Odpoczynek i splądrowanie zapasów żywnościowych przywróciło siły Fowlerowi. Rankiem ruszyli skoro świt, po trzech godzinach przedzierania się przez dżunglę natrafili na pierwsze ślady cywilizacji. Wydeptana ścieżka, prowadziła w interesującym ich kierunku. Kilkadziesiąt metrów dalej w gąszczu liści ginęła jakaś budowla. Na pewno nie były to jeszcze ruiny. Gdy ostrożnie podeszli bliżej ich oczom ukazał się obrośnięty lianami i mchem posąg sześciorękiej Bogini Kali. Potężna postać patrzyła w dal, w kierunku płynącej gdzieś tam rzeki. Raf nie zwrócił na to uwagi, bo i nie miał powodu, ale John i Fowler spojrzeli po sobie. Obaj spostrzegli, że każda ręka miała po trzy palce. Tyle, że rzeźbiarz najwyraźniej pomylił się o jedną parę rąk. Bo jeśli się nie pomylił...