Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2018, 21:21   #45
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Zebranie

Law wysłuchał uważnie słów Franka Hodowskiego, a jego zastygła w jednym wyrazie twarz nawet nie wykrzywiła się w lekkim uśmiechu na żartobliwy wydźwięk pytania od mężczyzny.

- Jeśli chodzi o próbę rozwinięcia naszej technologii, nalegam, by nadać nowym procesorom priorytet. Na tym etapie naszej działalności i z garstką ludzi, którymi dysponujemy, na nic zdadzą się nam bardziej zabójcze karabiny. To informacje są naszą bronią i jeśli dobrze nią posterujemy, zdobędziemy więcej zasobów oraz poparcia. To jest, o ile w najbliższym czasie pozyskamy potrzebne materiały do produkcji nowego sprzętu - wtrącił skaner, kiedy kierownik produkcji lekkiej skończył.

- Wracając do tematu Alvareza, myślę, by spróbować zawiązać z nim stosunki dyplomatyczne. Jestem świadom, że po naszych ostatnich wyczynach może być do nas… negatywnie nastawiony. Jednakże gdyby powziąć z nim na wpół szczerą rozmowę, wykazać się naszymi umiejętnościami oraz zaplusować u lokalnej ludności, to istnieje szansa na zaproponowanie współpracy. Nie mam jeszcze pomysłu, jak tego dokonać, jeśli jednak na coś z moją drużyną wpadniemy, to zgłosimy to do waszej wiadomości - dodał Law do tematu, po czym przyjrzał się Frankowi.

- Już wcześniej myślałem o zainfekowaniu paru portali Internetowych i umieszczeniu na nich materiałów propagandowych. Jeśli udostępniłbyś mojemu wydziałowi dane, którymi dysponujesz, panie Frank, znaleźlibyśmy dla nich dobry użytek. Oddelegowałbym moją najlepszą hakerkę, Yoshiaki, by zajęła się sianiem propagandy i zakładaniem niepublicznych społeczności, gdzie zamieszczalibyśmy historie ludzi pokrzywdzonych przez ADVENT - zaproponował z większym zapałem.

- Napad na pojazd dostawczy brzmi obiecująco. Nie odrzuciłbym tej akcji, chociaż sam myślałem o zwyczajnej kradzieży jakiegoś pojazdu z ulic New St. Louis. Potencjalnie mniejsze ryzyko, zakładając, że nie dojdzie do konfrontacji z właścicielem takiego pojazdu. Oczywiście pozyskany sprzęt trzeba będzie później spreparować, by na punktach kontrolnych nie został zatrzymany. Posłałbym mojego dywersanta, Georga, z kimś z grupy szybkiego reagowania.

- Gdybym jednak miał zdecydować się na napad, to celowałbym wyżej niż jakiś korporacyjny dostawczak. Więcej zamętu oraz zasobów zyskalibyśmy atakując mały konwój ADVENT-u. Postaram się znaleźć jakiś niewielki garnizon na obrzeżach New St. Louis, gdzie mogą dojeżdżać wspomniane konwoje. Aczkolwiek taka akcja będzie wymagała wnikliwego zaplanowania. Przede wszystkim czasu oraz miejsca, jak i sprzętu oraz planu awaryjnego w przypadku niepowodzenia. Jeśli znajdę wasze poparcie, możemy poruszyć tę kwestię na następnych zebraniach.


Law i Ruben

- Pięćdziesiąt jeden… pięćdziesiąt dwa… - Czarnoskóry technik odliczał za każdym razem, kiedy dźwigał swoje ciało z podłogi na wyprostowanych ramionach. Miał chwilę przerwy od pracy (która notabene ostatnio polegała głównie na upijaniu się w różnych spelunach New St. Louis) i postanowił wykorzystać na zadbanie o formę. Informatyk czy nie, wszyscy byli operatorami X-COM i prędzej czy później dojdzie do konfrontacji z ADVENT-em, w końcu to było ich wszystkich celem. Wtedy siła fizyczna zwiększy szanse każdego operatora na przeżycie.

- Ruben? - usłyszał nad uchem, kiedy znikąd pojawiły się obok jego twarzy czyjeś buty. Skaner uniósł spojrzenie i zauważył Lawa.

- Ta, szefie? - odparł, wracając do robienia pompek.

Przełożony Grahama przykucnął, wbijając zamyślone spojrzenie w podłogę.
- Jak się sprawy mają? - zapytał cicho, jakby nie chciał, by pozostali ludzie znajdujący się wokół usłyszeli.

- Pięćdziesiąt cztery… Jakie sp… Aaa, te sprawy - odsapał „Ace”. - W ten weekend odkryję… Pięćdziesiąt pięć… Myślę, że mam gościa w garści. Dogaduję się z nim i podziela moje zdanie… Pięćdziesiąt sześć… Tylko nie mogę przyjść z pustymi rękami. Gliniarz jest cwany, nie będzie walczył dla samej idei.

Law kiwnął głową.
- Ja właśnie w tej sprawie. Rozważałem formę zapłaty dla nowego agenta. Nie chcę mu od razu dawać gotówki do ręki. Zdecydowałem się na bezpieczniejszą formę. Karta elektroniczna z miesięcznym żołdem na koncie. Nie do namierzenia i wygodne. Przygotuję pierwszą jak najszybciej - odparł kierownik skanerów.

- Pięćdziesiąt dziewięć… Karta elektroniczna? No dobra, przekażę mu.

- W porządku, czekam na wynik rekrutacji. Gdyby miało się nie powieść… Cóż, załóżmy, że się powiedzie. Coś wymyślimy w razie czego.

- Sześćdziesiąt… Będzie dobrze, szefie.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline