- Bywaj sierżancie - odpal wiedźmin i spojrzał na kompana - To teraz uważaj. Lekcja wiedźmińskiego fachu, rozmowa z klientem. Nie możesz być ani zbyt uległy, ale i nie możesz zachować zbyt sztywnej postawy. To jednak musisz nauczyć się wyczuwać…
Wykładając tak półgłosem tajniki wiedźmińskiego fachu Nemrodowi i odpowiadając na jego pytania obaj zajechali pod bramę. Czekała tam już jakaś kobieta na koniu. Ani chybi czarodziejka, z ruchów i postawy ciężko byłoby nie poznać. Wyniosła, urodziwa, a i koń niczego sobie. Zwykłe szlachcianki nie podróżują ot tak sobie, bez eskorty. - Witaj pani, witajcie i wy dobrzy ludzie - powiedział odrzucając kaptur i spoglądając swoimi czarnymi oczami na tego, który wyglądał na dowódcę posterunku. Wyjął zza kaftana medalion by nie było żadnych wątpliwości i rzekł: - Jesteśmy wiedźminami, których twój władca oczekuje. Zechciej nas do niego zaprowadzić. |