Gdyby twarz Livi nie była zakryta Osama, zobaczyłby zwycięski uśmieszek zdobiący twarz złodziejki. Unikając jego ciosów zaczeła szukać okazji do zadania własnych.
- Żmija? Ja? - Powiedziała udając zdziwione urażenie, próbując go rozproszyć. - Zawsze to lepsze od takiego rynsztokowego szczura. - Rzuciła już z nieudawaną wyższością.
Staruszek musiał sobie radzić sam, wprawdzie nie wiedziała jak dobrze jej przeciwnik radził sobie z bronią, ale dopóki nie uda się jej go unieszkodliwić, nie będzie miała jak pomóc wojownikowi z resztą przeciwników. Kiedy w końcu ujrzała szansę rzuciła się do przodu ze słowami: - Pozdrowienia od byłej wspólniczki!