Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2018, 20:26   #221
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Randulf widział zbliżającą się bestię w jego kierunku, wyglądało, jak gdyby leciała za nim. Oczywiście widział on, że w powietrzu toczy ona walkę z przemienionym Oswaldem, tak więc był to prawdopodobnie jedynie przypadek, że zmierzali właśnie w tym kierunku. Bohater nie miał zamiaru zostawić przyjaciela na pastę losu. Chciał chociaż tym jeszcze jednym strzałem go wspomóc. Wystrzelił po raz kolejny wraz z myślą o płonącej strzale, bohater skupił się na niej mocno, ale strzała przeleciała tuż koło stworzenia. Minimalnie go tym samym mijając. Wyglądało, jak gdyby zapaliła się w locie, może nawet mocniej niż wcześniej, ale niestety nie raniła przeciwnika.

Oswald w tym czasie tylko poczuł ciepło które przeleciało tuż obok zarówno niego jak i bestii, z którą walczył. Z początku poczuł pewnego rodzaju zdezorientowanie, a nawet agresję, jednak były inne ważniejsze w tym momencie rzeczy, a dokładnie poczwara, na której się znajdował, a która po raz kolejny zataczała w powietrzu. Stworzenie do tego tarło łapami o bohatera, chcąc go z siebie zrzucić. Oczywiście nie było to proste, oba stworzenia były nadzwyczaj silne.

Randulf uszanował decyzję Alicji, chciał jednak dostać jakiekolwiek informacje o największym skupisku Chaosu. Dziecko spojrzało na budynek, jej poświata zrobiła się jeszcze bardziej, jak gdyby blada. Bohater był w pewien sposób przez nią zobaczyć to co znajdowało za nią. Po czym dziewczynka spojrzała na Randulfa z przejęciem i zaczęła:

- Piwnica, która rozciąga się pod całym salonem. Musisz przejść przez trzy pomieszczenia po prawej stronie i tam z kolejnymi drzwiami powinna być klapa, która jest otwarta. Proszę uważaj na siebie, tam jest nie wasz świat, to co tam zobaczysz jest oderwane on tego co znasz. Musisz też uważać, bo jeden z twoich przyjaciół już nim nie jest. To ktoś zupełnie inny i będziesz musiał go zabić inaczej on zabije was wszystkich.

Alicja nie miała nic więcej do powiedzenia, a bohater ruszył w kierunku. Dziecko stało spoglądając na Randulfa, który po chwili zniknął w budynku. Bohater szedł zgodnie z wytycznymi dziewczynki, szedł co prawda szybko, ale ostrożnie.

Otwin po chwili wsłuchiwania się w otoczenie usłyszał kroki, były one coraz głośniejsze, ale jednak nie zmierzały do końca do niego. Postanowił też szukać już otwartych drzwi, a przy tym sprawdzić, bo być może właśnie ktoś od władyki przemieszczał się po posiadłości. Ostatecznie natknął się na Randulfa, którego to też mógł przestraszyć zachodząc go od tyłu.

Randuilf wiedział, gdzie ma iść, tak więc zmierzając we wcześniej wspomniane miejsce doszedł sam bądź też z Otwinem do salonu, a tam dostrzegli klapę. Gdy tylko do niej którykolwiek z nich podszedł usłyszał przerażające odgłosy. Co dziwne odgłosy słyszane były dopiero gdy bohater podszedł dostatecznie blisko klapy. W innym wypadku były one w jakiś sposób wygłuszone, prawdę mówić wcale ich nie było słychać. Było to coś jak jakaś magiczna, niewidzialna kopuła, która blokowała to co działo się na dole. A tam działo się wiele. Dochodziły stamtąd przerażające odgłosy jęku. Bohater starał się dostrzec jak najwięcej i nawet mu się to udało.

Wyglądało, jak gdyby był tam portal do innego wymiaru pełnego ognia, krwi i goryczy. Bliżej wejścia, na samym środku stał ledwie do poznania Fritz von Schrank osłonięty w krwisto czerwonej szacie.



Jego twarz była częściowo zakryta przerażającą maską, którą trzymał przed sobą. Przy pasie miał księgę, jak gdyby ze skórą ludzkiej twarzy. On sam wypowiadał jakieś chaotyczne słowa. Żaden z bohaterów nie był w stanie usłyszeć dokładnie wypowiadanych słow. Na ziemi leżeli jego strażnicy, było ich sześciu bądź siedmiu, ciężko było dokładnie dostrzec. Wyglądało, jak gdyby się sami okaleczali, zrywając z siebie skórę, czy nawet odcinając sobie części ciała. A nad jednym z nich była kapłanka, Klara.


W rękach miała jakieś narzędzia i trudno było powiedzieć, czy pomagała, czy może szkodziła. Ludzie, pomimo że sami sobie zadawali ból, to z pewnością go też odczuwali, bo właśnie oni tak przeraźliwie jęczeli. Przed Fritzem był wysoki stół, na którym stała misa z czymś, jak gdyby martwym oskórowanym dzieckiem, księga i coś jeszcze. Dopiero gdy Randulf przyjrzał się lepiej dostrzegł tam kości. Na ścianach były pozapalane świece, dawały one co prawda dużo światła, ale i tak nie dało się zobaczyć wszystkiego.

Oswald tym razem miał więcej pecha. Wyglądało, jak gdyby walka w powietrzu nie była jego broszką. Stworzenie tym razem napierało na niego mocniej i on miał znacznie ciężej, aby wykonać porządny atak. Postanowił skierować się w okolice skrzydła, a nie było to proste zadanie, na tak wierzgającym się smoku. Jednak wilkołak miał dosyć przyczepne pazurska, które znacznie pomagały w uzyskaniu owego celu.
Tak więc pomimo mniejszego szczęścia bohater był w stanie zrealizować swój cel upartością. Już po chwili był na grzbiecie stwarzania, które to teraz nie miało możliwości nawet go sięgnąć swoimi łapskami. Zaczęło się okręcać jak aby go z siebie zrzucić, ale Oswald trzymał się na tyle mocno, że nie spadł, a swoimi pazurami zaatakował w jedno ze skrzydeł. Stworzenie zawyło donośnie i straciło na wysokości. Bohater usłyszał pęknięcie kości bądź czegoś podobnego co musiałby na tyle twarde, aby wydać z sobie taki dźwięk. Atak, pomimo że słabszy niż ostatnio okazał się być dosyć efektywny. Stworzenie miało problemy, aby utrzymać wysokość. Wyglądało na to, że skrzydło nie działało tak samo dobrze jak to z drugiej strony. Co prawda bestia nim machała, ale bardziej sztywno, jak gdyby nie mogła do w pełni zgiąć i wyprostować, co powodowało przychylanie się na lewą stronę. Czyli na tą z której był Oswald. Smok spadał ku dołowi i machnąwszy swoim prawym skrzydłem mocniej nakierował się na jeden z budynków. Cielsko obróciło się na lewą stronę, stronę Oswalda i uderzyło w chałupę. Upadek był potężnym zderzeniem z ziemią, tak że zniszczył budynek, a w powietrzu unosił się pył. Dopiero po chwili bohater był w stanie otrząść się i wstać na nogi. Znajdował się on jakieś 10 metrów od chałupy, a tym samym od podnoszącej się bestii. Odczuwał kontuzję prawego barku i kłucia w okolicy żeber. Kłucie okazało się być spowodowane nabiciem na złamane drewno z krokwi budynku albo innego dobrze zakonserwowanego drewna. Bohater czuł wściekłość, ciepło oblewające jego ciało, ale i przeszywający ból. Jednak z pewnością to pierwsze było znacznie potężniejsze.

Z daleka dało się zauważyć, że smok także nie obył się bez uszczerbku. W jego lewym skrzydle znajdował się większa część drewna. Wygalało jak krokwią, która oparta o ziemię poruszała się wraz ze skrzydłem stworzenia. Smok starał zauważywszy bohatera zaczął zmierzając w jego kierunku, a krokiew wypadała z cielska upadając na ziemię.
 
Inferian jest offline