|
Eliona wpatrywała się przez dłuższą chwilę z niedowierzaniem w nimfę, która pojawiła się nagle znikąd. Prędzej spodziewałaby się spotkać kolejnego przerośniętego szczura niż nagą kobietę. Bynajmniej to nie jej brak odzienia wzbudzał w dziewczynie zdumienie. W klasztorze wspólne kąpiele z pozostałymi wychowankami były czymś naturalnym, wobec tego faktu nagość nie wywoływała w Elionie skrępowania. Nowo poznana nimfa wyglądała na pokojowo nastawioną, tym bardziej zaskakujące dla Eliony było, że przed chwilą próbowała ją utopić! Wyczerpana nadmiarem emocji zapytała zdenerwowana:
- Czy to ty mnie złapałaś w wodzie za nogę? Prawie się utopiłam! Vares wszystko widział, prawda, Vares? Kolejny opiekun czegoś tam. Zhorj przynajmniej przedstawił warunki, zanim sięgnął po maczugę.
Kończąc zdanie, naburmuszona Eliona, z obrażoną twarzą, odwróciła się tyłem do Melite.
Nimfa zrobiła zdziwioną minę, czego elfka z pewnością nie mogła dostrzec.
- Przecież cię przeprosiłam... - powiedziała zaskoczona. - I nic ci nie groziło... Wszak cię nie pociągnęłam na dno. W ogóle cię nie wciągnęłam pod wodę...
Eliona obróciła się i zapytała z wyrazem twarzy i spojrzeniem zamkniętego w klatce zwierzęcia:
- Ale skąd mam mieć pewność, że to co mówisz jest prawdą?
Tym razem to Melite zrobiła obrażoną minę.
- Nimfy nigdy nie kłamią - odpowiedziała.
Co, jak pamiętała elfka z zajęć o istotach rozumnych, było naukowo stwierdzonym faktem.
- No dobrze - odpowiedziała nadal nieprzekonana dziewczyna - Zatem może i ja się przedstawię, mam na imię Eliona, a to jest Vares - dodała wskazując na niewielkiego nietoperza.
- Witaj, Eliono, dzień dobry, Varesie. - Melite rozchmurzyła się. Widocznie nie była zbyt pamiętliwa. - Możesz do woli korzystać z wody. - Spojrzała na elfkę i ponownie wskazała wodną taflę.
- Jak mogę ci wynagrodzić to nieprzyjemne powitanie? - spytała, widząc, że jej 'gość' najwyraźniej nie docenił żartu i stale ma pewne pretensje. Przesunęła dłońmi po biodrach gestem sugerującym, iż gdyby Eliona miała ochotę na taki sposób rekompensaty za straty moralne....
Eliona zignorowała dwuznaczny gest nimfy.
- Wybieram się z wizytą rodzinną do stolicy – odparła zdawkowo dziewczyna, która za radą napotkanego trolla i zgodnie z obietnicą złożoną Varesowi postanowiła być bardziej ostrożna i nie zdradzać szczegółów każdej napotkanej osobie, zwłaszcza gdy owa osoba jest podejrzana o próbę utopienia.
- Zboczyłam trochę z głównej drogi, licząc, że znalazłam skrót – kontynuowała – jednak na razie napotkałam ten staw i ciebie. W ramach rekompensaty, może jesteś w stanie udzielić mi informacji dokąd prowadzi dalej ta droga?
- Ta ścieżka skrótem z pewnością nie jest, ale przyjemniej się nią idzie, niż zwykłym traktem - odpowiedziała Melite. - Jeśli pójdziesz dalej i na rozstajach, przy Smoczym Drzewie, skręcisz w prawo, to dotrzesz do drogi prowadzącej do Owlcave. Ale skoro idziesz do stolicy, to powinnaś skręcić w lewo, a ścieżka doprowadzi cię do drogi wiodącej w stronę Hollycrown.
Eliona skinieniem głowy podziękowała za informacje. Sięgnęła po rzeczy i ubrała się, znacznie szybciej niż zazwyczaj. Poprawiła warkocz i zwróciła się do Melite:
- Pora ruszać, czeka nas długa podróż, a nie wypada spóźnić się na rodzinne spotkanie.
Założyła plecak i gotowa do dalszej drogi odwróciła się w kierunku nimfy i dodała:
- Mam jeszcze jedną prośbę, gdyby ktoś przypadkiem o nas pytał, to nas nie widziałaś.
Kończąc zdanie Eliona puściła oko do Melite i obdarowała nimfę szerokim uśmiechem.
Uśmiech spełzł z twarzy nimfy.
- Nie mogę... - odpowiedziała. - Ale spróbuję się nie rzucać w oczy - obiecała. - Przez najbliższych kilka dni nie będę się nikomu pokazywać - zapewniła. - Mało kto wie, że tu mieszkam. I mało kto mnie odwiedza - dodała. Nie wyglądało jednak na to, by cierpiała z tego powodu.
Eliona była już gotowa do drogi, jednak słowa, które wypowiedziała Melite, wzbudziły w niej dziwny niepokój. Zresztą cała Melite wydawała się jej ‘dziwna’ i podejrzana. Chociaż nie chciała się do tego przyznać nawet przed samą sobą, to mimo obecności Varesa, jej również brakowało towarzystwa, a samotna podróż coraz bardziej zaczęła jej doskwierać.
- Tak, wiem, Vares, będę tego żałować - odparła do przyjaciela, zacisnęła dłonie i zawróciła, mimo iż podświadomie obawiała się jakiegoś podstępu.
- W sumie…. to możemy jeszcze zostać - odpowiedziała po chwili wahania i dodała uśmiechając się do nimfy. - Jak rodzina kocha, to poczeka, prawda?
Melite odpowiedziała szczerym uśmiechem.
- No to raz jeszcze zapraszam. Wszystkie zasoby strumienia są do twej dyspozycji. - Szerokim gestem objęła nie tylko jeziorko, ale i znaczny kawałek lasu. - Możesz sobie poleżeć na brzegu, popluskać się w wodzie... Możemy porozmawiać, jeśli masz jakieś pytania.
Eliona usiadła nad brzegiem strumienia i zamoczyła stopy po kostki w wodzie, wywołując drobne fale, które zaczęły nakładać się na siebie i przecinać w rytm ruchów dziewczyny. Chwilę bawiła się wodą, która teraz wydawała się być lekko szmaragdowa po czym zapytała Melite: - Nie czujesz się tu samotna?
- Samotna? - nimfa jakby się zastanawiała nad tym słowem. - Nie... Czasami odwiedza mnie jakaś kuzynka, a poza tym często przychodzą tu różne zwierzęta i przynoszą mi różne ploteczki. Mam z kim rozmawiać. Mogę się bawić z wydrami czy bobrami. Rzadko kiedy jestem sama.
Eliona skinęła głową ze zrozumieniem.
- Sama nie zamieniłabym towarzystwa Varesa na żadne inne, chociaż on pewnie by się nie wahał - zaśmiała się, spoglądając kątem oka na nietoperza. Nagle jej twarz spoważniała, skierowałą swój wzrok na Melite i powiedziała:
-W sumie…-ściszyła głos do poziomu szeptu - to ja nie wybieram się do stolicy z wizytą rodzinną. Uciekłam z klasztoru, znaczy ze szkoły, żeby odnaleźć swojego ojca.
Kończąc zdanie, Eliona poczuła, że kolejny raz powiedziała za dużo.
- To bardzo ciekawe - powiedziała, z wyraźnym zainteresowaniem, nimfa. - Przypomina mi to trochę historię jednego księcia. Ale on szukał panny z portretu... Nie wiem, czy jemu się udało, ale mam nadzieję, że tobie się uda. Chociaż chyba dość długa droga przed tobą. Tak słyszałam.
- To bez znaczenia, długa czy krótka... nie ma już odwrotu - odparła zdecydowanie dziewczyna. Wzięła głęboki oddech i zapytała:
- Czy jest w tych lasach jakieś zagrożenie, na które powinna wyjątkowo uważać?
Melite przez moment zastanawiała się.
- Kiedyś grasowali tu rozbójnicy, ale ponoć banda została rozbita. Może jeszcze są jakieś niedobitki, ale nawet jeśli, to nie powinni być już groźni. W każdym razie nie słyszałam ostatnio o napadach. Z moich krewnych nikt nie powinien być groźny, chyba że zaczęłabyś niszczyć las. Stara Karsena ponoć się przeprowadziła w inne rejony Złotych Lasów, bardziej na północ. No a w nocy będzie burza, ale deszcz ci chyba niestraszny, prawda?
- Nie - odpowiedziała krótko. Czując, że się zasiedziała, Eliona wstała i przeciągnęła się, aż zatrzeszczały kości. Spojrzała na wodę i bez namysłu zaczęła ochlapywać nią nimfę, śmiejąc się przy tym beztrosko, tak jak podczas szkolnych bitw na poduszki, które były stałym elementem wieczornego rytuały przed snem.
- Teraz jesteśmy kwita! - rzuciła zadziornie. - Na pewno cię odwiedzę jak będę w okolicy, masz moje słowo - dodała z uśmiechem..
- Miło mi będzie gościć cię w moich progach. - Melite dygnęła, co (z braku sukienki) wyglądało nieco zabawnie. - Do zobaczenia. - Uśmiechnęła się do elfki.
-Do zobaczenia - odpowiedziała dziewczyna i ruszyła w drogę. Oddalając się od strumienia i nimfy Eliona zwróciła się do przyjaciela:
- Mieliśmy skręcić w lewo czy w prawo…? Nieważne, poradzimy sobie Vares! |