- Lepiej będzie ich zaskoczyć. Właź z powrotem na dach i zrzuć im coś na głowy. Ja zaczaję się za rogiem i trach - wyjaśnił Relhad Kibrii swój plan szeptem, gdy odeszli już od meczetu na bezpieczną odległość.
- A co jeśli żadnego noclegu nie planują i nie będzie żadnej szansy na pewność? Nie chcę ryzykować. Nawet, jeśli to nie ten Osama... Przynajmniej nie będziemy głodni!