Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2018, 19:14   #65
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Lyssa, wbrew własnym obawom, radziła sobie z prowadzeniem jeepa całkiem nieźle. A miała czym się popisać, w końcu teren był różnorodny… choć w sumie ta przejażdżka była wyjątkowo spokojna, nic ich nie goniło, więc jedynie do przodu przez rozdroża…

- Słuchaj no, a od kiedy to my jesteśmy na “ty”? - Zagadnął ją nagle Baker siedzący obok. Zanim jednak kobieta cokolwiek odpowiedziała, komunikator Majora zaczął szaleć głosem “Bear’a”, meldującego chaotycznie co zaszło z Woodsem. Gdy w końcu czarnoskóry po drugiej stronie łącza jakoś się uspokoił, i dało się w miarę przeprowadzić jakąś normalną rozmowę, dowódca wkrótce poznał szczegóły dotyczące niezłych przepałów z Alanem.

Zatrzymano się gdzieś w dżungli, a Major z kolei odezwał do wszystkich:
- Woods został porwany ze wzgórza obserwacyjnego przez jakiegoś wielkiego, cholernego, latającego dinozaura. Ponoć żyje, ale spadł gdzieś w dżunglę… musimy go odszukać. “Bear” z Chelimo mogą nas mniej więcej nakierować na miejsce “rozbicia” się Woodsa za pomocą rac, proponuję jednak skontaktowanie się z drugą grupą i razem z nimi poszukiwania zaginionego - Baker wstał w jeepie, lewą rękę w łokciu nieco jakby dociskając do własnego boku. To chyba był odruch ciała, nieświadome osłanianie zranionego miejsca… pewnie nadal odczuwał spory ból - Mamy tu gdzieś w jeepie race?

Douglas skwitował tą sytuację zamyślonym grymasem. Mężczyzna rozejrzał się dookoła dodając.
- Gdzieś…. to oznacza dość duży obszar.
Dodał pokrótce. -Lepiej jak ja pojadę z kimś na zwiad. Quad przeciśnie się wszędzie, ale dżip… mogą z tym być problemy. Tak sądzę.

Jeep zacharczał cicho, stojąc, bo Lyssa nie wyłączyła w tej sytuacji silnika. Sięgnęła do pasa i wyciągnęła jedną ze swoich krótkofalówek. Ostatnio jedną z nich wręczyła Woodsowi, więc być może wciąż ją miał? Co prawda odkąd tu wylądowali, nie użyli ich ani razu, jednak warto było chociaż spróbować. Nie dyskutując na ten temat z Majorem, który zirytował ją tym jak uczepił się że nazwała go po imieniu, nacisnęła przycisk i odezwała się do urządzenia.
- Alan..? Alan, tu Lyssa. Odezwij się jeśli mnie słyszysz… - Odetchnęła ciężej, puszczając przycisk krótkofalówki. Odpowiedział jej jednak jedynie szum w eterze…
Azjatka spojrzała po reszcie towarzystwa w aucie, za chwilę wbijając wzrok gdzieś w dal, poczekała jeszcze trochę na odpowiedź, ta jednak nie nadchodziła.
- Jedziemy po Ciebie.. Nie daj się zabić, bo nie będę miała kim rzucać na plaży. - Nadała jeszcze, choć nie wierząc, by miała otrzymać odpowiedź. Zastanawiała się czy Woods żyje i czy uda im się go odnaleźć. Krótkofalówkę zamocowała ponownie do pasa i spojrzała jakoś tak na Kim, chwilę zatrzymując ten wzrok w zamyśleniu.

W tym czasie Collins wygrzebał skądś race, po czym pokazał je Majorowi, na co ten kiwnął głową. Następnie Baker spojrzał na “Sosnę”.
- A co ja przed chwilą powiedziałem? Najpierw spotkamy się z drugą grupą, a następnie poszukamy Woodsa. A kto go poszuka, to ustalimy później - Dowódca nieco wycedził przez zęby, podkreślając istotne słowa wypowiedzi.

W tym czasie, przypadkowo, wzrok Kimberlee natrafił na spojrzenie Lyssy. Blondyneczka nerwowo nieco przygryzała wargę.

Nagle zaś, Major położył dłoń na ramieniu Kiku! Spojrzał na kobietę, prosto w jej oczy, surowym wzrokiem. Wzrokiem żołnierza. Ale nagle… jakby się uśmiechnął? Przez jego usta przeszedł cień śmiechu?
- Znajdziemy go - Powiedział.

Lyssa zmrużyła oczy, patrząc wyzywającym wzrokiem w te surowe oczy Majora, a dłonie miała oparte na kierownicy. Ona żołnierzem nie była i żołnierskie zasady i postrzeganie świata było jej obce.
- Jeśli ja nie mogę zwracać się po imieniu, ‘Panie Majorze’, to to jest molestowanie seksualne. - jej oczy zwęziły się jeszcze bardziej wyzywająco, patrząc uważnie w ślepka Majora, ale nic sobie nie robiła z dłoni którą trzymał na jej ramieniu. Odwróciła twarz przed siebie, z satysfakcją której nie próbowała ukrywać i dodała już całkiem normalnym tonem.
- Więc gdzie mam jechać..?

Harry wciąż był myślami na polanie, gdzie wygłodniałe drapieżniki próbowały zrobić sobie z nich obiad. Po chwili do niego dotarło, że nie tylko oni potrzebują pomocy. Woods zaginął w akcji i podróżnika zmroziło. Alan dał się poznać jako przesympatyczny facet i gdyby miał już nie wrócić z tej wyspy…
- Major ma rację, musimy się najpierw spotkać z drugą grupą, im nas więcej tym większe mamy szanse przeżyć i znaleźć Alana .
Frost wytarł pot z czoła. .
- To był głupi pomysł, żeby się rozdzielać… już wczoraj wiedzieliśmy, że grasują tu agresywne gatunki. Powinniśmy spierdalać z tej wyspy, a nie ścigać się z Chińczykami kto pierwszy znajdzie ropę i świecidełka. Jeśli Durand tak zależy na pierwszeństwie mogę włożyć w ziemię amerykańską flagę albo proporczyk z logo korporacji i zrobić parę zdjęć jako dowód w Sądzie - ironizował.

Sosnowski siedzący na quadzie z bronią gotową do użycia, obserwował teren wypatrując zagrożeń. Być może nie słyszał rozmów, czy działań w jeepie, a może po prostu nie miał najmniejszej ochoty na to reagować… w każdym bądź razie, z jego strony do zaistniałej sytuacji póki co nie zostało wniesione nic nowego… I wyraźnie się niecierpliwił, bo ekipa stała zamiast ruszyć dalej.

Baker zabrał dłoń z ramienia Lyssy, po czym pokręcił głową nad samą kobietą.
- A pozywaj sobie do bólu - Wzruszył ramionami, po czym nie zajmując się już Azjatką, zaczął przez komunikator wywoływać “Beara” oraz Currana.
- Znam swoje prawa, John. - Powiedziała wesoło Lyssa, co już Majora kompletnie nie zainteresowało.

Przez następne parę minut koordynowano spotkanie obu grup, by ruszyć Woodsowi na ratunek. Na końcu zaś skorzystano z rac, “Zapałka” wystrzelił je ponad dżunglę, by w ten sposób pomóc sobie wzajemnie z ustaleniem konkretnych kierunków… i w końcu ruszono na spotkanie drugiego sierżanta i reszty ekipy.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline