie walił on samogonem, więc musiała być to sama woda.
- To skąd pomysł na pracę dla kolei? - zagaiła Alice do Morrisona.

- A chciałem spróbować czegoś nowego. A ciekawie i przyzwoicie mi to wyglądało. A jak to było u ciebie? - szturmowiec i zapytał i odpowiedział na pytania blondynki. Sam przyszedł ubrany w pancerz pokryty kamuflażem i miał broń o jakiej wspomniał wcześniej. Pistolet w kaburze przy pasie i pm o futurystycznym wyglądzie.

Halsey poprawiła pasek karabinu na ramieniu i złapała się pod boki.
- U mnie to kompromis między wrodzonym przywiązaniem do Nowego Jorku, a nabytą niechęcią do tegoż właśnie miasta - westchnęła i wzruszyła bezradnie ramionami, ale zaraz się uśmiechnęła. - Czym zajmowałeś się wcześniej? - zapytała, lustrując go całego spojrzeniem, również z uwagą przyglądając się posiadanej przez niego broni.

- Niczym szczególnym. Byłem zwykłym chłopakiem z Georgii. Sama nuda, byłem strasznym nudziarzem, nic wartego opowiadania. Szwendałem się gdy się dało tam i tu. W końcu usłyszałem o tej kolei i zaciągu do niej to pomyślałem “dlaczego nie?”. No i strasznie chciałem zobaczyć ten cały pociąg, czy takie coś naprawde istnieje. I jeździ i w ogóle. Wcześniej widziałem tylko na obrazkach albo zdjęciach. No i w ogóle, sama nuda, nic ciekawego do opowiadania. - zaśmiał się cicho ale odpowiedział kobiecie na jej pytania. Sam się trochę skrzywił chociaż po nocy widać było bardziej jaśniejszy owal twarzy niż rysy twarzy. Ale gesty i głos nadal dało się odczytać całkiem dobrze. Do swojej przeszłości mówił lekko, żartobliwie ale i też niezbyt miał ochotę się nad nią rozwodzić.

- I jesteś z Nowego Jorku? Jak tam jest? Nigdy tam nie byłem. Zaciągnąłem się już na trasie. A wiele słyszałem o tym miejscu. - teraz on zapytał o miejsce jej pochodzenia. Te które pewnie znała a było chyba jednym z najsławniejszych jak nie w ZSA to po tej stronie Mississippi.

- Ta, urodziłam się w Nowym Jorku i kilka żyć w nim straciłam - przytaknęła Alice, dodając z gorzką nutą komentarz. - Cóż... Wydawało mi się kiedyś, że jest to najlepsze miejsce pod słońcem. Ale zmieniłam zdanie jak wybrałam się do Teksasu. Tam jest bez porównania lepiej. Ogólnie prawdą jest, że podróże kształcą - dodała z odrobiną rozbawienia w głosie. - Akurat zaciągnęłam się do kolei gdy wróciłam z trzyletniego wypadu do krainy beztroski - wspominając o tym, zaczęła odruchowo poprawiać sobie bandaż na ręce. - Wrócę tam kiedyś, na przykład na emeryturze - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

- Aha. No to może przemyślę jeszcze sprawę czy kończyć tą podróż u pana prezydenta za piecem - przytaknął kiwając głową bo część plotek jakie słyszał o tym miejscu Alice właśnie potwierdziła. Akurat w Teksasie też nie był. To też nie miał porównania. Ale popatrzył na ten bandaż na ręce. - To z Teksasu? - zapytał wskazując brodą na zabandażowaną dłoń.

Alice z początku nie zrozumiała o co pytał, ale powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem i pokręciła głową.
- Nie, to już tu. Taka jedna do mnie strzelała, ale sama oberwała gorzej - wyjaśniła. - To tylko draśnięcie, Zee mówi, że dobrze się goi. Akurat z Teksasu żadnej nowej blizny nie przywiozłam. Nudy normalnie - dodała z mrugnięciem oka i odwróciła spojrzenie. - Tam można odnieść wrażenie, że to co dzieje się na Froncie jest tylko zmyśloną opowieścią do straszenia niegrzecznych dzieci - westchnęła i na powrót skierowała wzrok na Morrisona. - Gdzie uczyłeś się strzelać? - zapytała zmieniając temat.

- A gdzie się dało. U kogo się dało. No i trochę czytam. A potem próbuję jakoś to wszystko wykorzystać w praktyce. Na przykład to, że grupki najlepiej podzielić na dwie pary i te dwie pary połączyć w jeden fire team. To przeczytałem w dawnym podręczniku walki. Dlatego w tej akcji co opowiadałem podzieliłem nas na dwie czwórki - szturman wyjaśnił spokojnie jak to było z tym jego strzelaniem i w ogóle. Zastanawiał się czy na jakiegoś prowincjusza nie wychodzi. Ale na Froncie też nie był. Trochę o tym czasem czytał w nowojorskich gazetach jeśli jakąś udało mu się dorwać, słyszał jakieś pogłoski o tym Froncie no ale osobiście tam nie był. Ale to co słyszał starczyło aby jakoś wcale mu nie było śpiesznie odwiedzić to miejsce.

- A to mieliście jakieś kłopoty zanim dojechaliście do nas? - zaciekawił się tematem o wiele bliższym w czasie i przestrzeni wskazując brodą na bandaż blondynki.

- Nie nazwałabym tego kłopotami - odparła i uniosła dłoń, kilka razy zaciskając palce, pokazując, że z ręką u niej jest wszystko w porządku. Poza tym była to lewa ręka, którą sobie tylko podtrzymywała broń przy strzelaniu, więc nawet nie doskwierało jej to skaleczenie. - Mieliśmy za zadanie sprawdzić skład, który dawniej należał do kolei. A tam okazało się, że nie jest on opuszczony - uśmiechnęła się ciepło na to wspomnienie. - Dzieciaki urządziły tam sobie miejscówkę. Taki sierociniec prowadzony przez dzieciaki. Ładnie sobie tam radzili. Ugadaliśmy się z nimi. Ostatecznie kolej sporo im pomoże, uwielbiam za to Cal - dodała w dygresji.

- Ale to nie tam sobie rękę skaleczyłam. Dzieciaki miały problem. Ktoś uprowadził jedno z nich, taką małą dziewczynkę. No i porywacze postrzelili poważnie jednego chłopaczka... Gdyby nie Dave, już by reszta kopała dla niego dołek. No i nie było innej opcji, pomogliśmy im - powiedziała z dumą w głosie. - Dziewczynka cała wróciła do domu, dwóch porywaczy poszło do piachu... W sumie to z dymem - zaśmiała się z satysfakcją. - A i jeszcze dzieciakom inwentarz załatwiliśmy.

- O, to świetnie. Kto wie, może rośnie nam tam kuźnia przyszłych kadr. - Morrison zaśmiał się cicho ale wesoło. Cieszyło go, że ich zmiennikom trafił się taki pozytywny scenariusz. - A to daleko stąd? - zapytał jeszcze pro forma. Chociaż z opisu blondynki wynikało, że sprawa została załatwiona i teraz powinno być z tym w porządku.

- Mnie zastanawia co teraz będzie. Tu na miejscu sytuacja jest dość niepewna. Sama słyszałaś, lepiej byśmy nie pokazywali się na mieście. No i tak czy siak, jak już do nas dołączyliście to pewnie ruszymy znowu dalej. No ciekawe co nas czeka za kolejnymi zakrętami. - sam się nad tym zastanawiał. W sprawy miejscowych wmieszali się całkiem przypadkiem. A skończyło się woltą i niejasną sytuacją jaka panowała w miasteczku w tej chwili. No ale właśnie przecież nie będą tu tkwić w nieskończoność.

- Dzieciaki są zaradne, że aż przyjemnie na to patrzeć. Zapewne wsparcie kolei pomoże młodym ustawić się - ewidentnie Alice wiele nadziei pokładała w dzieciakach. Uważnie przyjrzała się Morrisonowi, gdy ten wyrażał swoją opinię w związku z ich dalszą trasą.
- Będzie dobrze - odparła Halsey wykazując się dużą dozą optymizmu. - Pewnie spotkamy jakiś oszołomów, którzy zechcą się dorobić na przejęciu pociągu, ale to tylko wpędzi ich do grobu - blondynka zdawała się być co do tego przekonana. - W niejednym transporcie robiłam za ochronę. Tu, w pociągu, my mamy przewagę. Niby jesteśmy w ruchu, ale możemy bronić się jak w zabudowaniach. Jak chcesz mogę cię oprowadzić po mojej części pociągu - zaproponowała mu. - Znajomość chronionego terenu, każdego jego zakamarka, to nasza przewaga w razie ataku.

- Tak? Dobry pomysł. No to prowadź na salony. - szturman nie do końca był pewny czy mają aż taką przewagę w tym pociągu. Ale skoro od blondyny powiało optymizmem postanowił wziąć to za dobrą monetę i zareagować podobnie. Uśmiechnął się więc i wskazał gestem dłoni miejsce przed sobą w symbolicznym geście, że oddaje jej rolę przewodnika.

Halsey skinęła głową i ruszyła przodem. Jej sposób zapoznania z terenem był zupełnie inny niż to zrobiła Zee pierwszego dnia, nim Alice i reszta ruszyli pociągiem po torach w siną dal. Blondyna skupiła się na zwracaniu uwagi odprowadzanego na punktach mających znaczenie podczas sytuacji kryzysowej. Wskazywała gdzie znajdują się włazy prowadzące do wagonów od spodu, od torów. Pokazywała mu w których miejscach najłatwiej dostać się na dach i gdzie są wyłazy, którymi z dachu można wejść do wagonu. Wspominała które okna się zacinają, a które ledwo trzymają. To samo tyczyło się przejść pomiędzy wagonami.

- Szefostwo już wspominało może kto ma dowodzić połączoną grupą? - zapytała Morrisona gdzieś w trakcie tej ich wycieczki krajoznawczej. - Bo dobrze to ustalić od razu.

- Nic mi o tym nie wiadomo. Jak coś wymyślą to nam pewnie powiedzą. - Morrison wzruszył ramionami zgodnie z prawdą. Nie zastanawiał się dotąd nad tym. Wydawało mu się w pierwszej chwili, że są dwa pociągi i dwie załogi. Ale przy dłuższym postoju i podróży rzeczywiście to się mogło zatrzeć. Przy okazji tej nocnej wycieczki stwierdził, że ta blondyna zna się całkiem nieźle na swojej robocie i swoim pociągu.

- A dalej jedziecie z nami czy zawijacie się z powrotem w którymś momencie? - popatrzył na jasny owal twarzy idący obok niego.

- Hymmm... - Halsey musiała się chwilę zastanowić, żeby przypomnieć sobie, bo mówiła Cal na pierwszym spotkaniu, jeszcze zanim wsiedli do pociągu. Palcami zabandażowanej ręki przeczesała sobie włosy. - Z tego co kojarzę to Szefowa mówiła tylko o dołączeniu do was i zapewnieniu wam wsparcia, bo zaraz dojedziemy do końca drożnego odcinka torowiska i zacznie się robota z ciężkim sprzętem - odpowiedziała Morrisowi i skrzyżowała ręce na piersi. - Także zapowiada się, że już zostaniemy jednym zespołem - dodała odruchowo rozglądając się po okolicy, by na koniec zatrzymać spojrzenie na mężczyźnie. - Stąd taka ciekawość mnie bierze kto jest pod kim, bo takie mam zboczenie po woju - wyjaśniła i lekko się nawet uśmiechnęła.

- Mhm. Kto jest pod kim. Mhm. Bo takie masz zboczenie. Mhm. Ciekawe określenie. - szturman pokiwał głową jakoś tak przesadnie wolno. Ale ruchy głowy były dopasowane do wolnego trybu mówienia. - A jak byś wolała? - zapytał zaciekawiony uśmiechając się do tego na pewno z tego zaciekawienia.

- To nie kwestia lubienia czy nie lubienia - Alice pokręciła głową. - Zakładam, że ty dowodzisz starej ekipie. Ja natomiast... - odetchnęła przeciągle, szukając właściwego określenia. - Wychowałam się w zmilitaryzowanej rodzinie. Każdy szedł na Front, każdy w jakiś sposób się wykazał. Mój ojciec był ambitnym i szanowanym dowódcą, więc siłą rzeczy i ode mnie tego oczekiwano... W dużym skrócie, delikatnie mówiąc, mam tendencję do przejmowania inicjatywy jeśli nie mam jasno pokazane gdzie moje miejsce - wyjaśniła z powagą, tracąc dotychczasową wesołość, którą blondynka cechowała się od momentu poznania jej.

- No nie zupełnie. Eskorta u nas dowodzi Ellen. Taka trochę już starsza babka. A ja dowodze jedną sekcją. - szturman skorygowal nieco to co powiedziała Alice. - Więc jak już to pewnie z naszej strony pewnie ona by była na górze. A u was kto dowodzi ochroną? - dobrze, że pogadali bo jak było mówione przy spotkaniu albo na biesiadzie to jakoś udało mu się to zgapic. To mógł się podpytać by sobie siary przy innych nie robić.

- Byłaś na Froncie? - zapytał po chwili milczenia. Temat ten zawsze z jednej strony go odpychał ale i pociągał. Zależy o jaki aspekt chodziło.

- Ellen? - powtórzyła Alice imię kobiety. - Ah, to ta co zawody organizuje - skojarzyła. - Dobrze wiedzieć komu nie grać na nerwach - skomentowała w żartobliwym tonie, choć bez uśmiechu. - U nas to na razie ja się żądzę i nieco podkurwiam Cal. Choć nie robię tego specjalnie - dodała tłumacząc się. Za to pytanie Andrew o Front wywołało u niej minę jakby już żałowała, że w ogóle o tym wspomniała. Pokręciła głową z rezygnacją. Najwidoczniej wypiła więcej bimbru niż sądziła.

- Taa, byłam. Nawet nie raz. W końcu pewnie tam wrócę... Ogólnie nie polecam, chyba że masz skłonności samobójcze, wtedy lepiej pójść na Front i zrobić coś dla dobra wszystkich i dać się zabić w walce z Molochem zamiast ciąć sobie żyły czy marnować amunicję na palnięcie sobie w łeb - westchnęła Halsey przyglądając się uważnie Morrisonowi. - A z resztą, co mi tam... Chcesz to pytaj co cię ciekawi. Kto wie, może nie sama tam wrócę - sarknęła na koniec.

- Niee… to raczej nie dla mnie. - skrzywił się szturman gdy miejsce o jakim mówili okazało się tak godne nie polecenia jak o tym słyszał już wcześniej. - Wolę zostać tutaj gdzie mam poczucie sensu istnienia. - mruknął nieco weselej aby zejść z tych poważnych i niezbyt wesołych tematów. - Będziesz jutro startować? Z czego będziesz strzelać? - zapytał zmieniając temat na weselszy i teraźniejszy.

Halsey wzruszyła ramionami. Nie zgadzała się z nim, bo paradoksalnie właśnie walka na Froncie miała największy sens dla niej. Zdecydowanie w głowie miała za dużo sprzecznych myśli i pragnień.
W sumie zmiana tematu była najlepszym rozwiązaniem w tej chwili.

- No... Jak mam wam skopać tyłki to biorę to co mam - skinęła głową na zawieszona na ramieniu broń i klepnęła w kaburę z pistoletem. - Wezmę udział we wszystkim co tam ta wasza Ellen przygotuje. Swoją drogą... Macie na stanie kamizelki? - zapytała.

- Nie sądzę. Ale mogę zapytać. Może coś się uchowało. - nie był do końca pewny co się kryje w kolejowym magazynie ale o ile złomu kojarzył z pamięci, że trochę uzbierali to pancerzy niezbyt. No ale zwykle interesował się tym co sam zgarnął dla siebie a nie co zostało w puli nie zabrane przez nikogo. Popatrzył na broń dzierżona przez blondynkę. - Niezła. - skwitował gdy już się napatrzył.

- Ja zobaczę. Nie dopytałem się czy można zmieniać broń na różne dystanse. Jak tak to bym na te krótsze przestrzelał to cacko - klepnął po futurystycznym CX. - A na tą 500-ke wziąłbym Vectorka. A jak nie no to pewnie od początku wezmę Vectorka bo z parabellki na pół kilometra to śmiech na sali. - opowiedział partnerce z nocnej straży o swoich jutrzejszych planach na te zawody.

- Dzięki, dostałam ją od dziadka mojej przyjaciółki. Jak byłam w Teksasie. Staruszek stwierdził, że skoro jako jedyna potrafiłam nią ustrzelić mutka na granicy zasięgu broni to mi się ona należy - powiedziała z nostalgią. - A co do zawodów, to pewnie będzie kwestia do dogadania. Ja nie będę zmieniać, ale poprę pomysł, żeby było to dozwolone - dodała.

Mimowolnie natchniona tematem ich luźnej rozmowy, Alice noc tą spędziła na wspominaniu w milczeniu swoich ostatnich lat. Zapewne przez to wydawała się być znacznie bardziej milcząca dla swojego kompana. Zdała sobie sprawę, że w sumie to brakowało jej tego upału i teksańskiego klimatu. Ludzie byli tam znacznie bardziej serdeczni w porównaniu z innymi miejscami, które miała okazje widzieć. Zdecydowanie w Teksasie spędziła najlepszy czas swojego życia. Byłoby piękniej, gdyby pięknej wizji zadomowienia się tam na stałe nie psuło jej to cholerne poczucie winy, że musi wrócić do prawdziwej walki...

Tej nocy Halsey spoglądała często w kierunku Frontu, jakby z tamtej strony spodziewała się nagłego ataku. Jej zmysły były jakby dostrojone do niego i niczym kompas udawało jej się odnajdować kierunek. Szczęśliwie tego dnia jej rozkojarzenie nie stanowiło zagrożenia, bo nikt nie zdecydował się ich zaatakować. Choć może... Miałaby się na czym wyżyć.
Po zejściu z warty pożegnała się z Morrisonem i udała prosto do swojego przedziału. Tam przebrała się i ułożyła się do spania. Wyciągnęła jeszcze z plecaka piersiówkę i wypiła dwa łyki teksańskiego bimbru. Chciała jeszcze jeden i kolejny, bo bez tego nie dawało się niekiedy zasnąć, ale powstrzymała się. Musiała być na drugi dzień w formie i jak najlepiej się wykazać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 21-11-2018, 17:44   #217
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Następnego dnia Cosmo zaczął od grzebania pod wagonem nie było to trudne ale jak zawsze najbardziej irytującym elementem pracy pod naprawianym sprzętem były sypiące się z góry, wyschnięte błoto, rdza i odchodząca farba. Niemniej jednak po godzinie udało mu się wyciąć uszkodzony odcinek przewodu i zastąpić go nowym

Kiedy Alice i Andrew odespali nocną wartę i zjawili się na obiad podeszła do nich Ellen
-Myślę że skoro znaczna część zawodników jest po zarwanej nocy to po prostu przełożymy termin na wygodniejszy dla was a innych się w przeddzień pogoni na cmentarną... Druga sprawa, Alice z tego co kojarzę masz jakiś rzadszy kaliber, więc może nie nadwyrężaj zapasów zanim się nie zorientujemy skąd nowe dorwiemy. Tak się składa że Sloan chce żeby ktoś dyskretnie sprawdził co się dzieje w mieście więc może weźmiecie kilku chętnych i pójdziecie na zakupy?
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 21-11-2018, 21:34   #218
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wyszkolenie awojskowe obejmowało również zdolność do zasypiania w każdym miejscu i o każdej porze dnia. Niezwykle cenna umiejęność. Alice obudziła się dopiero gdy ktoś załomotał do jej przedziału informując, że zaraz będzie obiad. Była tak zaspana, że nawet nie skojarzyła do kogo należał głos. Nie pamiętała czy coś jej się śniło, ale to akurat było porządane. Blondynka podniosła się z leżanki i zaczęła od pościelenia łóżka oraz uporządkowania swojego przedziału. Kolejnym punktem była poranna gimnastyka. Choć dłoń wciąż miała w bandażach to i tak nie odpuściła sobie podciągania się na ramie górnej kuszetki.

Po wszystkim odświeżyła się i ubrała na siebie kraciastą koszulę, dżinsy i czarne buty o wysokiej holewce oraz kaburą z pistoletem na udzie.

***

Na miejscu przywitała się ze wszystkimi lekkim skinieniem głowy i już miała iść coś wciągnąć, gdy Ellen zwróciła na siebie jej uwagę, zagadując również jej ostatniego kompana w stróżowaniu.

- Co racja to racja, łatwo nie idzie znaleźć amunicji - pokiwała głową na sugestię kobiety. - Z ostatniej akcji zgarnęliśmy Widowmakera to go wezmę wzamian. Jeszcze mam tylko pytanie, bo Morrison nie był w stanie mi odpowiedzieć. Macie na stanie jakieś kamizelki? Będąc na straży pociągu chętnie bym przytuliła jedną - dodała.

- No i nie ma problemu, chętnie się tam wybiorę. Zabiorę ze sobą Dave'a. Przejedziemy się tam Saharą - zaoferowała siebie i Teksańczyka do tego zadania. - Czego możemy się spodziewać? Mamy ukrywać się ze swoją przynależnością? - zapytała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 22-11-2018, 19:37   #219
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo nigdy nie lubił nocnych wart. Następnego dnia w karawanie zawsze jest coś do przynajmniej prowizorycznej naprawy. Nie można tego tak po prostu odespać. Wziął popołudniową.

Rano zajął się naprawą instalacji hamulcowej. Cięcie uszkodzonego fragmentu, zeskrobanie farby i brudu z pozostałych fragmentów, przetarcie pilnikiem krawędzi. Gdy wychodził spod wagonu, był cały w kurzu i syfie. W warsztacie wsadził nową rurę w imadło i uciął. potem ponowne wejście pod wagon i przymiarka. Specjalnie zostawił niewielki zapas. Nożem zaznaczył ile musi jeszcze zebrać materiału. Ponownie warsztat, imadło i obróbka pilnikiem.

W tej robocie nikt mu nie przeszkadzał. Wrota po obu stronach wagonu były uchylone, wiatr wprowadzał trochę świeżego i chłodniejszego powietrza znad rzeki, chłodząc metalowe pudło wagonu. Monterowi nikt nie przeszkadzał.

Ponowny powrót pod wagon, tym razem niewielkie poprawki wprowadził na miejscu. Wygładził krawędzie. Kawałkiem szmaty i benzyną odtłuścił rurkę i miejsca spawów. Kawałkiem znalezionego w warsztacie drutu prowizorycznie umocował na właściwym miejscu.

Do tej roboty ubrał się grubiej, włożył grube rękawice i gogle ochronne. Opuścił stelaż z butlami na ziemię, przeciągnął pod wagon i odwinął palnik. Odkręcił zawory obu butli, odpalił, wyregulował płomień żeby był jak najmniejszy. Zaczął spawać. Po punktowym złapaniu usunął drut i dokończył robotę, metodycznie łącząc rurę. Metal nowej części łączył się w jedną całość ze starym przewodem.

Miejsce było wredne, mały element, spawany po obwodzie, Cosmo musiał spawać punktowo, nie przegrzewając metalu.

Zakręcił oba zawory, zgasił płomień. Po ostygnięciu rury przetarł ponownie benzyną i obejrzał spawy, przeleciał palcem po spoinie szukając większych zagłębień. Niczego nie znalazł. Stuknął kilka razy młotkiem. Wyszedł spod wagonu. Butle zostawił przy wagonie, jest jeszcze burta do zespawania.

Przerwa. Otrzepał się z kurzy, zrzucił niepotrzebne ubrania.

wszedł do przedziału, Odkręcił listwy maskujące, usunął płytę pokrywającą ścianą wagonu od środka. Wybrał wypełnienie, znalazł uszkodzone miejsce.

Gong obiadowy przerwał mu robotę. Znowu ryba.

Włączył się do rozmowy:
- Jak wszystko poszło po dobrze, to w mieście rządzi nowa osoba, a stary szeryf, burmistrz i ich ludzie siedzą albo w areszcie, albo już zawiśli, wczoraj mieli ich sądzić. W czasie tej całej sprawy dotarła do nas delegacja z prośbą o pomoc. Gdyby coś poszło nie tak, to chyba byśmy o tym usłyszeli. A jak poszło dobrze to... - monter wzruszył ramionami - chyba nadal odsypiają wczorajszą imprezę - postarał się, żeby jego uśmiech był naturalny - ze strony mieszkańców nic nam nie grozi. Szeryf miał dwóch, którzy zabijali, obaj nie żyją. Foxy, jedziesz z nimi? Na początku podejdźcie do ich lekarza i spytajcie się o stan Kate. Od niej zaczęła się akcja załogi w Newport. Przy okazji dowiesz się jak stoją sprawy w mieście.

Uwolnił ostatni kawałek mięsa z ości.

Technikiem nowego pociągu jest Anthony, musi do niego zagadać:
-Anthony - zamachał zwracając jego uwagę - masz może na składzie jakąkolwiek farbę? Muszę jak najszybciej zamalować kilka miejsc w wagonie.

Jak nie, to trzeba dopisać farbę na listę, może mają w Newport. Olejna, akrylowa, albo coś w rodzaju minii ołowiowej.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 23-11-2018, 03:34   #220
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



- Ukrywać? - szturman powtórzył pytanie blondynki jakby się nad nim zastanawiał chwilę. - Niee... - machnął w końcu ręką. - Trochę bywaliśmy na mieście. Na zawodach i w ogóle. Pewnie i tak by nas rozpoznali. Po prostu tam pojedziemy i postaramy się nie wpakować w nowe kłopoty. - uśmiechnął się brunet. Główkował kolejną chwilę nad tymi rzeczami na wymianę jakie potrzebowali. Głównie różnego rodzaju ammo. I spłonki. Mieliby spłonki to by może technicy zdołali sprokurować własne ammo.

- Dobra, chyba wiem gdzie pojedziemy najpierw. A jak będziemy wracać zajedziemy zobaczyć co z Kate. - zdecydował się w końcu gdy przypomniał sobie, że jednak w jakimś sklepie ze zdenerwowanym sprzedawcą byli parę dni temu. Wtedy co innego im wyszło no ale teraz była okazja tam wrócić. - A dostaniemy coś na wymianę czy mamy się tylko rozejrzeć? - zapytał Ellen bo no nie stać go było sponsorować resztę załogi z własnej kieszeni.

Zamierzał pojechać BRATem. Chyba wszyscy co chcieliby to się zmieścili. I miał zamiar zacząć od tamtego sklepiku z tamtym nerwowym sprzedawcą. Zostało jeszcze ustalić detale. Zabrać krótkofalówki, umówić się na kanał na jakim będą czuwać w Generale i czas powrotu. Wydawało mu się, że ze dwie czy trzy godziny powinny wystarczyć. W końcu nie było daleko jak się miało samochód. Sam zamierzał na wszelki wypadek zabrać do pancerz i berciowy komplet jaki miał w nocy na warcie. Może coś ze swojej kolekcji weźmie na wymianę dla siebie ale to musiał jeszcze przemyśleć a lepiej mu sie myślało gdy widział swoje fanty przed sobą.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172