Trudno było stwierdzić Margaret czy to Skal szarpnęła Sandy czy też ona sama. Krew buchnęła z ust tęczowowłosej dziewczyny obryzgując nastolatkę. Sopel musiał przebić coś ważnego, bo krew lała się i lała ani myśląc przestawać. Sandy zmiękła w uścisku walkirii i padła by gdyby ta jej nie trzymała. Charczała krztusząc się krwią i soplem. |