Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2018, 15:04   #82
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Widzę, że się zadomowiłeś - rzekł zabrak na powitanie do Hastala - też przyszedłeś wypytać o gladiatorów, żeby wygrać na zakładach?
Mandalorianin, gdy tylko zauważył Rhaila, nie patrząc w jego kierunku, podszedł do niego. Wciąż bacznie obserwował otoczenie.
- U Grakkusa chyba najłatwiej tu o pracę dla kogoś takiego jak ja - odparł jakby od niechcenia. - Chcę się rozejrzeć zawczasu, jeśli po walkach rzeczywiście miałoby coś się dziać. - Następnie zwrócił się do Zabraka bezpośrednio: - Masz już swój typ czy szukasz kogoś konkretnego?
- Do tej pory nie miałem kasy, to i się nie interesowałem
- odparł zabrak - teraz chciałem obejrzeć i pogadać z kimś o zawodnikach. I o promotorach. Mówi się, że nieważne, kto walczy, tylko kto jest promotorem.
W stwierdzeniu Rhaila mogło kryć się sporo prawdy, szczególnie w miejscu takim jak to, kontrolowanym przez słynących z szemranych interesów Huttów. Pieniądze mogłyby zdziałać więcej niż umiejętności gladiatora. Mandalorianin jednak nie miał żadnej wiedzy w tym temacie.
- Tutaj ci nie pomogę - odpowiedział. Ta sugestia od razu pobudziła snajpera do pilniejszej obserwacji wszystkich uczestniczących w walkach. Zarówno bezpośrednio, jak i w organizacji i logistyce. Potencjalni zamachowcy mogli przecież zinfiltrować Arenę i zacząć atak od zamieszania w środku. Nie był tylko pewien, czego szukać.
Widząc, że rozmowa się nie klei, zaczął przechadzać się po sali, czekając, aż pojawi się oczekiwany przez niego osobnik.
Hastal przyglądał się dotychczas głównie infrastrukturze, układowi pomieszczeń, zaś Rhail ludziom. Teraz i Hastal skupił się na wojownikach i ich trenerach. Zabrak minął paczkę Trandoszan prowadzących zwykłą rozgrzewkę polegającą na przepychaniu pomiędzy sobą zezłoszczonego Wookieego. W drugiej części pomieszczenia zapasy ćwiczyło kilkanaście par wojowników przeróżnych ras. Byli nawet Ugnauthowie czy Lannikowie i inne mniejsze, karłowate rasy. Walczyli w swojej własnej kategorii i o dziwo wzbudzali wielkie zainteresowanie. Ludziom podobało się, gdy takie pokraczne, na co dzień nieporadne istoty tłukły się na śmierć i życie.

Rhail przeszedł do drugiej sali, nie dojrzawszy tu swego celu. Gdy przeszedł próg, usłyszał komentarze w swoim kierunku, których autorami było dwóch umięśnionych Bessalisków.
- Kolejny nowy. Myśli, że ubrał rękawice, to może się boksować.
W tym samym momencie jednak Rhail dostrzegł jedynego na sali Falleena nadzorującego walkę dwójki gladiatorów. Zdecydowanie nie był wojownikiem.
Zlustrował obu agresorów z góry na dół, po czym rzekł:
- Zabijam tylko za pieniądze, a za was musiałbym jeszcze zapłacić. - I podszedł do Falleena.
- To twoi? - zapytał, wskazując dwóch gladiatorów. - Szukam kogoś, na kogo można postawić i wygrać sporo kasy.
- Chcesz ustawić walkę?
- cicho odparł Falleen. Na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Chcę zarobić. - Zabrak także się uśmiechnął. - Biorę pod uwagę pewne ryzyko, jak to przy zakładach.
- Cóż…
- Falleen wyglądał na nieco zawiedzionego. - W takim razie możesz postawić na Urnta. - Wskazał na jednego z dwóch wojowników, barczystego Twi'leka. - Jego przeciwnik ma trzy zwycięstwa z rzędu, a on pierwszy raz walczy u Grakkusa, kurs powinien być całkiem znośny. Ma duże szanse, Urnt to uliczny zabijaka.
- Nowicjusz? No nie wiem. A ten drugi?
- Nie powiedziałbym, że nowicjusz, po prostu bił się dla przetrwania na najniższych poziomach miasta. Ten drugi dziś nie walczy. No dalej
- krzyknął na swoich wojowników - nie przerywać, jeszcze pięć minut do końca rundy!
- Chowasz tego drugiego na specjalną okazję? Myślałem, że podczas takiej imprezy jak dziś opłaca się wystawić wszystkich gladiatorów
- powiedział zabrak.
- Niestety grafik dzisiejszego widowiska jest dosyć napięty. Dzisiaj 10 mniej walk z powodu atrakcji wieczoru: walki Gerdarra. Ma potrwać znacznie dłużej od pozostałych. Załapał się tylko Urnt.
- To się przynajmniej chłopak wyluzuje.
- Skinął na tego drugiego - Poogląda kumpla, może postawi kasę. No, chyba że im mało płacisz. - Uśmiechnął się złośliwie. - Tak w ogóle, to jestem Rhail, a ty?
- Sun
- odparł zmęczonym tonem Falleen. Nie wyglądał na szczególnie zainteresowanego pogłębianiem znajomości czy dalszą gadką. Odsunął się od Rhaila, by popchnąć do walki oponenta sparingowego Urnta. - No dalej, dalej, na arenie nikt wam nie zrobi przerwy, jeśli braknie wam tchu!
- A gdybym jednak zdecydował się mieć pewność wygranej?
- zapytał go ciszej, by nikt postronny nie słyszał.
- Wygranej Urnta? - Sun znów żywo zainteresował się rozmową. - Cóż, jego przeciwnik jest zbyt naiwny i honorowy, nie nakłonisz go do podłożenia się. Ale wiem, gdzie stacjonuje. Można mu trochę utrudnić życie przed walką…
- Domyślam się, że masz konkretniejsze wskazówki w tym temacie?

- “Róg Banthy”, dwie przecznice na wprost od głównej bramy Pałacu, po prawej w ślepym zaułku. Organizują tam małe pojedynki w klatkach, ale widownia jest zdecydowanie skromniejsza. W piwnicy mają salkę treningową i kwatery. Przed walkami Grakkusa raczej tam opustoszeje…
- A potem?
- zapytał zabrak. - Wiesz, nie jestem zbyt subtelny. Bywasz tam, że tak dobrze znasz lokal?
- Bywałem
- odparł naburmuszony. - Ale teraz nie jestem tam mile widziany. Wiesz, możesz mu przylać w drodze na arenę, a potem uciec, albo ukraść lub zniszczyć mu broń…
- A gdyby Urnt się podłożył? Nie wygląda na naiwnego - powiedział Rhail.
- Mógłby. - Falleen wzruszył ramionami. - Ale prawie nic na tym nie zarobisz. Kurs jest niski, a prowizja… wysoka.
- A myślałem, że w walkach gladiatorów chodzi o napierdalanie po mordach - pokręcił głową Rhail - więcej tu rachowania niż walki. Wszędzie tak czy tylko tutaj?

- Wszędzie, gdzie liczą się pieniądze - odparł zdecydowanie. - Czyli wszędzie… - dodał po chwili konsternacji. - No dobra, panowie, koniec na dziś. Tyle wystarczy, Urnt musi teraz odpocząć przed walką.
Falleen zaczął zbierać sprzęt i szykować się do wyjścia. Zdawał się nie przejmować dalej obecnością Rhaila. Zabrak również nie widział potrzeby kontynuowania dyskusji, dowiedział się już wystarczająco. Wrócił do Hastala.
 
Mike jest offline