Szamanka nie miała najmniejszych problemów ze sprzedaniem jednej z członkiń plemienia.
- Tak przybyszu. Za pięć sztuk złota. W końcu to zasób plemienia. Chociażby chodzące mięso, a kiedyś rodziłaby wojowników dla plemienia. Pięć, bo widzę, że ci zależy.
Xina słysząc szamankę opadła na kolana.
W końcu słyszała jak wymieniał z goblinami wojowników i tyle nie kosztowali. Hobgoblini wojownik, którego kiedyś pojmali był wymieniony za dwie sztuki złota.
- Sztuka złota - odparł Morn. - Wszak to skóra i kości; z ledwością nada się na zupę. I pewnie butów nawet nie zdoła wyczyścić... Nie... Dam pięć sztuk srebra. - Jeszcze bardziej obniżył ofertę.
- Jak wcześniej powiedziałam, pięć sztuk złota. - Szamanka nie zamierzała ustąpić. - Możesz kupić lub zostawić to plemienne mięso.
- Zdecydowanie nie jestem zainteresowany - odrzekł Morn. - Skoro uważasz, że jest aż tyle warta, to powodzenia w interesach.
- Zatem możesz odejść. Handlu nie będzie. Jednak jeśli będziesz chciał zabrać Xinę to cena pięć sztuk złota cały czas jest aktualna.
Złote koboldziatko ociężale podniosło się z kolan. Xina wiedziała, że łzy tylko ugruntują jej prawie najniższą pozycję w plemieniu.
W drodze powrotnej Morn powiedział cicho do Xiny:
- Może uda mi się czegoś ciebie nauczyć. W każdym razie spróbuję.