Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2007, 22:59   #5
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nikt, nawet najlepsze ladacznice nie lubiły swojej roboty tak jak on. Także one nie znały w swoim zawodzie tylu sztuczek co on. Jednak pomyliłby się ten, który by jego uważał za pana do towarzystwa. Był w całkowitym błędzie. Może i dotrzymywać towarzystwa innym, ale to on czerpał z niego przyjemność, nie jego towarzysze,

Był katem. I to nie byle jakim. No bo który kat zaczyna swoją pracę jako pomocnik w wieku pięciu lat? Który zostaje pełnoprawnym katem w momencie, w którym jest zdolny unieść topór?

Któremu z nich praca sprawia fizyczną przyjemność?

On po prostu kochał sprawiać ból. Tym, co różniło go od większości katów był styl. Prawdziwy kat był rzemieślnikiem, dobrze wykonującym swoje dzieło. Po prostu profesjonalistą. On był inny, gdyż nie był rzemieślnikiem, lecz artystą. Nigdy dwie egzekucje przeprowadzony przez niego nie były takie same. Zawsze coś dołożył, zmienił. Każda ofiara mogła czuć się wyjątkowa. Oczywiście, jeśliby to coś zmieniało.

Większość katów egzekucje wykonywała ubrana w smutną czerń, w znoszone kaptury. To było kolejna, ważna różnica. On zawsze nosił czerwień, i to koniecznie w odcieniu byczej krwi. Nie wiedział, czy to daje większy komfort ofierze czy nie, ale ślicznie wyglądało

Większość katów walczyła toporami, tymi samymi, którymi ścinali innych. Profanacja! On sam walczył łańcuchem, bronią która pozwalała mu wykorzystywać dużą siłę i wzrost, trzymając przeciwników na dystans

Po prostu był katem, artystą w swoim fachu. Nawet imię miał odpowiednie. Blacker



Teraz, mając dzień wolny powolnym krokiem szedł po ulicach miasta. Ludzie raczej schodzili mu z drogi. Nie dla jego złej sławy, bo tutejszych ciężko było czymkolwiek nastraszyć, ale po prostu wciąż był w tych samych ubraniach, w których wczoraj otwierał brzuch jakiemuś szlachcicowi, by wlać mu do środka roztopiony ołów. Na samo wspomnienie człowiekowi aż robiło się dobrze! Jednak teraz dość daleko czuć było od niego krwią i wnętrzem człowieka, poza tym czerwony kaptur mimo wszystko budził respekt.

W knajpie tej przesiadywał często, gdyż nikt z tutejszych nie był przesądny i nie wierzył, że wspólne picie z katem wróży, że skończy się u niego na szafocie. Co prawda już ztracił kilka osób, z którymi tutaj pijał, ale to nikomu nie przeszkadzało. Nie pastwił się nad nimi specjalnie, wręcz oszczędzał im pełni bólu po znajomości


Wyglądał jak na kata przystało. Był wysoki, barczysty i dobrze umięśniony. Głowie miał ogoloną idealnie na łyso, by nie pociła mu się w kapturze, na twarzy także nie miał żadnego zarostu. Jednak ogniki lekkiego szaleństwa płonące w jego szarych oczach sugerowały, że lepiej nie skończyć u niego na stole. Jeśli chciał zmusić kogoś do mówienia, po prostu to robił.

Nie rozumiał tendencji większości oprychów do noszenia ciemnych szat i czarnych kapturów. Przecież taka osoba jeszcze bardziej rzuca się w oczy, a i tak ktoś zaufany wie, kim jest dana osoba. On sam był w szerokich, ciemnoniebieskich spodniach, takiej samej koszuli i czerwonej masce. W tym mieście był tylko gościnnie, więc zbroję i broń miał w swoim pokoju na górze

Ciekawe, komu dziś poderżną gardło? Bo prawie codziennie w tej karczmie czyjeś ciało w śmiertelnych drgawkach waliło się na zakrwawioną podłogę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline