Wątek: Piraci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2007, 00:51   #30
corenick
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Nocna wachta biegla swoim trybem, powoli i przy grogu. Nikt z zalogi nie pil zbyt wiele; kazdy wiedzial ze opilstwo karane jest wyrzuceniem za burte. Nawet w stanie kompletnego upojenia, bez dania racji. Noc uplywala spokojnie, gdy nagle od dziobu zaderzylo mocniejszym, zimnym podmuchem. Odezwal sie gwizdek oficera wachtowego, nakazujacy zmiane geometrii zagli a z bocianiego gniazda dolecialo was delikatne zawolanie:
- Masyw na horyzoncie. Ciemny ksztalt, wyglada jak chmury.
Marynarze podniesli sie ze zwojow lin na pokladzie i ruszyli zwawym krokiem na wanty. Chwile pozniej lopotajace plotno napielo sie z powrotem. Niemniej jednak zimna, wilgotna bryza uderzala w twarze zeglarzy. Sternik ustawil kolo sterowe tak, ze statek wszedl w ostry hals pod wiatr, lapiac piecio stopniowy przechyl. Liny mocujace skrzynie i barylki oraz inne przedmioty zgrzytnely w delikatnym protescie. Po mniej wiecej dziesieciu minutach zabrzmial znow gwizdek wachtowego, sternik wykonal zwrot i zaloga byla zmuszona ostrzyc zagle pod wiatr. Tym razem, z delikatnym jekiem kadluba, lajba przechylila sie w druga strone. Znow zaprotestowaly mocowania dzial oraz pakunkow. Ten zwrot nie trwal jednak tak dlugo jak poprzedni. Po okolo dwuch minutach statek wyprostowal sie a zagle opadly nieruchomo w dol, tworzac brzydkie wory uczepione masztow. Cisze blyskawicznie przerwal deszcz, ktory splokal poklad swieza, slodka woda. Ku przerazeniu wszystkich po masztach poczely pomykac niewielkie, blekitne plomyki. Cisza, przerywana jedynie delikatnym sykiem wyladowan elektrycznych byla hipnotyzujaca. Staliscie w kropelkach deszczu, obserwujac zjawisko z trwoga w oczach.
-LINY WIAZAC! WIAZAC SIE DO LIN.- Przerwal cisze jakis rozsadny glos.
Pierwsi marynarze dopadli lin, wiarzac sie wokol pasa i zakladajac drugi koniec na palki zalozone wkolo masztow. Nagle, nie wiadomo skad, rozlegl sie dzwiek dwuch gwizdkow a ktos uderzyl w dzwonek na galeryjce. Spod pokladu poczeli sie wylaniac pozostali czlonkowie zalogi. Wszyscy w pewnym momencie zauwazyliscie jak na pomost rufowy wychodzi wysoka, poteznie zbudowana postac w dlugim plaszczu i z bogatym kapeluszem na glowie. Poczal wykrzykiwac rozkazy w kierunku najblizej stojacych osob. Karawela natychmiast poczela zyc zupelnie nowym zyciem. Grupa osob poczela wiazac dodatkowymi linami dziala, inni, mniej rozwazni, uwiazali sie w pasie linami.
-NA CO CZEKACIE GAMONIE!? TRZYMAJCIE SIE DOBRZE. CZEKA NAS NIEZLA WYCIECZKA!- Wykrzyczal kapitan w strone zalogi, a po paru minutach zaczelo sie!
Nagle po prawej stronie wyrosla fala wyzsza niz glowny maszt karaweli. Jednoczesnie uderzenie deszczu prawie zmiotlo was z pokladu. Wiatr, do tej pory martwy, uderzyl z sila herkulesa. Caly swiat nagle otulil calun wody.
Niejeden z was utrzymal sie na pokladzie tylko dzieki linom. Do tego doszlo nawolywanie bosmana, tlumione przez ryk morza:
- Klasc zagle!! JUZ LAZEGI!
 
corenick jest offline