07-11-2018, 19:37
|
#26 |
|
Gdy pierwsze promienie wschodzącego słońca zajrzały do chaty, wślizgując się przez szczeliny w okiennicach, Eliona powoli otworzyła oczy, podniosła nieco głowę i leniwie ziewnęła. Przeciągnęła się kilka razy i zamglonym wzrokiem wędrowała po chacie szukając Varesa. Przyjaciel jak zwykle był tam, gdzie powinien - siedząc na skraju łóżka bacznie obserwował dziewczynę.
Eliona cicho westchnęła, a jej głowa zaczęła sennie opadać, jednak pisk przyjaciela w samą porę powstrzymał ją od ponownego zaśnięcia.
- Jesteś gorszy od matki przełożonej – mruknęła dziewczyna. – Przecież nie śpię, już wstaję – dodała markotnie.
Usiadła na łóżku i zaczęła przeczesywać włosy. Przypomniała sobie, że niekiedy to dyrektorka zaplatała jej warkocz, zawsze upominając ją przy tym, że się garbi.
- Ech – westchnęła, poprawiła uczesanie i podeszła do okna.
- Patrz, Vares, jakie piękne jest niebo, gdy słońce wschodzi – powiedziała rozmarzonym głosem.
Chcąc wpuścić świeże powietrze do chaty, Eliona otworzyła okno, które wydało przeraźliwy, skrzypiący dźwięk.
- Poczciwy Anfeus... ciekawe czy już naoliwił zawiasy w furtce. Pewnie się o nas martwi... - Głos Eliony wyraźnie posmutniał i wszystko wskazywało na to, że po jej policzku zaraz popłynie strumień łez, kiedy niespodziewanie dziewczyna rzekła ożywionym głosem:
- Ale matka przełożona to by nas chyba zabiła, Vares! Uwierz mi, trolle, gigantyczne szczury to nic, w porównaniu z gniewem dyrektorki. Nie ma mowy o powrocie, Vares. Nawet jak będziesz mnie błagać, to nie wracamy! W końcu to ty mnie namówiłeś do ucieczki, pamiętasz? I nie zapominaj, że jesteśmy konsekwentni. Konsekwentni, zorganizowani... - W tym momencie wypowiedź Eliony zakłóciły dziwne odgłosy burczenia... - konsekwentni, zorganizowani i strasznie głodni – dokończyła Eliona.
- Najwyższa pora coś zjeść i ruszać w drogę. Tylko pamiętaj o najważniejszym, jesteśmy optymistami, Vares! – dodała z uśmiechem.
Po zasłużonym śniadaniu, Eliona spakowała swoje rzeczy i ruszyła w kierunku wyjścia. Ostatni raz rozejrzała się po chacie, po czym zdecydowanym ruchem zamknęła za sobą drzwi. |
| |