- Disculpa, padre. - Estalijczyk uniósł dłoń w ramach przeprosin. - Rzeczywiście nie poznałem was, Herr Werner. Na gościńcach roi się od zielonoskórych i bandytów, to człowiek ostrożniejszy niż zwykle. - Wyjaśnił. - Możliwe, że głosu waszego żem nie poznał od razu, bowiem pewien nasłany przez plugawego kultystę demon nieco słuch mi uszkodził... - wskazał palcem opaskę.
- Jako rzekł magister Lutefix - skinął w kierunku Elmera - Pojedziemy razem i wyjaśnimy nieporozumienie... - uśmiechnął się słabo.