Selina natychmiast oprzytomniala slyszac najpierw slowa szlechetki, a pozniej sierzanta. Czy oni wszyscy juz calkiem na glowe upadli. Zabijac sie teraz beda. Cholera ledwo dzien ich wspolnej podrozy minal, ledwo wypili kilka lykow czegos mocniejszego, a juz im odbija. Mezczyzni, cholera by ich wziela. Idioci przekleci.
Zerwala sie z poslania chwytajac miecz i ruszyla do ogniska.
- Czy wyscie do cholery jasnej rozum stracili. Szlak by was trafil dumni idioci. Pieprzyc kto kogo obrazil do wszystkich diablow. Siadac spokojnie na dupach. Rozstrzygniecie to jak wykonamy zadanie, a do tej pory mam miec tu cisze bo, jasny gwint chce sie w koncu troche przespac!.
Mowila twardym, stanowczym glosem z pobrzmieniem wscieklosci. Ubrana tylko w delikatna bielizne, z mieczem w dloni, i rozwianymi wlosami musiala przedstawiac soba iscie... diabelski wyglad. - Myslalam, ze podrozuje z doroslymi mezczyznami a nie z byle dzieciakami co to ledwo od ziemui odrosly i nawet na chwile ich nie mozna z oczu spuscic.
Spojzala z pogarda na sierzanta, a nastepnie na de La Veronne.
- Mylilam sie.- Wysyczala z pogarda
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |