Domowe testowanie swoich granic
- Po prostu jestem realistką….- wybąkała bardzo cicho Jagoda, podczas gdy Perka przez okno dostrzegła, że ich gospodyni akurat rozmawia przez telefon siedząc w salonie.
- A tam.. pesymistko. - Perka ucałowała Wilgę i wskazała głową na domek. - Wchodzimy?
- Tak. Wchodzimy.- odparła malarka i dodała.- I od razu na górę.
- Oh… przemkniemy się obok naszej gospodyni? - Perka wysiadła z auta, zgarniając swoje znalezisko.
- No chyba powinno się udać. Zajęta jest… może rozmawia ze swoim wielbicielem. Umawia się na tajną schadzkę. Bo wiesz… wlazłyśmy z butami w jej życie, a przecież ona może mieć jakieś stałe rozrywki.- oceniła Jagoda podążając za Zosią.
- Może też rozmawia z córką. - Perka przeszła korytarzem mijając salon. Ucichła by nie zwracać na siebie uwagi i próbując przy okazji dosłyszeć do kogo może telefonować ich gospodyni. Niestety… wypowiedzi Salamandry nie pozwoliły stwierdzić czegokolwiek istotnego, tym bardziej że artystka popychała Zosię ku schodom.
Perka grzecznie weszła na górę kręcąc przy tym, przed idącą ciut niżej Jagodą, swoją pupą. Dała się wepchnąć do sypialni i dopiero się odezwała.
- Więc jakie plany ma teraz moja Pani? - Uśmiechnęła się do Wilgi lubieżnie.
- Mhmmm… muszę ci jakoś wynagrodzić to że nie przydałam się w lesie… chcesz zobaczyć mój stanik?- zapytała figlarnie malarka.
Zosia niespiesznie przesunęła wzrokiem po ciele Jagody.
- Poza wróżeniem, nauczyłaś się czytać w myślach? - Uśmiechnęła się i cofnęła nieco by mieć lepszy widok.
- Sama powiedziałaś… nie tak dawno.- sięgnęła palcami do granic koszulki i zaczęła ją unosić odsłaniając płaski brzuch i coraz bardziej zgrabny biust w białym niewinnym staniku. Samo ściąganie jej tak zgrabnie już nie szło. Ale też i sama artystka nie miała doświadczenia w ukazywaniu swojego seksapilu.
Zosi to jednak nie przeszkadzało, zbyt bardzo była skupiona na kolejnych, ujawniających się fragmentach ciała malarki. To nie był stanik od niej, ale… coś w niewinnych strojach Wilgi sprawiało, że Perce robiło się przyjemnie ciepło w dołku.
Po kilku cichych przekleństwach i nerwowej szamotaninie koszulka wylądowała na ziemi, a Jagoda rozłożyła szeroko ręce krzycząc cicho.- Taaa daaam… I jak? Warto było?
Zosia podeszła z powrotem do Jagody i bez słowa pochyliła się. Jedną ręką przytrzymała malarkę za biodro, drugą chwytając jedną z piersi Wilgi i ściskając ją przez materiał stanika.
- Stanowczo tak. - Pochyliła się mocniej i przesunęła językiem po krawędzi miseczki, drażniąc nieco skórę malarki.
- Heeej… co robisz…- wymruczała zaskoczona i zadowolona zarazem artystka.
- Rozpalam cię moja Pani. - Zosia chwyciła zębami za krawędź stanika i podciągnęła go do góry odsłaniając dwie krągłości Jagody. Nie pozwalając kochance na reakcję przyssała się do jednego z jej karmelków.
- Dddobrze ci… idzie.- jęknęła kochanka obezwładniona pieszczotą piegowatej czarownicy.
Perka zdjęła stanik rozpinając go wprawnie i odrzuciła na znajdujące się w pokoju krzesło. Jej wargi przesunęły się na drugą pierś malarki, a dłonie zsunęły niżej, sięgając po raz kolejny tego dnia, do spodni Wilgi.
- Bardzo… dobrzrze…- jęknęła w odpowiedzi malarka, paraliżowana pieszczotą pocałunków i rozkoszy z niej płynącej.
Spodnie wraz z majtkami opadły na ziemię, a Perka, pochwyciwszy malarkę za piersi, poprowadziła ją do łóżka.
- Liczę na małą nagrodę. - Uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki wskazując podbródkiem, na leżące nieopodal na pościeli dildo. Ułożyła Wilgę i przyklęknąwszy ponad nią, zaczęła masować jej piersi.
- Naprawdę… jesteś szalona.- jęknęła Wilga na oślep sięgając pomiędzy uda kochanki.- Musimy sprawdzić, byś… była gotowa.
- Po prostu lubię gdy się mną bawisz, moja Pani. - Zosia przesunęła biodra tak by ułatwić malarce trafienie do celu i poczuła jak rozpalone palce wślizgują się do jej mokrego wnętrza. Zamruczała z zadowolenia ściskając nieco mocniej piersi Wilgi.
- Musisz być tam bardzo.. no wiesz…- okularnica zerknęła niepewnie na dużą zabawkę, poruszając leniwie palcami między udami swojej wybranki.
- Jaka, moja Pani? - Perka z trudem masowała pochwycone krągłości, czując jak zabawa Jagody coraz bardziej się jej udziela.
- No… mokra.. bardzo… przede wszystkim… - wydukała wstydliwie dziewczyna poddając się pieszczocie palców Zosi i rozpalając ją w rewanżu leniwymi ruchami własnych palców.
- Czyżbym nie była dość mokra? - Perka pochyliła się i pocałowała Wilgę w usta, opierając swój ciężar na ściskanych w dłoniach piersiach. - Moja Pani jest bardzo podniecająca.
- Nie wiem… jak bardzo być powinnaś…- szepnęła drżącym głosem uwięziona pod jej dłoniami dziewczyna. Uśmiechała słysząc mlaszczące odgłosy wywoływane ruchami swoich palców.- Dasz się związać, gdy będę no… umieszczała zabawkę w tobie?
- Oczywiście. - Perka ucałowała jeszcze raz Jagodę i podniosła się. - Czy mam przyjąć jakąś konkretną pozycję?
- Mogłabym cię przywiązać do krzesła i tak “torturować”- rozmarzyła się malarka wyznając cicho swe nieprzyzwoite marzenia.
- Mamy jedno w pokoju.. mam na nim usiąść? - Perka podniosła się z łóżka gotowa wykonać polecenia Jagody.
- Tak… a ja poszukam czegoś do krępowania.- znów odezwały się majteczki na pupie Jagody, bo ta już nurkowała głową w plecaku ze swoimi ubraniami.
Perka sięgnęła do ostatniej sztuki bielizny malarki.
- A czy mogę prosić o to byś była naga, moja Pani? - Wyszeptała, zsuwając nieco z ciała kochanki, zakrywający ją materiał.
- A powinnam? Nie będę wyglądała śmiesznie… naga i z zabawką? Nie powinnam być bardziej dominująca?- zapytała okularnica mimowolnie kręcąc pupą.
- Do bycia dominą chyba powinnaś założyć jakiś gorset. - Perka zsunęła z Wilgi majtki i odrzuciła je na bok, a sama usiadła na krześle. Na razie grzecznie, zakładając nogę na nogę.
- Gorset… chyba jakieś mamy…- zamruczała Jagoda wyciągając wpierw biały pasek, a potem gorset i z pietyzmem go zakładając na swoje ciało.
Zosia przyglądała się temu procesowi z zapartym tchem. Wilga z każdą chwilą stawała się coraz śmielsza, czy to przez to, że ona była obok? Czy to było coś co ukrywała cały czas, czy też dopiero się rodziło?
- Jesteś piękna. - Wyszeptała, patrząc na już ubraną Jagodę.
- No powinnam. W takim drogim gorsecie.- wybąkała nieśmiało malarka upewniając się że jej biust wygodnie leży w przeznaczonym ich miseczkach. - Brakuje mi majtek.-
Zdecydowanie coś dopiero rodziło.
- Podoba mi się ich brak. - Perka mrugnęła do drugiej czarownicy. - A co do gorsetu… nie ważne jak by był ładny jak by zawartość nie pasowała.
- Rączki za siebie.- szepnęła wstydliwie artystka.- Muszę cię kiedyś taką namalować.
- Może gdy już wrócimy do dworku? - Zaproponowała Zosia przekładając ręce za oparcie i je krzyżując.
- Mhmm… tylko potem… wiesz… nie wypuszczę cię przez całą zimę z łóżka.- zażartowała Jagoda krępując nadgarstki Perki paskiem.
- Jeśli będziesz tam donosić kawę i jedzenie… chyba jakoś przetrwam. - Perka odpowiedziała z równie żartobliwym tonem. - Choć chyba chciałabym czasem wyjść do łazienki.
- Zastanowię się…- artystka szepnęła władczo do ucha Zosi, teraz gdy znajdowała się tuż za jej plecami. Delikatnie ukąsiła szyję dodając.- Może będę cię wyprowadzać do łazienki? -
Tak. Zdecydowanie Jagoda miała bardzo mroczną stronę w sobie. Coś co zwykle pozostawało głęboko w uśpieniu. Tak jak jej moc.
- Nie chciałabym by moja Pani patrzyła jak robię dwójkę. - Zosia spojrzała ponad ramieniem na kochankę. Już sam fakt bycia związaną sprawiał, że jej ciało zaczynało drżeć.
- Dobrze…- wzrok Zosi sprawił, że cała mroczna pewność siebie odpłynęła w głąb serca malarki.
Jagoda wstała i podeszła do przodu, by przyjrzeć się swojej ofierze.
- I teraz ja mogę pobawić się… tobą.- postraszyła żartobliwie.
- Tak… możesz zrobić ze mną co tylko zechcesz. - Perka uśmiechnęła się ciepło i delikatnie rozchyliła nogi by pokazać kochance jaki wpływ na nią miały dotychczasowe działania malarki.
Ta zaś usiadła na udach Zosi okrakiem, ocierając się biustem o jej biust.
- Teraz ja sobie podotykam.- mruknęła zaczepnie i sięgnęła do krągłości Perki, kciukami ocierając o ich twarde szczyty.
Perka zamruczała i wyprężyła się na ile była w stanie by docisnąć swoje piersi do dłoni malarki.
Jagoda więc spełniała swoje kaprysy, ugniatając i ocierając o siebie sprężysty biust kochanki, bawiąc się nim z entuzjazmem małej dziewczynki. I tak samo machając wesoło nogami.
- Jesteś pewna że chcesz bym zrobiła z tobą wszystko co zechcę? Wszystko…- próbowała być złowieszcza jednocześnie delikatnie kąsając twardy karmelek prawej piersi Zosi. Była jednak zbyt delikatna, by być straszną.
- Chcę sprawić przyjemność mojej Pani. - Perka jęknęła cicho czując na sobie ząbki malarki. - Jeśli to oznacza, że zrobisz ze mną wszystko, to tak. Z największą przyjemnością.
- Mhmmm… nawet jeśli długo będziesz siedziała tak? - mruczała tak kąsając piersi Perki i ściskając je mocno. Od czasu do czasu łagodziła te brutalne zabawy pocałunkami i liźnięciami języka.
- Nawet. - Perka zadrżała, wpatrując się z pomieszaniem zachwytu i pożądania w zabawiającą się nią Jagodę.
- Skoro tak twierdzisz. - szepnęła malarka i pocałowała ją namiętnie. Ześlizgnęła się w dół z chichotem i uklękła między udami Zosi by czubkiem języka trącać delikatnie sam wrażliwy punkcik zdobiący jej kobiecość. I nic poza tym.
Perka rozchyliła nogi szerzej, chcąc zachęcić kochankę do intensywniejszych działań.
- Uwielbiam twój języczek, Pani. - Wyszeptała.
- Ja twój też. - Wilga droczyła się z pragnieniami rudej czarownicy nie korzystając z “oferty” i jedynie wodząc po jednym acz wrażliwym punkcie jej ciała. Czasem powoli, czasem mocno… ogniskowała doznania w jednym miejscu.
Zosia zaczęła drżeć mocno. Jej stopy zaparły się o ziemię, a dłonie zacisnęły w pięści tak, że aż pobielały jej knykcie. Rozkosz stawała się pomału nie do wytrzymania.
Malarka zdawała się tego nie zauważać, niczym małe kocię wodziła językiem nie zwracając uwagi na całym świat. Za to z tej pozycji związana czarownica mogła podziwiać jej zgrabne pośladki poruszające radośnie na boki.
Perka wyobrażała sobie jak sięga do pośladków kochanki, jak zanurza palce w jej wnętrzu.
- Pani… więcej.. prosze. - Zaczęła szeptać gorączkowo, napierając biodrami na usta kochanki.
- Jesteś gotowa na to więcej? - Wilga zerknęła na nie rozpakowaną zabawkę przesuwając palcem po rozpalonej żądzą kobiecości Zosi.
- Tak… chyba… - Perka wydała z siebie długi jęk, gdy rozpalony palec Wilgi dotknął jej kwiatu.
- Nigdy… nie używałam tak… dużego. Będziesz musiała mi mówić czy jest dobrze, czy źle. - stwierdziła artystka uwalniając przedmiot z opakowania. Po czym przytknęła go do kwiatu Zosi i naparła wywołując opór. Zabawka była duża i niełatwo zanurzała się w spragnionych jej obecności wrotach.
- Nie łatwiej by było zbałamucić jakiegoś przystojniaka? - zachichotała nerwowo okularnica.
- Przystojniak… nie.. jest… - Perka krzyknęła gdy przedmiot zanurzył się w jej wnętrzu. Rozchyliła nogi jak najszerzej chcąc przyjąć go w siebie. - Tobą..
- Ale ma inne zalety… - zaśmiała się cicho artystka, powoli dociskając całą zabawkę i wystawiając Perkę na ciężki test. Przedmiot ów był zdecydowanie zbyt duży, by jego ruch był samą przyjemnością. A jednak zmysły Zosi skupiły się na nim, poruszającym się powoli i wypełniającym wyobraźnię dziewczyny swoim kształtem.
Zosia przez dłuższą chwilę pojękiwała z bólu, jednak nie była w stanie oderwać oczu od przedmiotu znikającego w jej wnętrzu. To było wspaniałe. To jak wypełniał jej wnętrze, jak rozpychał się, torując sobie drogę. W końcu jęki przerodziły się w pomruk zadowolenia, przerywany przyspieszonym oddechem.
Jagoda nadawała tym figlom powolne tempo. Trochę się bała o kochankę, więc jej ruchy były ostrożne acz stanowcze. Zabawka zanurzała się i wynurzała niemal cała z ciała ofiary artystki, wprawiając jej ciało w drżenie. Zosia zaś była w niewoli tej rozkoszy i swojej pani. Więzy wrzynające się w nadgarstki przy szarpaniu przypominały jej, że w tej chwili jest własnością Wilgi i jej kaprysów.
Perka obserwowała dildo jak zahipnotyzowana. Jak to coś mogło się w niej mieścić… jak mogło być aż tak przyjemne? Czy mógł.. czy istniał mężczyzna, który miałby tak dużego? W tej chwili ciężko było jej w to uwierzyć.
- Niesamowite… - Wyszeptała czując jak jej myśli uciekają, jak cały jej świat zaczyna ograniczać się do wypełniającego ją przedmiotu.
- Nie boli? - zapytała artystka zaciekawiona nie zaprzestając stanowczych ruchów przedmiotem w kwiecie Zosi. A ta nie mogła skłamać. Wszak nie przyzwyczajona do takich podbojów odczuwała nie tylko przyjemność.
- Lekko.. ale jest tak.. ak potwornie … - Perka aż zaskomlała gdy przedmiot wbił się w nią do końca. - jest niesamowite… wypełnia.. wypełnia tak mocno. - Słowa nie chciały się układać w zdania, a ona nie była nawet w stanie się tym przejmować. Liczyło się tylko dildo ocierające się o jej ciasne wnętrze.
- Mnmmm… - odparła Jagoda nie przerywając ruchów zabawką i nie dając Perce chwili oddechu. Zamiast tego przyssała się do twardego szczytu jej piersi rozgrzanymi pożądaniem ustami.
Perka krzyknęła głośno dochodząc. Jej ciało wierzgnęło w więzach, ale te udały się malarce bardzo dobrze. Nerwowo poruszała nogami czując jak rozkosz rozlewa się całym jej ciele, wraz z kolejnymi falami dreszczy.
- Chyba ci się podobało. - zażartowała artystka całując usta kochanki i ściskając pierś dłonią. Zabawkę pozostawiła w Zosi. Nie było szans na to by sama wypadła z ciała rudej czarownicy.
- Nadal bardzo mi się podoba. - Perka w końcu oderwała spojrzenie od zabawki, która sprawiła jej tyle przyjemności i spojrzała wprost w oczy Wilgi. - A moja Pani? Jak się bawisz?
- Taaaak…- mruknęła Jagoda i przeciągnęła się zmysłowo przyciągając twarz Zosi do swojej piersi. - Zwłaszcza jeśli zajmiesz się mną.
Perka przesunęła językiem po twardym karmelku piersi malarki tylko po to by po chwili pochwycić go swymi ustami i zacząć ssać mocno. Biodra rudej czarownicy nadal poruszały się delikatnie by jej ciało mogło cały czas czerpać przyjemność z wypełniającego je przedmiotu.
- Idzie ci dobrze… - pojękiwała Jagoda ocierając się o ciało Zosi, gdy czuła jej usta na swoim, tak jak ruda czarownica czuła ocierające się dildo przy każdym swoim ruchu.
- Tak jednak.. - Zosia pocałowała drugą pierś kochanki. - Będzie mi ciężko cię zaspokoić Pani. - Przywarła ustami do drugiego karmelka, nie chcąc go zaniedbywać.
- Wiem… ale znów będziesz patrzyła… chcesz zobaczyć? - mruczała podnieconym głosem okularnica, nieco zawstydzona tym co szeptała.
- Będzie to dla mnie zaszczyt, moja Pani. - Perka przesunęła językiem pomiędzy piersiami Wilgi na chwilę wtulając głowę w obie krągłości i powróciła do przerwanych pieszczot.
- Ddobrze…. - odparła Jagoda i odsunęła się od Zosi, by usiąść na łóżku. Powoli muskała palcami swoje uda i podbrzusze zerkając na związaną kochankę.
- Jakieś życzenia? - zapytała nieśmiało.
Zosia nadal drżała na całym ciele, a te nieznaczne ruchy sprawiały końcówka, wypełniającego ją przedmiotu, także delikatnie drżała. Jej wzrok zatrzymał się na kwiecie kochanki.
- Chciałabym… chciałabym by rozchyliła Pani.. swem płatki. - Powiedziała wyjątkowo rozpalonym głosem. - Chciałabym widzieć wszystko.
- Jeśli… chcesz. - odparła wstydliwie kochanka odsłaniając palcami wszelkie sekrety swojej kobiecości przed Zosią. Palcami drugiej dłoni muskała swój wrażliwy punkcik, by nie zasłaniać Perce widoku.
- Jest piękny.. niczym pączek róży. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie skupiając spojrzenie na miejscu gdzie palec dotykał kobiecości malarki. Patrzyła na wilgoć zbierającą się w jej wrotach rozkoszy. - Czy.. zanurzysz Pani w nim palce?
- Tttak… - potwierdziła Jagoda i czarownica mogła podziwiać jak jej szczupłe palce wsuwają się tam, gdzie sama Zosia czuła twardą obecność zabawki. Jagoda była bardzo delikatna względem własnego ciała.
- Musi być tam cieplutko… miękko. - Głos Perki zamienił się w szept przypominający mruczenie. Jak zahipnotyzowana przyglądała się zabawie kochanki. - Wygląda jakby twoje ciało chciało więcej, moja Pani.
- Po prostu… mnie kusisz… co… bym cię wypuściła i rozwiązała.- Jagoda uniosła stopę i naparła nią na zabawkę dociskając mocniej przedmiot w kwiatuszku związanej kochanki.
Perka jęknęła głośno, a jej ciało znów zaczęło drżeć.
- Chciałam tylko… byś zanurzyła tam paluszki, Pani.
- Jest mięciutko i ciepło… milutko…- jęknęła Jagoda poruszając palcami w swoim kwiatuszku w sugestywny sposób i czasem naciskając mocniej na dildo wciśnięte głęboko w grotę rozkoszy Zosi testując wytrzymałość jej intymnego zakątka.
Perka oddychała z trudem patrząc jak kochanka bawi się sama z sobą.
- Musi… musi być bardzo ciepło. - Niemal wyjęczała, napierając dodatkowo biodrami na stopę malarki. Bolało… ale czuła choć ślad ulgi.
- Jest bardzo ciepło… i miękko i mokro…- malarka wyraźnie przyspieszyła ruchy palców w swoim intymnym zakątku i co chwila mocniej napierała stopą na tkwiące w Zosi dildo. Już całkiem nie przejmując się delikatnością, gdy sama podążała ku spełnieniu.
Perka pojękiwała coraz głośniej czując jak sama zbliża się do szczytu.
- Mi.. jest gorąco. Pani. - Ostatnie słowo wykrzyknęła dochodząc intensywnie.
- Mmmi też. - szeptała rozpalonym głosem dochodząc chwilę później.
Zosia z trudem łapiąc oddech przyglądała się szczytującej kochance. Była śliczna. Aż kusiło by ją podręczyć, by doprowadzić ją do stanu, w którym błagałaby o kolejne spełnienie.. i kolejne. Tyle, że to ona była tu służącą.
- Moja Pani jest niesamowita. - Wyszeptała z trudem powstrzymując drżenie własnych nóg.
- Chyba… chyba nam wystarczy, prawda?- wydusiła z siebie z trudem Jagoda łapiąc oddech po intensywnych przeżyciach.
- Więcej mogłoby poważnie naruszyć mój kobiecy kwiat. - Perka wskazała podbródkiem w dół na zaczerwienioną, wciąż wypełnioną sporym dildem, kobiecość.
- Mam nadzieję, że masz na to jakieś maści… albo Salamandra.- mruknęła malarka kucając przed Zosią i powoli wyciągając giganta spomiędzy jej ud.
Perka jęknęła głośno gdy zabawka opuściła jej wnętrze, uwalniając zebrane w środku soki. Oddychając z trudem patrzyła na mokry przedmiot, nadal nie wierząc, że to się w niej zmieściło.
- Jest resztka.. maści. - Wyszeptała.
- To dobrze. - uspokojona tymi słowami okularnica przesunęła się na tył, by uwolnić dłonie Zosi od więzów. - Powinnaś zrobić jej więcej, jeśli chcesz zachować zabawkę.
- W sumie większość rzeczy już przygotowałam. Teraz tylko trzeba by spędzić kilka godzin przy garach. - Zosia rozmasowała obolałe dłonie, nie była jednak w stanie zsunąć ud.
- Gdzie masz tą maść? - spytała zmartwiona artystka.
- W torbie lekarskiej. - Perka odetchnęłą siedząc okrakiem na krześle. - Coś się stało?
- No… tobie? - przypomniała już grzebiąca w torbie Jagoda. - A jeszcze miałyśmy gdzieś jechać, chyba że zmieniłaś zdanie.
- Nie… nie zmieniłam. Choć chwila odpoczynku pewnie dobrze mi zrobi. - Zosia uśmiechnęła się do malarki. - Muszę wylizać rany.
- Chwila… - uśmiechnęła się Wilga i ze słoiczkiem kucnęła między nogami Perki wcierając miksturę w jej obolałą kobiecość. - Minęło już trochę czasu od naszych szaleństw we czwórkę. Wraz z Świergą i Rutą.
- Dwa dni? - Perka zaśmiała się cicho. - Przyjechałyśmy tu wczoraj, a jutro.. chyba byłoby dobrze podjechać do Warszawy.
- To prawda… ale dla mnie to nadal… dość krępujące zabawy. - zaśmiała speszona artystka przynosząc ulgę ciału Zosi.
- Będę się starać by cię do nich nie zmuszać. Tak jak dziś… bo dobrze się bawiłaś, prawda? - Perka nachyliła się czując, że jej ciało już nie protestuje przy najmniejszym ruchu i pocałowała Jagodę.
- Mhmm… wiem. Po prostu to mnie nieco krępuje i onieśmiela. - Jagoda rozejrzała się bezradnie. - Tylko… powinnyśmy… się już ubrać. A i umyć też?
- Idź pierwsza, dam maści jeszcze chwilę podziałać. Ta zabaweczka niesamowicie rozpychała się w moim wnętrzu. - Uśmiechnęła się do Wilgi.
I czarnowłosa pospiesznie udała się do łazienki, zerkając przez ramię i ostrzegając.
- Tylko żadnego przeszkadzania i podglądania. Bo nigdy się wybierzemy.
Perka przytaknęła ruchem głowy. Poczekała aż za Jagodą zamkną się drzwi i spróbowała nieco zsunąć nogi. Słabo to wyszło. Sięgnęła po telefon uznając, że rzeczywiście musi dać sobie chwilę oddechu i zrobiła sobie zdjęcie by wysłać je do Patryka. Ciekawe jak Jagoda zareagowałaby, gdyby wiedziała o tej relacji. Jak by on zareagował, widząc jak Zosia usługuje Wildze? Dopisała krótkie “tęsknię” i wysłała wiadomość.
Słyszała odgłos prysznica. Jej kochanka zajęła się myciem swojego ciała. A i samej Zosi przydałby się prysznic po tak intensywnej zabawie. W tej sekundzie jednak wydawało się, że wstawanie mogło się zakończyć upadkiem. Siedząc z telefonem w dłoniach czekała aż malarka skończy, a maść zrobi swoją robotę. Okularnica wróciła po kilkunastu minutach owinięta ręcznikiem w pasie.
- Teraz twoja kolej. Mam nadzieję że nie zużyłam ci całej ciepłej wody. - zaszczebiotała wesoło.
- Zimna też będzie dobra. - Perka zgarnęła jakąś bieliznę i sukienkę, tym razem nieco skromniejszą, choć nadal mocno obcisłą. Odruchowo zabrała swój telefon. - To lecę się ogarnąć.
- Mhmmm… - odparła z uśmiechem Jagoda zabierając się za dobór części własnego stroju.
Prysznic przyniósł zaś ulgę ciału Zosi kończąc się SMSem od Patryka: “Dasz radę zadzwonić ? “
Perka odkręciła ponownie wodę i wybrała numer kochanka. Miała nadzieję, że udawana kąpiel kupi jej nieco czasu.
- Cześć mam sekundę. - Powiedziała do telefonu, gdy mężczyzna w końcu odebrał.
- Cześć… a ja mam ochotę. - odparł żartobliwie Patryk. - Przez te wszystkie fotki jakie mi wysyłasz myślę tylko o tobie.
- To chyba dobrze prawda? - Zosia uśmiechnęła się do telefonu. - Pojutrze powinnam być w Warszawie, ale jeszcze nie wiem jak się wyrwę, bo… chciałabym się z tobą spotkać.
- Mój pobyt w Warszawie też się kończy, ale zdołam go chyba przeciągnąć o jeden dzień. - odparł po chwili namysłu Patryk. - Gdzie byś miała ochotę się spotkać? Uprzedzam, że przy pierwszej okazji spróbuję zaciągnąć cię do łóżka.
- Więc może hotel? - Perka poczuła jak na samo wyobrażenie “bycia zaciąganą” robi się jej znów przyjemnie ciepło. - Gdzie się zatrzymałeś?
- W hotelu na obrzeżach miasta, z dobrym dojazdem do centrum. - po tych słowach podał Zosi adres. - Pokój ciasny, ale ceny rozsądne.
- Cóż będziemy się przytulać by się zmieścić. - Zosia zaśmiała się cicho. - Właśnie skończyłam brać prysznic i nawet nie zdążyłam się wytrzeć, wiesz?
Nie otrzymała od razu odpowiedzi, ale słyszała jego oddech… ciężki i głośny.
- Ja bym raczej przycisnął cię do ściany, niż wycierał.
- I co byś zrobił jakbym już była pod tą ścianą? - Perka cofnęła się na tyle na ile pozwalała jej mała łazienka i oparła o ścianę tak by jak najwięcej widzieć w wiszącym na umywalką lustrze.
- Chwyciłbym cię za uda, uniósł i nadział na mnie… - szeptał podnieconym głosem Patryk.
Zosia zrobiła zdjęcie swojemu odbiciu w lustrze i posłała je kochankowi.
- Szkoda więc, że cię nie ma tutaj. - Wyszeptała gdy ponownie przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Ja też żałuję, wyglądasz bardzo seksownie… -szeptał pojękując. Więc pewnie samotnie rozładowywał napięcie.
- Chcę cię zobaczyć. -wyszeptała podnieconym głosem.
- Nie wyglądam tak seksownie jak ty.- odparł cicho mężczyzna i miał trochę racji, był bowiem ubrany w flanelową koszulę i jedynie spodnie wraz z bielizną były poza kadrem. Na pierwszym planie zaś jego męskość, sztywna i gotowa do podboju.
- Jedna część ciebie wygląda wyjątkowo seksownie, aż kusi by pocałować. - Perka uśmiechała się do telefonu. Lubiła świadomość, że wywołuje w Patryku takie reakcje.
- Ta część akurat ma ochotę na więcej niż buziaka.- odparł ze śmiechem Patryk.
- Nawet gdybym objęła ją ustami i mocno ssała? - w głosie Perki także pojawiło się rozbawienie.
- To by było coś więcej niż buziak, prawda?- argumentował Patryk.
- Hm… to prawda. Wobec tego mogłabym mu dawać buziaki jeden z drugim. Od podstawy, aż po czubek. - Zosia delikatnie ujęła swoją pierś i zaczęła ją ugniatać.
- Nie wiem czy bym długo tak wytrzymał Zosiu. Naprawdę… testujesz moją cierpliwość.- zaśmiał się cicho mężczyzna.- Testowałabyś… teoretycznie.
- Oj doszedłbyś na moją buzię, a może na piersi? - Dłoń Zosi zacisnęła się na ściskanej krągłości.
- Pewnie tak… pewnie mocno…- szepnął zmysłowo podnieconym głosem Patryk. Łatwo było sobie wyobrazić, co on tam teraz robił.
- Chętnie bym go ścisnęła między piersiami. - Zosia nasłuchiwała szczytu kochanka.
- Taak... chciałbym... to poczuć…- dyszał mężczyzna, dochodąc nagle pomiędzy urywanymi słowami.
- To zaczekaj na mnie do niedzieli. - Perka wyszczerzyła się do telefonu.
- Nie wiem czy będę mógł czekać aż tak długo. Ale będę czekał cierpliwie, aż wrócicie do dworku.- odparł ciepło Patryk.
Zosia westchnęła i puściła swoją pierś.
- Jutro wyjeżdżamy, pewnie wieczorem. - Nie chciała mu mówić jak bardzo go pragnie, jak bardzo boli ją, że na nią nie zaczeka. Czemu? Bo jak twierdzili wszyscy wokół nie miała do tego prawa. - Dam znać jak będę w stolicy.
- Zobaczę co da się zrobić. Ale… niczego nie mogę obiecać. - odrzekł z żalem w głosie. Dla niego to też była ciężka sytuacja.
- Jasne. - Perka spróbowała się uśmiechnąć do telefonu. - To trzymaj się i do usłyszenia?
- Do… rychłego usłyszenia.- odparł cicho jej kochanek.
- Może uda się “do zobaczenia”. Na pewno jeśli bierzemy pod uwagę zdjęcia. - Zosia spróbowała nieco rozluźnić nastrój tej rozmowy.
- Wracajcie jak najszybciej do dworku.- dodał na pożegnanie mężczyzna.- Upiekę wam tort, albo kupię… jeśli nie zdołam upiec.
- Yhym… wiesz, że chętnie dałabym się wysmarować takim tortem? - Perka zaśmiała się cicho do słuchawki.
- A ja go chętnie bym zlizał z ciebie.- wymruczał kochanek nie chcąc przerwać tej rozmowy.
- Hm.. moglibyśmy wsunąć we mnie wisienkę, to byłby całkiem ciekawy lukier, prawda? - Zosia zerknęła na wodę lejącą się w prysznicu. Powinna już kończyć ale sama nie miała na to ochoty.
- Wyjąłbym samym językiem.- szeptał cicho Patryk również nie zamierzający przerwać.
- Hm.. może coś większego byłoby wygodniejsze do wyjmowania? W sumie taka wisienka może się w środku zagubić, prawda? - Zosia sięgnęła do swojego kwiatu i zanurzyła palce we wnętrzu. - Choć jeśli będzie tak mokro jak teraz… chyba się wyślizgnie.
- Hmm...coś się wymyśli…- wymruczał Patryk rozważając.- Może czekoladowy batonik?
- Brzmi dobrze. Tylko będziesz mnie musiał potem dokładnie wylizać. - Palce Perki zaczęły się poruszać. Wyobrażała sobie słodycza zanurzającego się we własnym wnętrzu.
- Wiesz że bym to robił, powoli i dokładnie…- szeptał zachrypniętym od pożądania głosem, gdy inny głos się wtrącił.
- Długo ci jeszcze zejdzie?- odezwała się Wilga zza drzwi.
Perka zasłoniła słuchawkę nim się odezwała.
- Chwilkę. - Z trudem zapanowała nad jęknięciem, które chciało się wyrwać z jej ust. Odezwała się szeptem do telefonu. - Mów jeszcze.. proszę.
- Potem bym nie wytrzymał, rozchylił twoje uda i wziął cię wprost na stoliku, mocno i szybko i bardzo zwierzęco…- szeptał gorączkowo jej kochanek dysząc do mikrofonu w smartfonie.
Palce Zosi przyspieszyły.
- Pokażę ci… - Położyła telefon na umywalce włączając kamerkę i dotykała się dalej. Coraz szybciej, coraz mocniej, aż doszła z cichym, zduszonym dłonią, jękiem. Wpatrywała się w ekran telefonu i w swoją rozpaloną, zarumienioną twarz, Patrzyła na swoje zeszklone oczy i uniesione od napięcia piersi i nie wierzyła, że Patryk znów ją doprowadził do takiego stanu. Drżącą dłonią sięgnęła po telefon.
- Powinnam iść. - Wyszeptała nadal trzymając palce drugiej dłoni w swoim wnętrzu.
- A musisz? - zapytał cicho mężczyzna, również łapiąc oddech po erupcji, którą w nim wywołała.
- Jagoda mnie woła, a chyba nie chcę jej tak demonstrować co wspólnie robimy. - Zosia powoli uspokajała oddech.
- W sumie… nie powinnaś.- zgodził się z nią Patryk.
- Do usłyszenia. - Zosia rozłączyła się i jeszcze na sekundę wskoczyła pod wciąż lejący się prysznic. Dopiero po kąpieli dołączyła do Wilgi.
Malarka ubrała się po swojemu. Czarna spódniczka za kolano, biała bluzka, podkolanówki. Skórzana kurtka i włosy związane w kok. Poprawiła okulary nerwowo dodając.
- Tak czuję się swobodniej.
- Wyglądasz ślicznie. - Perka założyła na siebie prostą, ale bardzo obcisłą sukienkę. Mimo, że nie miała głębokiego dekoltu raczej nie należała do tych skromnych. - Ruszamy?
- Tak.- szepnęła cicho Jagoda i skinęła głową uśmiechając się nieśmiało.
Perka chwyciła ją pod ramię.
- Pamiętaj, że w razie czego możesz tylko popatrzeć. - Zeszła z Jagodą na dół i poprowadziła ją do czekającego na podwórku Opla.
- To znaczy że ty już masz konkretne plany, co? - zapytała chichocząc cicho i rzekła “władczo”, gdy już były przy samochodzie.- Chcę zobaczyć co masz pod tą sukienką.
Perka położyła fotel nieco do tyłu i zaczęła pomału unosić sukienkę do góry odkrywając przed kochanką kolejne widoki. Czarne pończochy, zakończone koronką, spięte do dopasowanego do nich pasa, pod którego tasiemkami znajdowały się mocno wycięte, wykonane całkowicie z koronki majtki. Perka powoli podniosła sukienkę odsłaniając część brzucha.
- To co wyżej też mam pokazać?
- Wystarczy…- mruknęła zaczerwieniona Jagoda zaciskając dłonie na spódniczce.- Bo nigdy tam nie dojedziemy.
Zosia podniosła fotel opuszczając sukienkę i odpaliła silnik.
- Wzięłam też pasujący do majtek stanik. Niewiele zasłania, ale jest całkiem wygodny. - Mrugnęła do kochanki i wyjechała na drogę w kierunku wsi.