Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2018, 20:02   #143
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację



Laura poczuła przeszywający ją strach i mimowolnie skryła się za plecami brata, widząc szarżujące na nich bestie wymówiła szybko zaklęcie ochronne.
Mikel wyciągną broni a stwory zaszarżowału ich szczęki zacisneły się na jego pancerzu. Wojownik odwdzięcza się jednemu, tnąc go od razu po grzbiecie. Po czym poprawił mu jeszcze raz odcinając mu łeb. a kukri poważnie zranił drugiego krenshara.
Przeraźliwy rechot wiedźmy poniósł się po okolicy słysząc ten paskudny dźwięk raniony krenshar, przestraszony, wycofał się, a potem uciekł pędem w las.
Laura widząc to zwróciła się do starszego brata. - Mikel nic ci nie jest widziałam jak cię ugryzły!
- Wszystko w porządku. - Mikel oddychał ciężko. Nie ze zmęczenia lecz strachu. Nie spodziewał się tutaj czegoś takiego. - Wiesz może co to do jasnej cholery było ? - zapytał siostrę.
- Krenshary. To takie bezuche lwy górskie - odpowiedziała biorąc rękę wojownika i obracając ją w różne strony sprawdzając czy rzeczywiście mówił prawdę.
- Nie trzeba… - wyrwał delikatnie ręce z uścisku siostry - Chciałem raczej zapytać skąd to się wzięło? Jakoś nigdy ich nie widziałem w okolicy. Skąd Ty je znasz ?
Dziewczyna założyła ręce na biodrach i zmrużyła gniewnie oczy - Nie cichaj mnie kiedy się o ciebie martwię! One mogą występować w lasach, samotnie w parach lub stadach, a wiem bo w przeciwieństwie od ciebie zamiast ciągle ćwiczyć mięśnie ja ćwiczę umysł. - Dokończyła przemądrzałym tonem i uśmiechnęła się do Mikela z wyższością.
- Wydaje mi się że to nie umysł Cię teraz zasłonił przed ugryzieniem…
- Podobno nic ci nie jest więc jakie to niby straszne ugryzienie?
- Takie co zamiast zostawić ślady na zbroi mogło odgryźć Ci pół nogi - Mikel uśmiechał się wyraźnie. - Taka jesteś mądra a czasem taka naiwna siostrzyczko.- powiedział, po czym mocno przytulił dziewczynę.
- Nie jestem naiwna po prostu wiem że byś mnie obronił - wymamrotała w uścisku - dobrze już choćmy do Gristledawn jeszcze trochę będziemy iść a ja chciałabym oddalić się z tego miejsca zanim inni padlinożercy się zjawią. Choć ciekawe….- dziewczyna zbliżyła się do zwłok, starając się określić czas kiedy z żywych istot stały się rozkładającymi się zwłokami - … jak myślisz kiedy to mogło się stać?
- Nie, chyba nie, a na pewno wolałbym nie rozpoznać. Chodźmy już stąd. - Mikel dał jasno do zrozumienia, że nie chce tu spędzić ani minuty dłużej.

Kiedy rodzeństwo zbliżyło się do zwłok, zobaczyli, że wszystkie trzy nie należą do ludzi, elfów, czy innych tutejszych ras, a do hobgoblinów. Szarą skórę, pozbawione owłosienia głowy i paskudne gęby ciężko było dojrzeć z większej odległości i pod warstwą krwi, ale z bliska nie było złudzeń. Do tego, cała trójka była ubrana w jednakowe mundury, jakby należały do jakiejś armii czy kompanii najemniczej. Innego wyposażenia brakowało - jedyną bronią był miecz, którym jeden z nich został przybity do drzewa. Wszyscy zginęli okrutną śmiercią, wykrwawiając się tak długo, aż dookoła ciał nie utworzyły się spore kałuże posoki. Dwaj leżący na ziemi stracili odpowiednio rękę i nogę, które leżały obok. Pierwszy miał także przecięte gardło, a drugi ogromną ranę na twarzy, w miejscu oka i nosa. Ten przybity do drzewa nie zginął lżejszą śmiercią: poza wbitym w pierś mieczem, jego ciało znaczyło wiele mniejszych ran, zaś brzuch został rozcięty - część jelit zdążyła wypaść i zwisała mu aż do kolan.
Powstrzymując obrzydzenie, Laura przyjrzała się zwłokom dokładniej, w końcu nie mogło być to dzieło zwierząt, a ktokolwiek był tak brutalny, może stanowić zagrożenie. Szybko upewniła się, że hobgobliny zginęły w ciągu ostatniego dnia, przy okazji dowiadując się więcej o tym, jak udały się na spotkanie z Pharasmą. Wszystkie rany zostały zadane z podobną siłą i bardzo ostrą bronią, najpewniej mieczem, do tego wyglądały na odrobinę przypalone. Do tego żadna z nich nie była bezpośrednią przyczyną śmierci. Wniosek był dość niepokojący - hobgobliny prawdopodobnie zostały zmasakrowane przez jedną osobę, która świadomie zadała im takie rany i zostawiła, by wykrwawili się powolną, okrutną śmiercią.
- Mikel widzisz to? - zapytała brata Laura - To wygląda jakby jedna osoba zmasakrowała te hobgobliny w pojedynkę… przerażające...znaczy nie że ktoś zabija te ścierwa ale ten sposób...brrr - wiedźma zadrżała na myśl że ktoś bardzo silny i bardzo okrutny i pewnie agresywny był zapewne dzień drogi od nich. Wprawdzie byli w Fangwood i normalnym było że w tym lesie nawet ładnie wyglądający kwiatek może cię zabić i potem ucztować na twoich zwłokach.
- Nie podoba mi się metoda, ale podziwiam skuteczność tego wojownika. Jestem też w stanie zrozumieć złość bo sam pewnie nie miałbym litości gdyby Ciebie coś spotkało. O ile ten wojownik nie pomyli nas z goblinami to chyba nie powinien nas zaatakować. - podzielił się spostrzeżeniami Mikel.
- O ile jego gniew rzeczywiście jest skierowany tylko na goblino podobne istoty to może masz racje. - zadumała się jeszcze na chwilę - Dobrze chodźmy, - zgodziła się i poprawiając plecak i worek. Odwrócili się by ruszyć dalej, mogli jeszcze przemaszerować spory kawałek zanim zaczną szukać miejsca na bezpieczny nocleg, i wtedy właśnie spostrzegli trójkę postaci i niedziedzia.
- Mikel patrz! - Wskazała na grupkę palcem - Czy to Jace? Pamiętasz? Brat Klary i Yena.

 

Ostatnio edytowane przez Obca : 22-11-2018 o 08:36. Powód: Rzut na sostrzegawczość wyszedł .
Obca jest offline