Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2018, 07:49   #1222
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Karczmarz był autentycznie zaskoczony i do głębi przerażony. Z pewnością nie spodziewał się, że po podaniu jedzenia zostanie w ten sposób potraktowany. Rakiem wycofał się w kąt, starając się znaleźć jak najdalej od rozwścieczonego Bernhardta. Z nadzieją natomiast patrzył na drugiego z gości.

- Jam Herbert Marcuse, szynkarz – odpowiedział Lotharowi. Znów przybrał grobową minę, a jego głos brzmiał jednostajnie. – Nic złego nie chciałem, panowie. Przecie tu we wsi od czasu owej burzy, co mi całą rodzinę zabrała, nic innego nie ma. Owce dwugłowe się rodzą, kurczaki o trzech nogach z jajek się wykluwają, a plony, co je marna ziemia daje właśnie tak wyglądają. My to jemy i jakoś się mamy. Może mnie w krzyżu łamie i mam zadyszkę, ale to przecie normalne w moim wieku…

- Tak, tak, to normalne – rozległ się głos od strony drzwi. Stanął w nich niski, wyglądający jak beczka na piwo jegomość w nieco przykrótkim surducie rozłażącym się na guzikach, ciasnawych pończochach i ubłoconych trzewikach na obcasie. Jego ubranie było niezbyt świeże, poplamione, a w wielu miejscach pokryte resztkami tabaki. Rysów twarzy za bardzo nie można było rozróżnić, ze względu na to, że twarz pokrytą miał grubą warstwą pudru. Aparycję uzupełniała peruka, niegdyś wytworna, teraz utłuszczona, obwisła i przerzedzona. – Znam się na tym. Jestem medicusem tu we wsi. Na usługach Jaśnie Panienki Margritty von Wittgenstein. Jean Russeaux, do usług Panów. A Panowie na dłużej, czy tylko przejazdem?


Operowanie sporych rozmiarów barką tylko we dwóch było nie lada wyczynem, ale dystans do zaniedbanej przystani nie był zbyt duży i ostatecznie obyło się bez strat. Syrenka została przycumowana. A chwilę potem pojawili się nieszczęśnicy z wioski, żebrząc o pomoc, głównie w postaci trunku lub drobnych na likierek.

Gdy dwóch awanturników wspięło się z przystani do wsi, otaczający ich, cuchnący i odrażający tłumek liczył kilkanaście osób. Pośród nich była też brudna, zaniedbana kobieta z zawiniątkiem w rękach. Przepchnęła się do przodu, wyraźnie kierując się do Wolfganga.

- Panie dobry – odezwała się. – Bogowie Pana tu zsyłają. Spójrzcie Panie na moją córeczkę. Ten nieudacznik Russeaux dał mi jedynie jakieś cuchnące alkoholem świństwo, które tylko pogorszyło sprawę. Spójrzcie Panie na to biedactwo. Nie chce nic jeść. I skórę ma taką niezdrową. Mało tego było! Bogowie nieprzychylnie na mnie patrzą. Męża mi zamkowi zabrali! Już więcej kochanego nie zobaczę!
 
xeper jest offline