Cóż za niespodzianka - Santiago nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś spotka inkwizytora z Eppiswaldu. Imienia tamtego nie pamiętał, ale zapewne nie miało to większego znaczenia - Herr Inkwizytor miał z nimi na pieńku i pewnie będzie chciał dopaść tych, którzy zrobili z niego durnia.
Czyli między innymi de Ayolasa...
Niewiele mogli zrobić w tej chwili - nerwowe skrywanie lub wręcz ucieczka ani chybi skłonią inkwizytora i jego pachołków do pościgu. Możliwe też, że wcale nie rozglądał się za nimi, jednak tutaj przypadek był jakoś mało prawdopodobny...
Akurat Lavina nie zadała mu żadnego z licznych w czasie podróży pytań - nie, żeby miał coś przeciwko, gdyż na rozmowie czas podróży upływał szybciej. Choćby mógł wyjaśnić znaczenie kilku estalijskich słów, podzielić wiedzą o rodzinnym kraju, czy w skrócie opowiedzieć o ich zadaniu - zaczynając od poszukiwań profesora do celu bieżącej podróży. Na pytanie o ucho odpowiedział krótko:
- Demon, senhorita. - a jego mina na chwilę zmarkotniała.
W każdym razie w chwili, gdy zbliżali się do inkwizytora i jego ludzi Estalijczyk mógł po prostu spoglądać ponad jej ramieniem i milczeć, by jego charakterystyczny akcent nie skłonił inkwizytora do ponownej pogawędki z dawno nie widzianymi ludźmi...