-Już się robi- powiedział Walter, biorąc po kolei od każdego z opiekunów zwierząt wodze i zaprowadzając je na łąkę dla kóz. To całe miejsce było... dziwne. Nienaturalne. Ale jednocześnie bardzo magiczne. I inspirujące. Bard pomyślał o tworzonej balladzie. Jej tematyka nie pasowałaby do tego miejsca. Ale gdyby ułożyć osobny utwór, zainspirowany nim? Opowieść o kapturku i babci. Wymyśliłoby się kilka wydarzeń, na przykład o wspominanym przez dziewczynkę tajemniczy Panu Wilku. Kim on jest? Jego imię nie wskazuje, że jest miły... Wręcz przeciwnie... Może, głodny wilk pożera babcię, potem kapturka? I ratuje ich drużyna śmiałków, którzy rozpruwają brzuch zwierzęcia i wyciągają nieszczęśnice? Brutalne. Ale to byłoby to!
W czasie kiedy kuce posilały się on spokojnie rozładowywał bagaże. Odkładał je w pewnej odległości od zwierząt tak by ich przypadkowo nie stratowały. Na koniec podszedł do każdego z nich i pogłaskał je po łbach. Zadowolony spojrzał na swoje dzieło. Tak, teraz mogą nocować w okolicy. |