Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2018, 21:23   #74
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Plenery i obietnice

Perka przeklęła pod nosem. Przeszła spojrzeniem do świata duchów po raz kolejny tego dnia i zaczęła się rozglądać za swoim chowańcem.
Szybko wyczuła, że jest on poza domem, gdzieś w pobliżu brzegu rzeki. Perka nie czekając zebrała się szybko i ruszyła w tamtym kierunku. Jeszcze tego brakowało by rusałki dopadły teraz Wilgę.
Z walącym jak młot sercem Zosia przebiegła przez kolejne schody i wypadła z mieszkania. Pognała w kierunku rzecznych szuwarów przy których dostrzegła śpiącego Ducha i rysującą w notatniku Jagodę, wyraźnie skupioną na tym zadaniu. Zosia odetchnęła i już dużo spokojniej podeszła do malarki. Podchodząc zerknęła co Jagoda maluje. Kolejną wizję czy może tym razem miała jednak chwilę dla siebie. Pejzaż który rysowała artystka, był taki sam jak ten który Zosia widziała za sobą. Kto wie, może gdyby Jagoda ukończyła ASP to spotkałyby się na jakimś warszawskim wernisażu i kochały w wygodnej stylowej sypialni, gdzieś w Warszawie?
- Śliczne. - Zosia uśmiechnęła się do malarki. - Zgodnie z obietnicą wróciłam potwornie rozpalona.
- I napra…- zaczęła pytać, ale nagle zmieniła zdanie i czerwieniąc się wydukała zawstydzona. - Pppokaż… mi.
Zosia uniosła koszulę pokazując przemoczone spodnie.
- Wiesz jak to obciera? - Powoli rozpięła rozporek, ukazując przemoczone majteczki. - Musiałam unikać patrzenia na Salamandrę i naobiecywać co nieco dwóm lesbijkom by mnie nie tknęły.
- Lesbijkom? - palec Wilgi zaczął delikatnie pocierać kobiecość kochanki przez przylepioną do niej bieliznę. - Więc nie byłaś… aż tak bardzo grzeczna.-
Spojrzała z figlarnym uśmiechem pytając. - W nagrodę masz … życzenie. Chcesz mi służyć? Wolisz bym teraz ja była twoją pokojówką? Lub zrobiła coś konkretnego?
- Byłam grzeczniutka… chciałam kupić miód dla Salmandry w podzięce za gościnę. - Perka zamruczała czując na sobie dotyk Wilgi. Poczuła jak jej ciałem wstrząsnął dreszcz. - Obojętnie… mogę ci służyć..tylko doprowadź mnie nim oszaleję.
- Rozbierz się i połóż… chcesz bym też się rozebrała? - zamruczała Jagoda wodząc już dłonią po przemoczonych majteczkach.
Perka od razu zaczęła zrzucać z siebie kolejne warstwy.
- Tak… chcę popatrzeć. - Skopała z siebie buty niemal wrzucając je do rzeki.
Jagoda wstała i zaczęła rozpinać koszulę powoli odsłaniając skromny różowy stanik.
- Jak można wpakować się w obiecywanie lesbijkom czegoś podczas kupowania miodu?- zapytała zaciekawiona.
- Już tak działam na ludzi. Zeszłyśmy do piwniczki wybrać słoik i… - Perka ułożyła się zupełnie naga, częściowo układając na swoich ubraniach. - wiesz ciasno, ciemno. Zaczęła się do mnie dobierać, to ją zaspokoiłam ale przyszła jej partnerka… fakt faktem nie dałam się zaspokoić i zaraz oszaleję. - Rozchyliła szeroko nogi pokazując swoją zaróżowioną, gorącą i bardzo mokrą kobiecość.
- Ona zaczęła? Może nie powinnam cię samej puszczać. - zapytała żartobliwie artystka, zdejmują po butach spodnie nachylona ku Zosi. Będąc już w tylko różowej bieliźnie, postawiła stopę w grubej skarpetce z wełny na kobiecości kochanki pocierając ją stanowczymi jej ruchami. I zabrała się za zdejmowanie stanika.
- Jesteśmy… zaproszone.. na wieczór. - Perka zaczęła się ocierać swoim kwiatem o szorstki materiał, chwytając niemal boleśnie własne piersi i je ugniatając.
- Chcesz bym patrzyła jak się z nimi kochasz? - mruczała Wilga odrzucając stanik. - Czy mnie rzucisz im na pożarcie?
Nie przestając ocierać się stopą o kobiecość kochanki, spytała znów. - Majtki też, czy mam już się tobą zająć?
Perka jęknęła głośno.
- Błagam.. a chcesz bym doszła od twojej skarpetki? Bo… czuję że jestem blisko. - Zosia naparła biodrami tak, że duży palec Jagody wbił się w jej kwiat.
- To nie będziemy czekać. - Jagoda opadła na czworaka, od razu wsuwając palce głęboko w grotę rozkoszy kochanki, podbijając ją bezlitosnymi ruchami. Ustami przyssała się zaś do wrażliwego punkciku rudej czarownicy wodząc po nim dodatkowo zwinnym języczkiem. Jeden atak wystarczył by Zosia doszła z głosnym okrzykiem. Poczuła jak jej ciałem targnął silny dreszcz na chwilę wyginając jej ciało w łuk. Nie spodziewała się...nie. Bardzo się spodziewała, że była aż tak wygłodniała. Oddychając z trudem wpatrywała się w Jagodę, zdając sobie sprawę, że od kiedy się poznały nie miała chyba tak długiej przerwy.
Artystka zwolniła tempo ruchów dłoni, ale nie przerwała zabawy kobiecością kochanki, tak jak jej usta nadal całowały wrażliwy puncik. Przez to Zosia widziała przede wszystkim , czarne pukle włosów i wypiętą w górę pupę Wilgi.
- Więęc… jaka będzie ta nagroda dla ciebie? - spytała malarka nie zaprzestając pieszczot.

- To nie była nagroda? Czułam, że zaraz eksploduję… - Głos Perki przypominał mruczenie zadowolonej kocicy. Uśmiechnęła się ciepło do malarki. - Mam ochotę byś wymęczyła swoją służkę.
- Wymęczyła? Ale moja służka nie jest odpowiednio ubrana… - pstryknęła palcem w twardy czubek piersi Zosi.- Może skorzystamy z sypialni i wibratora, co?
- Jeśli moja Pani tego sobie życzy. - Perka ujęła dłoń Wilgi i pocałowała ją. Chwilę wodziła po gładkiej skórze wargami by po chwili wsunąć w usta palce malarki i possać je mocno. Chciała więcej. Dużo więcej i czuła, że będzie musiała mocno walczyć z sobą by cokolwiek jeszcze dziś załatwić, na przykład… obiad. - Moja Pani nie jest głodna?
- Trochę. - stwierdziła podnieconym głosem malarka przyglądając się działaniom Zosi. - W czym ci się najbardziej podobam?
- Nago. - Perka zaczęła całować nadgarstek Jagody, a po nim przedramię, wodząc po gładkiej skórze swoim językiem. - W luźnych koszulach spod których nieśmiało wygląda twoja zgrabna pupa.
- Dobrze… choć nie jestem tak ładna jak Świerga…- szeptała cicho okularnica poddając się pieszczocie i wyrażając cicho swoje mroczne pragnienia. - Mam ochotę cię związać, wiesz?
- A ja z chęcią dam się spętać mojej Pani. - Perka uniosła się nieco by pocałować wrażliwą skórę pod ramieniem kochanki. - A będziesz chciała się ze mną wybrać do tych dziewczyn? Planują oblać mnie miodem i wylizać. -
- A są miłe czy straszne? - zapytała cicho Jagoda drżąc od pieszczoty.
- Milutkie… nawet wydawały się być nieco nieśmiałe…. może moja imienniczka mniej niż gospodyni. - Zosia przysunęła się jeszcze bardziej i ucałowała pierś malarki. - To… obiadek i dam się związać? A potem wyprawa. Czy może chcesz mieć więcej czasu nad dręczeniem mego ciała?
- Mam wrażenie, że powinnam cię ukarać… nieśmiała lesbijka cię uwodziła? - zapytała podejrzliwym ale i podnieconym tonem głosu Jagoda dociskając delikatnie głowę Perki do swojego biustu.
- Moja Pani… wiesz jak działam na ludzi. - Język Zosi powoli przesunął się po karmelku malarki. - Nawet moja Pani mimo iż nieśmiała… - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - lubi dotykać mojego ciała. Czy też się mylę?
- Ale wpierw mnie uwiodłaś. - jęknęła Jagoda w proteście prężąc zmysłowo swoje ciało.
- Tylko odpowiadałam na twoje spojrzenie. - Zosia ujęła piersi malarki w swoje dłonie i zaczęła je ugniatać, pieszcząc je na przemian swoim językiem. - Pamiętasz jak wpatrywałaś się w moją przemoczoną koszulkę? Z jaką ciekawością badałaś moje piersi swymi dłońmi, sprawdzając czy są takie same jak na twoim rysunku?
- Łatwo się w ciebie zapatrzeć i rozbierać wzrokiem… ale to nie to samo. - protestowała coraz bardziej zaczerwieniona Jagoda, pojękując cichutko.
- A gdyby była Pani nieco śmielsza i chciała coś więcej niż tylko rozbierać wzrokiem? - Zosia possała jeden z karmelków pozostawiając wokół niego zaróżowiony ślad. - Ja.. z przyjemnością przyjmę karę od mej Pani, ale chciałabym by najpierw słusznie Pani wydała wyrok.
- A one… były? - pisnęła cichutko Jagoda chwytając za dłoń Perki i wsuwając ją, pod swoje wilgotne obecnie majteczki.
- Chciały mnie dotykać, ale… były delikatne. Zosia ledwo przesunęła dłonią.. tutaj. - Perka przesunęła palcami w miejscu gdzie dotknęła jej jedna z bartniczek. - I powstrzymałam ją ledwo zaciskając uda. - Powoli sięgnęła głębiej odnajdując wrażliwy punkt Jagody i pieszcząc go delikatnie.
- Mhmmmm… - Jagoda coraz mniej skupiała się na rozmowie, a coraz więcej na dotyku. Jej ciało było rozpalone i drżało. Okularnica przymknęła oczy poddając się doznaniom.
Perka ssąc mocniej karmelek jednej z piersi malarki, sięgnęła w głąb jej kwiatu. Poruszając powoli palcami, starała się prowadzić kochankę na szczyt.
- Mmmm…- mruczała okularnica prężąc się pod pieszczotami, coraz bardziej rozpalona. Powoli wyginała się w łuk, jakby ciało jej Pani domagało się więcej uwagi od swojej służki.
Zosia całując piersi Jagody sięgnęła drugą dłonią pomiędzy jej pośladki i pomału zaczęła wsuwać palec w tylny otworek kochanki, przyspieszajac przy tym ruchy w jej kwiecie.
- Mmm..tak… jeszcze.. tro..taaak.- pomrukiwała, a potem pojękiwała malarka, potem jej jęki przeszły w głośny krzyk. Jagoda doszła głośno.
Perka poruszała palcami coraz wolniej. Sama miała teraz ochotę na kolejny raz…. i jeszcze jeden. Delikatnie pochwyciła zębami karmelek piersi Wilgi i pociągnęła za niego.
- Co teraz…- szepnęła rozgrzanym pożądaniem głosem malarka głaszcząc Zosię po włosach. Spoglądała na nią oblizując wargi.
- A co moja Pani chce ze mna zrobić? - Perka uśmiechnęła się zalotnie do kochanki.
- Na razie ubrać…- odparła ze złośliwym uśmieszkiem Jagoda.- Bardzo kusząco… bym mogła cię ukarać za pokazywanie zbyt wiele. A tak bardziej na serio… ja nie czuję się tu dobrze. Tak na dworze… ktoś mógłby nas zobaczyć. Nie byłam cicha.
- No to się ubieramy i wracamy do domku.- Perka sięgnęła po swoją koszulę. - Obiecałam Salamandrze obiad. Zjemy? Obiecuję, że będę grzeczna.
- Wracamy. - zgodziła się Jagoda sięgając po swoją koszulę. -Zjemy i… odpoczniemy. Planujesz coś wieczorem? Bo jeśli nie… to wtedy bym coś… zabawiła się moją pokojówką.
- Jesteśmy zaproszone na miodne przyjęcie, ale możemy tam pojechać po obiedzie i mieć dla siebie wieczór. - Zosia zapięła koszulę na dwa guziki, a resztę ubrać zgarnęła w dłoń.
- I bardzo chcesz tego, prawda? Żebyśmy się w trójkę zajęły tobą… robiły nieprzyzwoite rzeczy… pieściły cię…- malarka uszczypnęła lekko pupę Perki chichocząc. - Łakomczuszek się z ciebie robi.
- Wiesz, że lubię być w centrum uwagi. - Perka mrugnęła do Jagody i ujęła pod ramię nim ruszyły w kierunku domku. - A przynajmniej jeśli chodzi o sprawy łóżkowe.
- Z pewnością to zauważyłam.- zaśmiała się Jagoda głaszcząc pośladek Zosi i szepnęła jej do ucha.- Mam na to ochotę...bawić się tobą wraz z twoimi znajomymi, wodzić palcami po twojej skórze… wymęczymy cię.
- Trzymam cię za słowo, moja Pani. - Perka objęła Wilgę w pasie i przyciągnęła ją mocno do siebie całując namiętnie.

Rozmowa o czarownika i wiedźmach

Po pocałunku dotarły do domu, Duch wraz z nimi podążając za oboma dziewczyna. Artystka ruszyła na górę by się umyć pod prysznicem i przebrać, pies zaś do kuchni by podjeść z miski.
Zosia rzuciła swoje ubrania na krzesło i w samej koszuli zabrała się za przygotowania do sporządzenia posiłku. Znalazła jakiś drób i makaron i uznała, że najlepiej będzie zrobić coś szybkiego. Chwilę zajęło jej przeszukanie szafek w celu znalezienia jakichś ziół. Nastawiła kawę, czując że czeka ją raczej długi i męczący dzień i nucąc cicho zabrała się za gotowanie.
- W domu też tak świecisz gołym tyłkiem?- zapytała zadziornie Teofila wchodząc do kuchni nadal w stroju którym kusiła na komisariacie.
- Nie mam domu, więc ciężko powiedzieć. - Perka tylko zerknęła na gospodynie i wróciła do gotowania. Teraz gdy już miała okazję dojść czuła się nieco lepiej. - Ale często gdy gotuję zamiast koszuli mam na sobie tylko fartuszek.
- Acha…- zaśmiała się Teofila zaciskając dłoń na pośladku Zosi.- ...to niemal jak prowokacja, wiesz?
- Prowokacja do czego? - Zosia uśmiechnęła się ponad ramieniem do gospodyni.
- Do tego…- czarownica przesunęła znacząco palcem pomiędzy pośladkami Zosi i dodała poważniej.- Cóż.. przygotowałam insencję i maść… w razie gdybyś chciała zajrzeć do moich wspomnień. Lub ja do twoich.
- A przychodzi ci do głowy, co byś chciała zobaczyć w moich wspomnieniach? - Perka gotując poruszyła pośladkami, ocierając się o dłoń Salamandry.
- Powód dla którego ściga was Baba Jaga… bo w końcu za potężne nie jesteście. Przychodzi mi w sumie jeden… niepokojący.- wyjaśniła Teofila wodząc jednym palcem prowokująco wokół bramy perwersyjnych rozkoszy Zosi. -... Ciągnie swój swój do swego. Baba Jaga jest z Jagody lub twojego rodu.
Perka zamruczała.
- Pytanie tylko… której z nas. - Zosia przykryła garnki pozwalając daniom dojść i spojrzała na Salamandrę. - Na rodzie Wilgi wisi klątwa, nie bez powodu, a mój ród… cóż jeśli poprzedniczki mojej matki były jeszcze bardziej zachłanne to wszystko jest możliwe. Tylko czemu tak uważasz? Toż ma nasze dary, do czego niby byłybyśmy jej potrzebne?
- Nie wiem… po prostu… rozważam możliwości. I tylko taki widzę powód, by zapolować na młodziutkie niedoświadczone czarownice.- palec Salamandry nie posuwał się dalej w swoich działaniach, ale nadal tam był.. nadal dotykał tak, by Zosia mogła zgadywać co by było gdyby…
A jej ciało wiedziało co mogłoby być dalej. Wzdłuż kręgosłupa raz po raz przebiegał przyjemny dreszcz. Tak bardzo miała ochotę na kolejny raz i czuła, że byłby on równie szybki co poprzedni. Zbyt bardzo wygłodziła się tą, toż tak śmieszną jeśli chodzi o czas trwania, przerwą.
- Może… nie goni dokładnie nas? Może szuka kogoś z kim jesteśmy powiązane? - Zadawała pytania rozpalonym głosem.
- Może… sama nie wiem. Kogo mogłaby szukać?- Teofila świadomie, czy może nieświadomie nadal droczyła się z “głodem” Perki.
- To musi być ktoś kogo pragnie, prawda? Jednak… jest zachłanna. - Zosia poczuła nagle także inny dreszcz. Mniej przyjemny. Ile osób jej pragnęło? Co potrafili zrobić by ją posiąść? Ale… to nie był chyba wystarczający powód dla Baby Jagi.
- To raczej… w sumie to nie wiem czy rzeczywiście kogoś… pragną z oczywistych powodów. - zadumała się Teofila, spochmurniała wyraźnie. - Cóż… pożyjemy zobaczymy.
- W sumie nie wiemy na czym im zależy, prawda? Bo chyba nie tylko na potędze. - Perka zakręciła gaz i sięgnęła po rękawiczkę by odlać makaron. - Zjemy?
- Dobrze…- dłoń czarownicy porzuciła pupę Zosi, a Teofila usiadła przy stole.
Perka nałożyła trzy porcje i zaniosła je na stół.
- Prawda jest taka, że nawet nie jesteśmy pewne czy to Baba Jaga. - Powoli ułożyła na stole sztućce. Ta cała sytuacja… ta ilość niewiadomych. A do tego pozostawały te dziwne uczucia gdy robiła to z Patrykiem, oraz… stosunek z “mgłą”. - Byłam ciekawa czy może spotkałaś się z pewnym.. dziwnym typem zaklęcia.
- Z jakim?- zapytała zaciekawiona Teofila.
Perka usiadła przy stole i czekając z jedzeniem aż Wilga wróci opisała swoją przygodę z poddasza u Joanny i rysunek z jakim przyszła do niej Jagoda chwilę później.
- Tak. Dawno temu.. ktoś próbował podobnej sztuczki. Tylko nie mgliści kochankowie, a wojownicy przyszli.- rzekła w odpowiedzi Salamandra.- Białoruska czarownica… nie znam imienia… służa rodowi ruskich arystokratów.
- I Baba Jaga też pochodzi z podobnych regionów? - Zosia sięgnęła po widelec i zaczęła się bawić swoim jedzeniem. - Nie rozumiem… co miało znaczyć, że razem możemy wiele osiągnąć.
- Baba Jaga może pochodzić z każdych regionów. W Hiszpanii mówią na nią Brucha na przykład.- wyjaśniła Salamandra zabierając się z jedzenie.
Perka westchnęła. Przez chwilę obserwowała gospodynię i w końcu podjęła decyzję. Jeśli miały coś ustalić nie mogła ukrywać czegoś przed starszymi.
- Ostatnio gdy kochałam się ze swoim ulubieńcem też czułam coś dziwnego. - Powoli opowiedziała o wrażeniach podczas zabaw z Patrykiem i o tym jak się zmieniały. - Nieco… zaczyna mnie przytłaczać to wszystko.
- Ty wiesz że nie powinno się nikogo faworyzować w miłości? Gdy jest się czarownicą?- przypomniała jej Teofila.- Nie można się w pełni oddawać jednemu mężczyźnie czy jednej kobiecie.
- Wyobrażasz sobie mnie wytrzymującą z jedną osobą? - Perka mruknęła niezadowolona. Już zapomniała o starej dobrej śpiewce. - To po prostu facet, z którym teraz jest mi dobrze.
- Skoro tak twierdzisz…- odparła z uśmiechem Salamandra i wzruszyła ramionami. - To pewnie nie powinnaś się tak przejmować tym.
- Niepokoją mnie wrażenia, które miałam obok. - Perka westchnęła ciężko. - To nie był jakiś podglądający duch.
- Dywinacja tego typu to raczej domena czarowników niż czarownic.- zamyśliła się Teofila jedząc powoli. Tymczasem po schodach schodziła czerwona na twarzy Jagoda, w szarym t-shircie z nadrukiem w postaci Hello Kitty,skarpetkach na stopach i.. prawdopodobnie jakimiś majteczkami pod t-shirtem. Związane w kucyk świeżo umyte włosy opadały jej na lewe ramię.
- Chodź jeszcze powinno być ciepłe. - Perka wskazała malarce jej talerz z jedzeniem korzystając z okazji by dokładnie przyjrzeć się ubiorowi przyjaciółki. Czy miała coś pod koszulką? Nie odrywając wzroku od Wilgi odezwała się do Salamandry. - Nie.. nie słyszałam nigdy o czarownikach.
- Bo to niebezpieczni ludzie i nieco… bardziej oddaleni od spraw tego świata. Nasza magia opiera się na naturze i sercu, ich... ich magia to umysł i to co kryje się w mrokach poza tym światem czy nawet sferą duchów. Nie ma ich przez to wielu. To niebezpieczna sztuka kończąca się zwykle brutalnym zgonem. Ci jednak którzy unikną zasadzek potrafią bardzo wiele, mając potężne byty na swoich usługach.- wyjaśniła Teofila.
Perka niechętnie oderwała wzrok od przyjaciółki by zerknąć na gospodynię.
- Jakoś nie widzę powodu, dla którego jakiś czarownik miałby się mną interesować. - Zosia westchnęła i zabrała się za jedzenie. Prawda była taka, że nie widziała też powodu by jakaś Baba Jaga miała się nią interesować.
- Ja też nie… chyba, że jest młody i jurny. - zażartowała Teofila jedząc posiłek, a zawstydzona Wilga dołączyła się do tej małej uczty.
Zosia prychnęła.
- Po posiłku wybierzemy się chyba do wsi. Potrzebujesz czegoś? - Perka skończyła jeść i odsunęła talerz.
- Nic mi nie przychodzi do głowy. Chyba że trzeba uzupełnić zawartość lodówki. - zamyśliła się Teofila.
- To sprawdzę przed wyjściem. - Perka uśmiechnęła się do gospodyni. Po chwili wpatrywania się w Salamandrę ze szczególnym uwzględnieniem jej dekoltu, uznała że jednak chciałaby dowiedzieć się nieco więcej. - Spotkałaś kiedyś czarownika?
- Kilku… dużo było ich w okresie międzywojennym. Wtedy spirytualizm był modny, a oni przestali się ukrywać. - wspominała Salamandra z nostalgią wypisaną na twarzy.
- I jakie były relacje między nami, a nimi? Wiesz.. nieco mnie niepokoi bo naprawdę nigdy o nich nie słyszałam. - Perka sięgnęła po swój kubek z kawą. - Nawet głupich plotek jak o Babie Jadze.
- Bardzo osobiste… czasem bardzo namiętne. - odparła z lubieżnym uśmiechem Teofila i wzruszyła ramionami dodając. - Nie dziw się że o nich nie słyszałaś. Choć nie są tabu jak Baba Jaga to… nie wszystkie czarownice o nich słyszały. Nasze drogi rzadko się krzyżują, a nasze interesy… jeszcze rzadziej.
Zosia przytaknęła. Zaczynała się obawiać ilości potencjalnych przeciwników, którzy kręcą się w jej okolicy, a już najbardziej irytowało ją, że nie wie czy rzeczywiście chodzi o nią czy o Jagodę. Skupiła spojrzenie na jedzącej Wildze znów przesuwając wzrokiem po wypukłościach kryjących się pod koszulką. Bo gdyby nie chodziło o Jagodę… może bezpieczniej byłoby ją zostawić? Zosia musiał jednak przyznać, że cieszyła się mając w końcu jakieś stałe towarzystwo.

Bez słowa podniosła się i zebrała opróżnione naczynia by je pozmywać.
Koszulka Wilgi podkreślała jej kształty… i brak stanika, z czego zawstydzona malarka zdawała sobie sprawę starając się jakoś ukryć ten fakt. Nie była skłonna do rozmowy. W przeciwieństwie do Teofili. Czarownica uśmiechając się wspominała. - Nie spotkałem żadnego wrogiego nam czarownika. Jeśli już to na odwrót.-
- Nie żebym nie chciała jakiegoś spotkać. Przyznam się, że pobudziłaś moją ciekawość, ale… niepokoi mnie, że taka szansa jest akurat w tym momencie. - Zosia opłukała talerze i wrzuciła je do zmywarki, po czym zabrała się za garnki. - Myślisz, że ktoś taki mógłby nam pomóc z Babą Jagą?
- Jakiś doświadczony i potężny… byłby godnym dla niej przeciwnikiem. - oceniła sytuację Teofila drapiąc się po podbródku. - Tyle że większość z nich to egocentrycy i samoluby. Nadmiar potęgi tak robi z człowiekiem.
- Powiedz mi, który facet nie jest egocentryczny i samolubny. - Perka uśmiechnęła się ponad ramieniem do Salamandry. - Różnica jest taka, że może rzeczywiście mają powód by tacy być.
- Ich cała sztuka dotyczy wymiarów dalekich od naszego, więc… niespecjalnie obchodzi ich ten. Oczywiście nadal to faceci z męskimi potrzebami… - uśmiechnęła się enigmatycznie Teofila. - ... nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy.
Zosia zaśmiała się.
- Myślę, że nieprędko jakiegoś spotkam. - Odłożyła garnki na suszarkę i obróciła się w kierunku obu czarownic. Uśmiechnęła się do milczącej Wilgi. - To będziemy się pomału zbierać?
- Msssimubbrać.- wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem malarka.
Perka podeszła do Wilgi i podała jej rękę.
- Tak. Obu nam się to przyda. - Wzrok rudej czarownicy przesunął się jeszcze raz po ciele malarki nim pochyliła się do jej ucha i odezwała szeptem. - Choć… najpierw chętnie cię rozbiorę.
- Mhmm…- wymamrotała pod nosem artystka wstając powoli i pochwyciła dłoń Zosi. - Chćmy.
Zosia dała się pociągnąć na piętro korzystając z okazji by na schodkach popatrzeć na pupę Jagody.
- Naprawde wyglądasz cudownie w tym stroju. - Z twarzy Perki nie schodził szeroki uśmiech.
- Czuję się goła… - burknęła cicho artystka, a gdy znalazły się na piętrze popchnęła Zosię lekko w kierunku łóżka. - Powinnam się zezłościć na ten pomysł. Źle się czuję, gdy jestem naga przy Salamandrze.
Zosia pociągnęła ją za sobą na łóżko. Pozwoliła Jagodzie opaść na siebie i skierowała jej dłoń w kierunku swojej mokrej, zupełnie nagiej kobiecości.
- Wobec tego pozwól, że jakoś ci wynagrodzę tą niedogodność moja Pani. - Sięgnęła dłonią do osłoniętej jedynie przez koszulkę piersi malarki. - Bo widok, który zapewniłaś sprawiła mi bardzo dużo przyjemności.
- Taaaaak? A ja chcesz mi to wynagrodzić? - zapytała malarka zanurzając władczo palce w rozpalonej pożądaniem grocie kochanki i poruszając nimi leniwie.
Perka zamruczała zadowolona i naparła biodrami na palce kochanki.
- Z przyjemnością spełnię dowolny rozkaz mojej Pani. - Uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki ugniatając dłońmi jej piersi.
- Nawet najbaaardziej szalony? - zapytała zadziornie Jagoda, choć brzmiało to jakby nie miała żadnego pomyśłu na razie. Za to miała palce w intymnym zakątku Zosi i z premedytacją ich używała napierając mocniej na jej kwiatuszek.
- Nawet najbardziej szalony. - Perka przymknęła oczy czując jak zbliża się do szczytu. Jej dłonie zaczęły mocniej ugniatać pochwycone krągłości do momentu, aż jej ciałem wstrząsnął intensywny dreszcz. Krzyknęła czując iskrę przyjemności przeszywającą wygłodniałe ciało.
- Dobrze… więc… uklęknij na czworaka na łóżku… i wypnij pupę… tak mocno jak możesz. Ukarzę cię trochę. A i ręce za siebie, bo wiesz co mnie… pobudza.- rzekła zawstydzona Jagoda.
- Dobrze. - Zosia przewróciła się pod kochanką na brzuch i pomału wypięła pupę ku górze prezentując ją swojej kochance. Splotła palce swych dłoni układając je na plecach i układając policzek na poduszce. - jestem.. gotowa na karę, Pani.
Jagoda oczywiście związała nadgarstki razem chichocząc zmysłowo. I zabrała się za wyszukiwanie czegoś. Perka posłyszała znajomy dźwięk, jakby bzyczenie. Czyżby malarka chciała ją ukarać za pomocą ich zabawki?
Zosia przygryzła wargę czekając niecierpliwie na to co się stanie. Atak nastąpi na jej pupę czy kwiat? Kiedy nastąpi? Czy będzie bolesny, szybki… a może delikatny i męczący, zmuszający ją do błagań. Te i podobne pytania sprawiały, że czuła narastające podniecenia i szybko zapomniała o troskach, które męczyły ją w kuchni.
Powoli twardy przedmiot… najpierw otarł się o pośladki, a potem zanurzył między nimi. Ostrożnie, acz stanowczo i mocno… Jagoda chciała pewnie umieścić cały wibrator w tobie, więc wciskała do oporu.
Perka jęknęła od brutalnego ataku czując jak nogi delikatnie się pod nią uginają.
- Wszedł głęboko. - mruknęła Jagoda zapewne wpatrując się w wibrujacy w Zosi tyłeczku przedmiot. Przez chwilę nic się nie działo, aż ruda czarownica poczuła i usłyszała uderzenie w pośladek. Mocny i bolesny i łączący się z wibracjami zabawki.
- W końcu to kara, prawda?- usprawiedliwiła się malarka.
- T... tak. - Perka jęknęła cicho z bólu. Rozchyliła nieco szerzej nogi licząc na delikatną ulgę.
- Fajnie drżą. - mruknęła Jagoda, zapewnie klęcząc za Zosią i bezlitośnie traktując jej pośladki kolejnymi uderzeniami.- To twoja wina… wiesz dobrze, że jestem nieśmiała.
- Tak! - Słowa Perki połączyły się z głośnym jęknięciem. - Wy..wybacz.
- Myślę, że powinnam ja… przynajmniej ubierać się grzeczniej…- oceniła Jagoda kolejnymi uderzeniami wprawiając pośladki w drżenie i zaczerwienie. Łączyło się to jednak z przyjemnymi doznaniami pomiędzy nimi. Wibrator umieszczony głęboko przenosił dodatkowe doznania na całe ciało związanej czarownicy wraz każdą wibracją.

Z każdym kolejnym atakiem jęki Perki mniej świadczyły o bólu, a bardziej o rozkoszy która zaczynała wypełniać jej ciało. Uderzenia wywoływały w niej przyjemne dreszcze rozchodzące się od wibrującego w niej urządzenia i sprawiające, że jej piersi napięły się, a karmelki stwardniały.
- Ale… Pani wygląda tak ślicznie. - Wyjęczała pomiędzy kolejnymi klapsami.
- Ale się niemal spaliłam ze wstydu! - krzyknęła Jagoda, a jej ciosy dłoni stały się mocniejsze i bardziej brutalne. - Może dla ciebie, czy innych czarownic takie łażenie to nie problem, ale ja nie potrafię. I jeszcze rozebrałaś mnie przy szuwarach. A jakby ktoś mnie zobaczył?!
- Pragnął.. by... cie...bie… - Zosia ku własnemu zdziwieniu zdała sobie sprawę, że wypina się mocniej na ataki. To uczucie gdy palce kochanki niechcący uderzały o jej nabrzmiały kwiat, gdy dopychały wibrator w głąb niej. To wszystko było tak potwornie… podniecające. - Pani.. jest… pociągająca.
- Wcale nie… przede wszystkim bardzo… nieśmiała…- jeszcze kilka uderzeń poczuła Zosia, a potem usłyszała wyznanie. -... i podniecona.
- Lubię gdy jest Pani podniecona. - Zosia zerknęła ponad ramieniem i uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki. - I uwielbiam Pani rumieniec.
- No… może powinnam potrenować karanie… jakoś nic się nie poprawiasz.- rzekła artystka zajęta zsuwaniem się łóżka, a potem ściąganiem majtek ze swojej wypiętej w kierunku kochanki pupy.
- Yhym… - Zosia wpatrywała się w pośladki kochanki poruszając nieco biodrami by jeszcze wzmocnić doznania w swojej pupie. Gdyby tylko Wilga dotknęła jej kwiatu… wsunęła w niego swoje zgrabne palce. Doszłaby w oka mgnieniu, a tak mogła tylko pożerać kochankę wzrokiem.
Jagoda weszła na łóżko tuż przed leżącą Zosią, przysunęła się bliżej niej… rozchyliła szeroko uda i pochwyciła kochankę za włosy przyciągając jej twarz do swojej kobiecości… pachnącej pożądaniem i mokrej. Najwyraźniej ta sytuacja i na nią podziałała. Perka sięgnęła językiem do kwiatu kochanki i zaczęła zlizywać jej wilgoć powolnymi ale zachłannymi i długimi pociągnięciami. Swój nos wsunęła między płatki Jagody drażniąc jej wrażliwy punkt.
- Mhmmm… tak… - szepnęła malarka napierając kobiecością na kochankę. Była wyraźnie rozpalona i spragniona dotyku. Może nawet bardziej niż Perka. Przyglądała się swojej służce przygryzając lekko wargę. Perka sięgnęła językiem głębiej starając się poruszać głową na tyle na ile pozwalała jej ta niewygodna pozycja, by jak najbardziej spotęgować doznania Jagody.
- Jeszcze jeszcze…- wrażliwa kobiecość Jagody nie potrzebowała jednak silnego impulsu, by doprowadzić ciało malarki do silnego szczytu, który wygiął jej ciało w łuk. Z głośnym jękiem opadła na poduszki łapiąc ciężko oddech. Perka oparła nieco spocone czoło o łono kochanki czując jak jej własnym ciałem targają coraz większe dreszcze.
- Proszę… doprowadź mnie… Pani. - Wyjęczała, otulając swym rozpalonym oddechem kwiat Wilgi.
- Nie wiem czy powinnam… w końcu to kara.- droczyła się malarka odpoczywając po niedawnych doznaniach.
- Proszę… ja… nie wytrzymam. - Perka coraz mocniej poruszała biodrami jednak nie przynosiło to upragnionej ulgi, zamiast tego tylko pogłębiając rozkosz która ją przepełniała.
- No nie wiem…- Jagoda próbowała być stanowcza i nieprzejednana. Ale szybko się złamała.
- Co mam zrobić?- spytała.
- Wystarczy.. że wsuniesz palce. - Zosia otarła się policzkiem o łono kochanki i ucałowała jej podbrzusze.
- Gdzie?- spytała zdezorientowana malarka niechcący przedłużając słodką torturę.
- W mój… kwiat. - Perka jęknęła czując jak jej własne nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Bojąc się, że Jagoda nie zrozumie doprecyzowała. - ...w cipkę.
Malarka niezdarnie i zdecydowanie zbyt wolno wydostała się spod głowy Perki spoczywającej na jej podbrzuszu. Po czym przeszła na tyły kochanki, by palcami ostrożnie zaatakować jej kobiecość, poprzez zanurzanie ich w tym rozpalonym zakątku. Zosia zaskomlała i przyspieszyła atak nabijając się biodrami na palce Jagody. Poczuła jak jej własnym ciałem targnął dreszcz. Była tak blisko… jeszcze trochę.
- Mocniej. - Wyjęczała wprost w poduszkę.
Jagoda skinęła głową i zaczęła szybciej i częściej wciskać swe palce w spragnioną dotyku jaskinię rozkoszy kochanki. Coraz bardziej brutalnie i coraz mniej delikatnie… co obecnie nie przeszkadzało rudej czarownicy.
Perka doszła szybko z głośnym okrzykiem. Jej nogi poddały się i opadła na łóżko. Czuła jak pośladki zacisnęły się na wibratorze co tylko spotęgowało szczyt i na chwilę sprawiło, że świat wokół zawirował i się rozmazał.

- Chyba przesadziłyśmy… nie będzie ci się chciało, być smarowaną miodem. - wymruczała malarka palcami trącając zabawkę, która nadal drżała w pupie Zosi.
- Hm… smarowaną… może… ale wylizaną przez ciebie. Na to zawsze mam ochotę. - Perka uśmiechnęła się ciepło do kochanki.
- Leniuszek. Ja mam wszystko robić podczas figli? - “nadąsała” się teatralnie Jagoda uwalniając pośladki kochanki od zabawki.
- Twoim ciałkiem też lubię się zajmować. - Zosia przekręciła się z trudem na plecy i przeciągnęła przed kochanką.
- Może tak powinnaś. Może ja powinnam się oddać w twoje rączki i oczekiwać tylko pieszczot, wycałowania całego ciała? - wymruczała artystka kocio, po czym spytała. - To co planujemy na to popołudnie?
- Proponuję uwolnienie moich rączek, co ty na to? - Zosia mrugnęła do Jagody i przesunęła stopą po jej udzie. - A potem.. obiecałam, że odwiedzę tamte dziewczyny. Powinnam ci też pokazać czemu wolisz pieścić mnie, a nie oddawać się w moje ręce.
- Myślałam, że pojedziemy do nich bardziej wieczorem i… - malarka zacięła się na moment. - … myślę, że… mogłabym odszukać jakiegoś czarownika w okolicy… jeśli chcesz. A przynajmniej spróbować.
- Możemy bardziej wieczorem. - Zosia przyglądała się uważnie swojej przyjaciółce. - Byłabyś w stanie znaleźć czarownika?
- Wywróżyć… tak… teoretycznie… za pomocą chmur i wiatru…- mruknęła speszona Jagoda. - Babcia mnie uczyła, w końcu wyroczniami jesteśmy. Tyle że… nigdy tego nie robiłam.
- Brzmi ciekawie. Spróbujmy. - Perka ucieszyła się ale po chwili znów sobie o czymś przypomniała. - Tylko… rozwiążesz mnie?
- To nie takie proste… trzeba wszystko przygotować i poczekać na poranek. Bo tylko o świcie mogę…- wyjaśniła cicho Jagoda i skinęła głową. - Już cię rozwiązuję.
Po czym zabrała się za uwalniania dłoni swojej kochanki.
Perka przewróciła się na bok umożliwiając malarce dostęp do swoich rąk.
- A dużo trzeba przygotować. Potrzebujesz pomocy?
- Strój tylko trzeba wyprasować. Mam wszystkie jego elementy spakowane, także glinianą miskę z źródlaną wodą… babci wystarczyła jednak woda mineralna.- rzekła dziewczyna uwalniając dłonie Zosi.
- Czyli trzeba by poszukać źródła? - Perka rozmasowała obolałe nadgarstki.
- Albo butelki z mineralką w lodówce.- zachichotała Jagoda.- Babcia używała wysowianki.
- To dobrze. Choć pewnie źródło w okolicy też by się znalazło. - Perka uśmiechnęła się widząc dobry nastrój kochanki. - A co byś chciała robić do wieczora?
- No… różne rzeczy…- zaśmiała się cicho malarka i podrapała po głowie. - Ale powinnam wyprasować i uporządkować przebranie na jutro.
- Obiecałam, że cię spytam. Salamandra planuje na weekend jechać do jakiegoś swojego znajomego, by się “wyszaleć” - Perka ułożyła się wygodnie na łóżku. - Z formy w jakiej to powiedziała wyglądało, że szykuje się tam mała orgia. Chciałabyś się wybrać? A i… Dowiedziałam się też, że podobno Baby Jagi nie przepadają za miastami, czyli pewnie w stolicy byłybyśmy bardziej bezpieczne. Więc może powinniśmy wpaść na weekend do Warszawy i zobaczyć na czym stoimy.
- Sama nie wiem… chyba bym się nie odnalazła w orgii z obcymi. Może… wiesz… po wieczorze zadecydujemy? No i ona mnie trochę przeraża.- szepnęła cicho malarka.
- To tylko propozycja. - Zosia przysunęła się do kochanki i pocałowała ją w policzek. - Nawet wspomniała, że może ci to nie odpowiadać. To może, podjedziemy do Warszawy? Dowiemy się może nieco o tej całej Babie Jadze i najwyżej wróciłabym po weekendzie do śledztwa.
- Możemy.- zgodziła się z nią Jagoda.- Pewnie twoja mama się niepokoi o ciebie.
- Jest oburzona, że jeszcze nas u niej nie ma. - Zosia westchnęła ciężko. - Salamandra chciała mi pokazać swoje wspomnienie, a przyznam, że jestem bardzo ciekawa. Nie wiem czy przejść się do niej teraz, czy po powrocie… ile czasu potrzebujesz?
- Nie wiem.. z godzinę, dwie…- zamyśliła się Jagoda przyglądając Zosi.- … na prasowanie.
- To przejdę się do niej. To jednak wchodzenie do wspomnień… może nie zajmie zbyt długo. - Perka wstała z łóżka i sięgnęła po kolejną luźną sukienkę.
Wciągnęła ją przez głowę na gołe ciało.
- Spodziewasz się pewnie, że jak wrócisz to i tak szybko ją stracisz, co?- zaśmiała się Jagoda przyglądając przebierankom swojej kochanki.- Czy może że Salamandra ją z ciebie ściągnie?
- Tak po prostu jest wygodnie. - Perka podeszła do kochanki przeczesując włosy palcami. - Nic mnie nie uwiera. Nie lubię mieć na sobie zbyt dużo.
- Akurat… bo ci uwierzę…- pociągnęła za dekolt sukienki zerkając na nagi biust Zosi. - A ta dziura w twojej zbroi, to przypadek… a nie po to by kusić do nieprzyzwoitych myśli, co?
- Wolę myśleć, że to przyjemne myśli. - Zosia nachyliła się pozwalając by jej nos prawie zetknął się z nosem siedzącej na łóżku Wilgi. Pozwoliła spojrzeć kochance w swój dekolt, w którym widać było teraz sporą część jej piersi. - Bo toż podniecenie jest bardzo przyjemne, prawda?
- Nieprzyzwoite myśli też mogą być przyjemne.- stwierdziła ugodowo malarka puszczając dekolt sukienki.
- Czy wobec tego, moja Pani pozwala mi iść? - Zosia wyprostowała się i uśmiechnęła do przyjaciółki.
- Tak. Tak… możesz iść.- odparła żartobliwie Jagoda.
Perka mrugnęła do Wilgi i ruszyła na poszukiwanie gospodyni.

Salamandra akurat zajmowała się pieleniem ogródka, toteż pierwsze co Zosia zauważyła to… jej wypięty tyłeczek w ciasnym jeansowych szortach.
Zosia podeszła do niej i pochyliła się przyglądając się jej pracy i eksponując swój głęboki dekolt.
- Widzę, że jesteś zajęta. - Uśmiechnęła się ciepło do Teofili.
- Mhmm… - czarownica bezczelnie zerknęła jej w biust. -... Przyszłaś z jakiegoś powodu, czy sprawdzasz moje opanowanie?
- Przyszłam spytać czy chcemy się zanurzyć we wspomnieniach, a założyłam tą sukienkę by sprawdzić twoje opanowanie. - Perka wyszczerzyła się do gospodyni.
- Czy chcemy w moich. Dla mnie na dziś wystarczy jedno zanurzenie się.- stwierdziła Teofila prostując się. - Przy czym to będą wspomnienia. Nie będziesz tam bierna… właściwie będziesz mogła robić co chcesz. Czego nie będzie w pamięci dopisze moja fantazja… to nie zaglądanie w przeszłość.
- Chętnie odwiedzę twoje wspomnienia. Tylko co się dzieje z tymi właściwymi po tym jak zacznę działać? - Zosia także się wyprostowała i przesunęła wzrokiem po ciele gospodyni.
- Nadal pozostają “nietknięte”…- zaśmiała się czarownica.- To bardziej… jakby ci wyjaśnić. Opowiadanie historii przeze mnie tylko… w technologii 4 D. Wiesz jak to jest z opowiadaniem wspomnień: część jest prawdą, część zmyśleniem, część domniemaniem.
- Cieszę się. Wolałabym by moje wygłupy nic ci nie popsuły.
- Nie popsują. To co chcesz zobaczyć?- zapytała Teofila ruszając z powrotem do domu.
- Chętnie. - Perka podążyła za gospodynią bezczelnie zerkając na jej pośladki. Teraz gdy Wilga ja wymęczyła czuła się dużo swobodniej.
Najpierw była kuchnia, gdzie Teofila nieco się obmyła, a potem jej pokój. Czarownica rozłożyła puchaty dywanik. Postawiła na nim kilka miseczek pełnych jakichś maści i usiadła po turecku.
Zosia przysiadła się do niej siadając na razie naprzeciwko.
- Często to robisz?
- Nie. Niezbyt często.- wzięła nieco mazi z pierwszej miseczki i narysowała nią kropkę pośrodku czoła Zosi, a potem swojego. Mamrotała przy tym jakąś przyśpiewkę od nosem.
Potem zmieszała dłonią zawartości dwóch miseczek.- Od razu ostrzegam, że zażyjemy wilczą jagodę w mieszance. To jest trochę niebezpieczne… czuj się ostrzeżona.
Perka przytaknęła ruchem głowy.
- A więc… chcesz przenieść się do chwili, gdy uwiodła mnie moja guwernantka?- zapytała ironicznie Teofila.- A może wolisz coś innego?
- Nie znam cię na tyle dobrze by móc podjąć taką decyzję. - Perka uśmiechnęła się do gospodyni. - Bardzo chętnie zobaczę tamte czasy ale możesz spokojnie wybrać konkretną chwilę.
- To ustalone…- odparła Teofila i zmieszała dwie maści ze sobą. Nabrała mieszankę na palce i powiedziała.- Pokaż język.
Zosia nachyliła się nieco w stronę gospodyni i wysunęła język w jej kierunku.
- Może trochę zapiec i na pewno język ci zdrętwieje… a potem reszta.- rzekła Teofila i zaczęła wcierać maść. I rzeczywiście… nieco zapiekło, a potem język spuchł jak od znieczulenia od dentysty… a może nawet bardziej. Czarownica natarła język Zosi, a potem uczyniła to ze swoim, acz rudowłowej trudno się było na tym skupić. Jej wzrok tracił ostrość, a myśli spowalniały. Traciła czucie w całym swoim ciele. Jakby była jaszczurką zrzucającą wylinkę. Zamrugała oczami i…
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline