Kiedy poza prowizorycznym obozem Oleg ujrzał smukłą postać zerwał się nerwowo i nieomal zachłysnął się powietrzem. Zaraz potem zaklął na swą bojaźliwość. To ciągłe napięcie było już wręcz męczące. Udeżył się kilkakrotnie pięścią w czoło, wcale nie lekko, i usiadł ponownie na wilgotnej ziemi. Siedział w ciszy i przysłuchiwał się niewiarygodnej rozmowie. W końcu wstał i zaczął krążyć skulony. Podszedł do niepokojąco wesołej dziewczyny i stanął za jej plecami. Przysunął swą głowę blisko jej ramienia. Z pewnością dziewczyna poczuła jego zapach Frietza nim jej oczy go dojrzały, a świadczył o tym brzydki grymas twarzy.
- A co tam nazbierałaś dziecino za zieleninkę? - Oleg wyszeptał nie ukrywając podejrzliwości. - Daj zobaczę, czy aby przez pomyłkę czego trującego babuni nie zebrałaś. Jeszcze by się pochorowała.
Za chowanie Olega wskazywało jawnie na brak zaufania. Twarz zwiadowcy jeszcze przed momentem wystraszona i niepewna skryła się za nieprzyjazną i ordynarną maską niechęci. |