Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2018, 21:13   #319
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Zebranie przed zakładem bednarza.

Damskie łzy działały. Najpierw delikatne, po ledwie wbiciu paznokcia. A później prawdziwa powódź, która miała ukryć zadowolenie z faktu, że plan działa. Szybko znalazła się w centrum zainteresowania. Żołdacy chcieli nawet okryć ją własnymi płaszczami, ale pewna matrona o gabarytach Weismutha stanęła im na drodze wyrażając swoje zniesmaczenie. Jakże to jakiś pachoł kasztelański miałby okrywać nagość ledwie co upokorzonej kobiety. Oceniając ją spod ubłoconych włosów Francisca była niemal pewna iż matrona para się kowalstwem czy górnictwem. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazała się praczką. Zaiste kobiety kraj ten miał wielkie.

A potem zaczęły się dysputy. Jedna ze służek pociągnęła Franciscę do pobliskiego domostwa, gdzie obdarowała ją workowatą suknią w kolorze jesiennych liści opadłych w błoto. W zasadzie niewiele odstawała od standardu, jaki miała na sobie Wenecjanka. No może poza faktem, że ta już kilka zim była używana. Ale z pewnością nikt jej nie rozdarł, a nawet jeśli, to była już elegancko pocerowana.

Wojowie dyskutowali. Jak to mężczyźni debatowali nad tym cóż boskie, a cóż cesarskie. No bo skoro Dohna opętał demon, tedy najlepiej zanieść go do katedry. Wszak ona wysoka, najbliżej Pana w całym Płocku.

No ale Dominikanie wynagrodzą. Denarami. A ludzie biskupa gotowi kopa w dupę zasadzić za przyniesienie demona. Tedy lepiej nie ryzykować. Bilans zysków i strat wychodził zaskakująco jednostronnie na korzyść tymczasowego Refektarza Inkwizycji. Jeno dyskusja się przedłużała. Francisca nie tylko zmieniła garderobę, ale zaczęła się nawet zastanawiać czy łez jej wystarczy na dalszą manipulację tłumem.

W końcu po tych ustaleniach spakowali zwłoki i ruszyli do klasztoru. Francisca zaś ruszyła do domu Dohna.

Rezydencja Helmuta Dohna

Inkwizytorzy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Ślad wampira się urywał. Jedyny człowiek jakiego mogli przesłuchać leżał nieprzytomny po „operacji” przeprowadzonej przez Annę. Drugim mógł być Dohn. Sam utrzymywał, że nie wie o miejscu ukrycia się Guzego. Ale może tortury wykazałyby jakąś ukrytą wiedzę? Tak czy inaczej, nie było kogo przesłuchiwać.

Anna niemal nie wypuszczała Gergego z rąk. Jego noga była problemem, ale dziewczyna praktycznie tylko na nim skupiła swoją uwagę. Reszcie ofiar bójki poświęciła niewiele uwagi. Jeden z nich umrze w ciągu dwóch, może trzech dni. Miał krwotok wewnętrzny w jamie brzusznej. Jeden leżał martwy w piwnicy. Trzeci był w szoku i na przemian kołysał się i szlochał. Zresztą… im Dohn nic nie mówił. Nie wiedzieli nic o jego układach z wampirami.

Kobiety z piwnicy były ewidentnym źródłem krwi. W rozmowie z nimi udało się ustalić, że wampir pojawiał się kilkukrotnie. Wtedy przez kilka nocy pił z każdej z nich. Później nie pojawiał się bardzo długo.

Zgadzało się z tym co wiedzieli o germańskim kupcu. Podróżował po świecie. Wspominał, że szlak handlowy ma podążać do Nowogrodu. Musiał omówić to z wieloma kupcami na szlaku. Gdzieś musiał wracać po krew. A gdy przyjdzie noc ruszy w dalszą drogę.

Fyodor przegrzebywał pokoje Dohna. Znalazł nie tylko ubrania, które mógł przekazać spętanym kobietom. Znalazł też klucze do kajdan, dzięki czemu uwięził ghula na ich miejscu. Nieprzytomnego.

Inkwizytor znalazł też listy. Głównie handlowe. Szukał wskazówek. Niektóre wiadomości czytał po kilka razy szukając drugiego dna. W listach od Guze’a były zapytania o „cenny towar”, „płomiennowłose”. Ale nic, żadnych wskazówek na temat miejsca ukrycia.

Dohn zaś w świetle listów zdawał się ukazywać jako handlarz żywym towarem. Nie był ghulem tylko Guze’a. Organizował krew dla wielu gości jacy zjeżdżali pod jego dach.

Był natomiast zaskakująco odcięty od lokalnych trosk i problemów.

W końcu w domu Dohna pojawili się ludzie dosłani przez kanonika, ale nadal nie było ich gdzie posłać. Potem pojawił się Jakub zrekrutowany przez Michal Kamil, a na samym końcu do domu przybyła Francisca Rembertini w nowej sukni, bliźniaczo podobnej do poprzedniego stroju służącej. Na moment skrzyżowała spojrzenie z Jakubem przypominając sobie zbira z zaułka.

Kościół w Broku.

Bogumysł wodził za nos zbrojnych. Nie mieli z kim walczyć. Nie mieli żadnego tropu. A jednak spowiedź i słowa zagrzewające do walki rozpaliły ogień w ich sercach. Potrzebował znaleźć jakieś ujście dla tych płomieni, żeby nie zajęła się od nich ich misja.

Wszedł do kościoła i po krótkiej modlitwie dotknął pozostawionego kamienia. Ten rozświetlił pomieszczenie tak, że zdawać się mogło iż nastał dzień.

Do kościoła dotarła również Klara i Witold. Ten drugi odzyskał siły. Rozglądał się do okoła jakby chłonąc nowe fakty o budowie kościoła. Archanioł znów był przy nim.

- Dziwne. Eberhard jest tu między nami…. ale go nie ma.

Powiedział zagadkowo Witold.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline